-
dzisiaj waga na szczęście wróciła do normy, jest 67kg, i na pewno poleci w dół.
Udało mi się dzisiaj przejśc dwa razy obok KFC i nie weszłam, nie podjadłam nic ani razu, udało mi się wytrzymać, ale i tak kupiłam sobie chrom organiczny, bo boję się że długo tak nie wytrwam i chyba po tym jest mi niedobrze, ale to lepiej bo przynajmniej nie mam ochoty na jedzenie. I nawet pojeździłam dzisiaj na rowerku stacjonarnym 40 minutek i byłam na dłuuugim spacerze z Kubą.
Śniadanie: dwie kromeczki chleba razowego z pastą sojową i jedna parówka sojowa.
II śniadanie: soczek kubuś jedno jabłko i plasterek szynki.
Obiad: bigos.
Kolacja: kromka chleba razowego z masłem i mielonką, jogurt danone activia, suszone śliwki.
Koniec.
-
waga deko po deku idzie na dół, ale za to centymetry poleciały, ostatnio mierzyłam się miesiąc temu i byłam dzisiaj mocno zaskoczona i zadowolona
Niestety dalej walczę z pokusą obżarstwa, ciągle mnie ciągnie do kuchni, ale po zjedzeniu bitej śmietany light powstrzymałam się. I wierzę, że nie zjem już nic co nie było zaplanowane.
Śniadanie: styropian (vasa) z fetą, rzodkiewką i rzeżuchą. Miseczka muesli z mlekiem chudym. Skórki z chleba.
II śniadanie: activia do picia, śliwki suszone,
Atak głodu: serek danio light z bitą śmietaną.
Obiad: dopiero się gotuje - ryba po grecku, wersja lekkostrawna.
Kolacja: jeszcze nie wiem, ale chyba jajka na miękko (uwielbiam).
No mam nadzieję, ze uda się utrzymać wg planu i nie napchać się. Chociaz umówiłam się z koleżanką na spacerek po lesie z dziećmi to może nie bedzie czasu na niekontrolowane obżarstwo.
-
i dupa blada, z mojego super planu nic nie wyszło, bo czekając az się upiecze ta ryba to zjadłam Kubusiowi cztery morlinki (parówki) i dziecko teraz nie ma parówek, muszę jutro mu kupić. Na kolację zjadlam piętkę razowca z maslem i skórki z chleba kubusia, jogurcik mały też. Myślałam że uda mi się na tym poprzestać, ale rzuciłam się do barku jak tylko kuba zasnął i zjadłam trzy tłuste duze nadziewane czekoladki. Teraz jest mi niedobrze i zła jestem na siebie, bo przeciez nie miałam jeść słodyczy. Przecież ja w ten sposób w życiu nie schudne!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
-
Dzisiaj rano się zmierzyłam i straciłam dość dużo centymetrow:
talia: 75 (w styczniu było 86)
brzuch 86 (było 100)
biodra 96 (było 106)
biust 93 (było 101)
udo 55
łydka 38
Nie jest źle w porównaniu z tym co było w styczniu
-
Kochana zamiast walczyć ze sobą, gdy mijasz KFC porostu kolo niego nie przechodź Można nadrobić trochę drogi to nie zaszkodzi
W centymetrach kolosalna różnica Nie ma to jak poczuć na ubrankach jaką się odwaliło robotę porządna
Szkoda, że w fitnessklubie nie znalazł się miejsce, ale przed wakacjami sporo osób rezygnuje, lub przerywa fitnessowanie, więc spróbuj za jakiś czas
A narazie wykorzystaj fakt, że mamy wiosenke i wyskocz na rower
Nie załamuj sie nad każdą czekoladką. Jeśli czujesz się bardzo źle z tym , że osłodziłaś sobie życie troszkę za bardzo, to napisz na kartce date i grzeszek. Noś ze sobą, chociażby w kieszeni Niech przypomina, że na ten tydzień grzeszki masz z głowy
-
witaj MiriMiri, dzięki za odwiedzinki, wreszcie jakaś łaskawa dusza znowu tu zajrzała
Wiesz, że nigdy nie pomyślałam o tym żeby nie przechodzić obok KFC, tylko inną drogą??
Następnym razem spróbuję, ale i tak to sobie wynagrodziłam, za ten majątek co bym tam wydała kupiłam sobie porządny lakier do paznokci i miałam dobry humor, bo nie dość że nie weszłam tam i nie zjadłam kalorycznego mięska i nie wydałm niepotrzebnie kasy, to jeszcze coś sobie kupiłam. A ja zawsze cieszę się z każdego drobiazgu
Dzisiaj jakoś się trzymam, chociaż odbiegłam lekko od planu
Śniadanie: jajecznica i kromka razowca, skórki z razowca. Cappucino i pół PĄCZKA Z BUDYNIEM. (ale nie mogłam się opanować).
II śniadanie: Milkyway minute na pół z kubusiem.
Obiad: miska grochówki (wzdęło mnie że hej)
Przekąska: jajeczko malunie z czekolady, dwa ząbki gorzkiej czekolady.
Kolacja: w planie są warzywa na patelnię. A ja już jestem głodna, ale zaraz wypije ochydną trójkę i apetyt na cokolwiek skutecznie mi przejdzie.
-
Hej Kitola! Wlasnie wpadlam sobie na Twoj wateczek. Widze, ze walczysz jak mozesz. Uwierz, ze ja tez przez to wszystko przechodzilam. Miala byc dieta, a caly czas cos mnie kusilo i tak mijaly kolejne dni. NIe wiem co Ci poradzic, w koncu na pewno przyjdzie ten moment przelomowy i wytrzymasz Moze sprobuj postawic na ruch, ja juz dzis mam zaliczona godzinke na rowerze. Pogoda super, wiec naprawde warto. Pozdrawiam serdecznie.
-
witam Xatia
powoli zaczynam sobie radzić, trochę pomaga mi chrom, biorę go raz dziennie w czasie drzemki Kuby, wtedy mam najgorszy kryzys zawsze. A co do ruchu, to ja zwyczajnie nie lubię się męczyć w zadnej formie i do ćwiczeń to po prostu się zmuszam, lubię jeździć na rowerze, ale do tego żebym weszła na niego to trzeba mnie zmusić. Potem już jest fajnie.
Leń patentowany jestem.
-
Ja tez jestem a raczej bylam leniwcem strasznym. Przyznam sie szczerze, ze dopiero wraz z utrata wagi zaczelo mi sie chciec. Rower super sprawa, niedawno wrocilam z godzinnej przejazdzki A chrom tez bralam jakies dwa miesiace i chyba pomaga jesli chodzi o slodkie. Teraz nie biore i mam czasem ochote.
-
ja ten chrom biorę trzeci dzien i wcale nie pomaga, bo przed chwilą pochłonęłam paczkę m&msów i zająca z czekolady, teraz jest mi niedobrze i jestem wściekła na siebie
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki