Pyrmag!!
Nie gadaj, ze nie podolasz, bo podolasz. Przez te pare tygodni mialas prawie zawsze bilansy ponizej tysiaca, nieraz nawet sobie myslalam, ze troche za duzo ponizej tysiaca. Wiec skoro wtedy ci sie to udawalo, to teraz tez to potrafisz, musisz tylko zapanowac nad slaboscia i slodyczami.
Wiem, ze to trudne (wszyscy wiedza), ale wczesniej ci sie udawalo, wiec teraz tez jest to mozliwe. Musisz tylko wlasnie przezwyciezyc ta passe, powiedziec ze juz koniec i od dzisiaj nie bedzie wiecej slodyczy. Jak przez pare dni nie bedziesz ich jadla to potem bedzie ciezej po nie siegnac, bedziesz miala wieksze wyrzuty sumienia niz teraz.
I nie mysle, ze musisz przestac sie spotykac z ludzmi przez to. Znajduj sobie cos innego do jedzenia - np. wez ze soba owoc. Mi to bardzo pomoglo raz na spotkaniu rodzinnym, kiedy na stole lezalo kilka rodzajow ciasta i pelno innych slodyczy i wszyscy sie nimi opychali. Az mi slina ciekla, ale kiedy zabralam sie za swoja nektarynke od razu sie zrobilo 150 razy lepiej!
A na sytuacje domowe nic nie pomaga tak jak woda. Jak pomyslisz sobie ze chcesz slodycze albo inne jedzenie, a wiesz ze nie powinnas, to wypij szklanke wody. Na jakis czas bedziesz miala spokoj. A jak juz musisz cos slodkiego jesc, to jedz marchewke, a w najgorszym razie owoce.
Dziewczyny, nie poddawajcie sie glupim slodyczom!
Zakładki