-
buuuuu porażka na całej lini buuuuuuu
ale tak to jest jak się jedzie głodnym do centrum Katowic, buuuuuuuu
nie oparłam się i weszłam do KFC z zamiarem kupienia tylko sałatki i nie dawania sosu do niej
skończyło się na pięciu stripsach (polędwiczki w panierce) i sałatce caesar, (ze sosem)
Sukces = opanowałam przemożną chęć zjedzenia hamburgera, chociaż już czułam ta mięciutką bułeczkę na podniebieniu, potem walczyłam sama ze sobą mijając każdą budkę fast food, chcialam kupić w każdej i napchać się za wszsystkie czasy, nie kupilam ani jednego. To mi się udało, ale myślałam że mam na tyle silnej woli że ominę kfc, dupa, nie udało się. Wprawdzie kilka polędwiczek to nie tragedia jeszcze, ale ta panierka, ileż to kalorii.
Dalej nie jem słodyczy, ale małe odstępstwo kolejne od diety, na korepetycjach wypiłam kawe z mlekiem, ale nic nie poradze ze oni tam serwują tak dobrą kawę (mam korki w jednej z cukierni, nazwy nie mogę podać).
Okropnie się boję, że po dzisiejszej przegranej, to jutro z powrotem będzie 70 kg. Ja nie chcę!!!!!!!!!!!!!!!!
Dalej nie mogę zapomnieć o hamburgerkach, hotdogach, itp, na szczęście w centrum będę dopiero za tydzień, więc zapomnę... do następnego czwartku... W każdym razie po zjedzeniu tego kurczaka i sałatki to myslałam że pęknę. trzeba było wziąć trzy, ale Anka łakoma musiala pięc, dobrze ze siedem to było już za drogo, bo bym wzięła siedem...
grrrrrrrrrrrr jak tak dalej pojdzie to jojo gwarantowane, jutro wyrzucę jeden posiłek, to wyjdzie na jedno
Mam nadzieję, że wy dziewczynki się trzymacie lepiej ode mnie, powodzenia i możecie mnie zjechać ile chcecie, ulżyjcie sobie :P
-
szkoda, że nie da się wyrzucic posta, dwa razy wyslalam tego samego, i musiałam kasować, ech, nawet komputer przeciwko mnie, i pogoda...
-
weszłam dzisiaj na wagę i kolejne pół kilo w dół, jest równiutko 69 kg, pomimo wczorajszej wpadki
Ależ ja się cieszę, że waga wreszcie ruszyła, naprawdę zaczynam wierzyć, że uda mi się schudnąć do lata
-
Hejka !!!No brawo, brawo.Ja nie wchodze na wagę, boje się , czekam az okres minie.Jem na śniadanie 2 tosty z dżemem, a potem juz moge cały dzień nic nie jesć, ale jem jakies małe rzeczy.Opamietałam się i wiem ,że jojo tylko czeka.Ale się nie dam!!Kitola zazdroszcze Ci,ze chudniesz.Ale ja tez zacznę...Muszę . A w czwartek lecę do Irlandii, to juz tak szybko...Buziaki.
-
Coś nie tak z moją silną wolą, dzisiaj znowu wpadka, objadłam się rybami jakbym ich do roku nie jadła, ale były takie dobre i miałam taką ochotę na nie, pocieszam się tym, że ryby są niskokaloryczne i baaaaaardzo zdrowe.
Ale to jeszcze nie wszystko, piekłam dzisiaj mojej mamie na urodziny ciasto, miodownik (jak ktoś chce to podam przepis), takie dobre, smaczne, jeszcze nie gotowe, trzeba je poskładac do kupy. Ale krem do karpatki taki dobry, ta masa orzechowa pyszna (chociaż za bardzo się skarmelizowała). Nie wytrzymałam i pokosztowałam, trochę za dużo. Co do tej masy, to nie dobrze ze tak się klei, bo większość gości (jutro) ma trzecie zęby i trochę się boję, ze nie poradzą sobie z jedzeniem,ale myślę że do jutra zmięknie. Ciasto jest pyszne i polecam zawsze, chociaz przy odchudzaniu jest problem, ja jestem w stanie zjeść je całe
Cwiczyć mi się nie chce, i nie cwiczę, ale dla mnie gimnastyką jest przejście z wózkiem po tym ochydnym śniegu, jak dochodzę do domu jestem cała mokra i ze zmęczenia aż mi się rece trzęsą czasami.
Pszczółko, zazdroszczę ci trochę tego wyjazdu, ale należy ci się, ja bym chyba non stop myślała o Kubie, nie mogłabym się zrelaksowac. Taka już jestem kwoka, kubie najlepiej jest ze mną.
-
dzisiaj rano miałam fatalny dzień, teraz już mi trochę przeszło, musiałam się napić jeszcze jednej kawy, bo inaczej to bym chyba tylko siedziała i płakała. Moj kochany małżonek, zamiast spędzić jedyny dzień w tygodniu kiedy jest w domu, pojechał sobie na narty z bratem. Z jednej strony go rozumiem, bo tej zimy zupełnie nie miał kiedy jechac, a z drugiej jest mi okropnie przykro, że kolejny dzień spędzam sama z dzieckiem.
W ogóle, od kiedy jestem na diecie to nastrój mi nie dopisuje, jestem smutna, bez energii, nawet moja coraz ładniejsza figura mi nie poprawia humoru. Ciężko jest mi się powstrzymać od podjadania, właściwie to ja cały czas walczę sama ze sobą.
