noemcia,
ale się rozbujałaś Ty nie szalej poczekaj na mnie ...
zjadłam sałatke, z moich wyliczeń wynika, że zjadłam już 685kcal, nie wiele zostało
kuźwa tylko kg, wciaż dużo zostaje
noemcia,
ale się rozbujałaś Ty nie szalej poczekaj na mnie ...
zjadłam sałatke, z moich wyliczeń wynika, że zjadłam już 685kcal, nie wiele zostało
kuźwa tylko kg, wciaż dużo zostaje
noemcia, kozak z Ciebie
gratuluję
laluniaa: Ty nie świruj już, do niedzieli jeszcze dwa dni, będzie dobrze
a nawet jak nie, to w następną niedzielę na pewno będzie
poza tym już jestes laska, więc... nie marudź
ważyłam się rano, wciąż jest 65 kilo
nie powiem, miło by było jakby coś spadło tak samo z siebie, ale nie wariuję... grunt żeby nie było więcej
rowerek będzie wieczorkiem... do zjedzenia zostało mi jeszcze 35o kcal
narazie wszystko w normie, byle tak do wieczora
teraz idę z mamą na zakupy może coś sobie kupię, heheh
trzymajcie się
na dzis wykorzystałam przeznaczone dla mnie kcal
agassi, jak dojadę do Ciebie to pogadamy jak narazie jest ZA DUŻO
wiec jest mi bardzo miło, ale lustereczko mówi samo za siebie
przecież nie wariuję moja wina że sie martwie, bo cieżko idzie
ja nie chce czekać do następnej niedzieli i do następnej...
w przyszłym tygodniu (pod koniec) idę do fryzjera
bo od 18,07 zaczynam praktyke, chcę sie ładnie prezentować, jakby wszytsko było oki, to miałabym 2kg mniej - a to cenniejsze niż wszystko inne!
pozatym 23.07 w mieście obok, są imprezy plenerowe, i jezeli szłoby po mojej myśli, to ważyłabym 65kg
duzo to dla mnie znaczy, a nie lubie rozczarowań
chyba faktycznie stałam sie jakąś maniaczką
oj chyba nie tylko ty ja też już czasem wariuję i mam ochotę czasem porzucać wagą o ścianę ale cóż widocznie to z "przedietowania"Zamieszczone przez laluniaa
Asinka - jak mogłaś, to bolało Zresztą...to dopiero 2 kg mniej...efektów nie widać...musiałabym chyba z 10 schudnąć, żeby coś zauważyć no cóż zawsze to jednak do przodu
Dzięki, Dziewczyny
Lalunia...wpadasz w opsesje - uważaj Mam nadzieję, że pójdzie jednak po Twojej myśli
Agassi, fajnie, że udaje Ci się utrzymywać wagę - i wierzę w to, że będziesz miała te upragnione 59
Pozdrawiam
Widze, że wszystkie ostro chudniecie, muszę się chyba bardziej zmobilizowac do ćwiczen, tak mi sie nie chce wole spacery, sprzatanie itp. Wazenie mam w niedziele, mam nadzieje, ze chociaz z 1kg mi ubyłoo
Tinygo,
ja nie mam normalnie sił cwiczyć bark mi energi do codziennych rzeczy, a ćwiczenia to dla mnie odległy temat
noemcia,
to nie "tylko", ale "aż" 2 kg! u mnie po 16kg mało widać
ale każdy kg, jest na wagę złota
Hexija,
bo tak bardzo chcę schudnać, a tak bardzo mi to nie wychodzi, ze popadam w obłęd
No i było tak ładnie, i koleżanka zamiast soku jabłkowego, który wliczyłam w kcal, kupiła mi piwo z sokiem i tak o to zafundowała mi 150kcal wiecej, złosliwosć
mówiłam "chcę sok!" przyniosła piwo następnym razem sama podchodzę do baru
zła jestem
no cóż jutro też jest dzień, nie wytrzymam zważę się rano, napewno się rozczaruję, ale muszę
najchetniej to jeszcze dzis bym wskoczyła na wagę, ale wskocze do łóżka
a moje koleżanki, wzięły sobie jeszcze taką ogromną pizze z serem, salami i tymi wszystkimi dodatkami jak pachniało... mhhhhh.... ale sie nie skusiłam
a One o 23,00 taką wielgachna zjadły na pół i ta moja kumpela co waży 110kg, zjadła pół + 1 kawałek szok!
w sumie to jej zazdroszcze, bo najpierw zjadła całą tabliczke białej czekolady i jogurt 400g - fajnie miała...
ja bedę mieć taki luksus za 10kg
No wiecie, ja dziś staję na wagę, a tam 67kg
więc szybko przybiegłam zmienić suwaczek, bo wiecie jakie mam przeboje z moją wagą, a stawałam 5x, wiec szybko się pochwalę zanim się rozmyśli
Na śniadanko zjadłam 250ml mleka 0,5% + 40g otrębów, i idę z psem, bo do drugiego śniadania mam jeszcze 2 godziny , a jak zjem same otręby z mlekiem bez płatków, to jakaś głodna jestem
laluniaa: brawo
bardzo, bardzo gratuluję widzisz, niepotrzebnie się martwiłaś...
a co do kumpeli, co waży 11o kilo... moim zdaniem jej sprawa, może jej waga nie przeszkadza, więc nie ma co martwić się za nią przynajmniej ma dużo przyjemności płynącej z jedzonka
nie mów, że za 1o kilo też się nawpieprzasz za wszystkie czasy, bo to najprostsza drogo do jojo. ja też zawsze zaczynałam każdą dietę z takim nastawieniem... i klops.
nie ma tak dobrze
bo jak już się waży tyle, ile się chce, bardzo łatwo jest popuścić pasa, stwierdzić "co tam, raz mi nie zaszkodzi"... i to, cholera jasna, jest zgubne
nie mówię tu o takich małych wykroczeniach typu pizza raz na jakiś czas czy wielkie lody... na myśli raczej mam takie napady, jakie miałam kiedyś... np. tydzień jedzenia non stop
idę już, z bratem na zakupy
miłej soboty
agassi,
nie, nie myślę, ze juz nie wrócę do starych nawyków i już bedę mądrze komponować swoje posiłki, a już z całą pewnoscią, będę bardzo uważnie kontrolwać wagę, bo juz teraz wiem jak
chodziło mi raczej o to, ze nie tkne nic, co teraz jest zakazane (fast-foody,słodycze,gazowane napoje itp., biały chleb, tłuste wędliny, smażone potrawy [w duzych ilosciach], ciasta, ciasteczka z kremami, budyniami itp.)
ale po diecie raz na jakiś czas...
wiecie jak to podobno jest, podbno pizza nie tuczy, gdyby jesć osobno ciasto, a osobno wierzch (ser,kiełbasa, dodatki)
tak samo z ciastami (połączone białka + węgle = cm w biodrach )
a napewno jest mniejsze ryzyko przytycia, gdy zamiast tradycyjnego tortu, zjecie osobno krem, a osobno ciasto
tylko co to za przyjemność
nawet odkryłam, ze nie powinno się jesć kanapek, typu chleb + wędlina , narazie sie do tego stosuje, bo mam wolne od szkoły i nie potrzebuję kanapek na II śniadanie no, ale wcześniej przez dietę cały czas tak jadłam... widocznie bardzo mocno nie zaszkodziło...
Zakładki