Pocieszcie mnie, mam nadzieję, że jak nadejdzie wiosna, to wszystko minie.
-
uuuuuuuuu, sama zostalam, nikt się do mnie nie odzywa
Mam znowu 70kg, a już tak dobrze było, waga spadła nawet do 68,7kg. Ale wczoraj miałam potężny kryzys, objadłam się za wszystkie czasy, nienawidzę siebie, myślałam że jestem silniejsza, że uda mi się nie podjadać, a wczoraj zjadłam pół czekolady z orzechami, kawałek ciasta, i pełno innych rzeczy (kiełbaski), wszystko za dużo. Dlaczego ja to robię, przecież wiem że nie wolno, bo jojo itp. Już waga leci w górę, aaaaaaaaaaaa, ja się nie zgadzam!!!!!!!!!!!!
Dzisiaj już się pilnuję, fakt, że wczoraj miałam taką straszną handrę i dopiero czekolada pomogła mi poprawić nastrój, ale niestety na baaardzo krotko, bo już po jej zjedzeniu dostałam jeszcze większego doła, że nie opanowałam się i zjadłam. Jedyne czego udało się uniknąć to chleb, bałam się ze i to mnie dopadnie.
Pszczółka i Mid4 odezwijcie się do mnie, ja rozumiem że remont, że wyjazd, ale ja bez was to całkiem się rozklejam i poddaję. Wiem że dzisiaj już się to nie powtórzy, ale co będzie jutro??
Jest już popołudnie, trochę wzięłam się w garść, na śniadanie, za karę za te dodatkowe kilogramy, miałam pół godzinki na rowerku stacjonarnym, na obiad zresztą też. Trochę zjadłam sobie na lunch, ale obiecuję sobie, że taka wpadka się więcej nie powtórzy.
-
buuu, dalej 70kg, dobrze ze nie idzie w górę, ale właśnie mam okres, czuję się fatalnie, wszystko mnie boli, brzuch mam jak balon, cera fatalna, ech, po co to kobietom... po co...
dzisiaj już się pilnuję, koniec ze słodyczami, już wczoraj umiałam bez żalu odmówić sobie czekoladek , podczas gdy mój kochany małżonek sobie wcinał w najlepsze. Dzisiaj nie jem śniadania, ok 12 zjem sobie sałate, a potem przed korkami zjem jakis kawalek mięska i pomidorki. Trzeba szybko schudnąć, mam gdzies to co piszą mądre źródła, że nie wolno szybko chudnąć, ja już nie mogę na siebie patrzeć, nie mogę patrzeć na sok żurawinowy, chociaż pije to paskudztwo tak jak każe dieta.
Zimno mi okropnie, zaraz wypije herbatke gorącą czerwoną, ale obawiam się że przeziębienie mnie rozbiera, nie chce...
Wszystko się wali, bu
-
witam po serii wpadek i zalaman
jestem z powrotem. na wage nie wchodze...bo nie. od 3 dni juz jestem na dobrej drodze, ale nie pisalam do Was bo komputer trzeba bylo przeinstalowywac i w ogole...
przeziebiona jestem jak Ty Kitola. ale korzystam z tego bo jesc mi sie nie chce
mieszkanko powoli na ukonczeniu jeszcze moze tydzien i sie wprowadzamy a tesciowa mnie coraz bardziej denerwuje, bo teraz codziennie do niej musimy jechac na obiad. ale ja na razie u niej nie jem, co najwyzej troche zupki jak juz sie bardzo upiera. liczes sobie kalorie bo na tej zurawince znowu odpadlam. ale moja mama w tydzien schudla 5 kilo! po takich rezultatach troche kusi
uff. to przeziebienie to tak mnie oslabia ze nie mam sily pisac..
pozdrawiam i walczymy dalej przeciez juz wiosna
-
Witaj Mid4, nareszcie się odezwałaś, ale pamiętałam ze masz remont,
a przynajmniej dobrze ta twoja teściowa gotuje?? bo moja świetnie, i tu cały ból tkwi, że pyszne = tłuste. Mi jest potwornie cięzko zrezygnować ze soli, panierki, dzisiaj zjadłam trochę bigosu, normalnego, w wykonaniu mojego taty. PYSZNY i nie mam wyrzutów sumienia, bo nie zjadłam dużo, i potem już nic nie jadłam. Mam nadzieję, że wytrzymam do końca. Skonczyl mi się sok zurawinowy, w sklepie juz nie ma, więc kupilam herbatke, zawsze coś, ale jednakowo paskudne.
Nic się nie przejmuj swoją teściową, one już takie są, jak ból zęba, chociaż nie, zęba można wyrwać, a takiej zołzy nie. Naucz się ją olewać, i na pewno nie przejmuj się tym co mówi. Mi się akurat dobrze układa, na razie, bo teściów dużo nie ma w domu, ale teściowa robi jedzenie jak nie siedzę u góry, dobrze wie, ze mnie aż skręca żeby spróbować, a nie chce zebym się meczyła. Cacy teściowa, cacy.
Ale prawdę mówiąc to ja już mam dosyc tej diety, chcę się najeść do porządku, aż poczuję jak mi się rozpycha żołądek. Niestety, już za późno, nie po tym co do tej pory przeszłam, nie zmarnuję tego.
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki