Hehe..komputer chodzi jako tako...czegos tam mi nie wolno klikac, na jakies strony tez nie wolno, jakis programow tez nie...ale co mi tam, najwazniejsze, ze na dietke moge, reszta moze poczekac)
Pozno sie zrobilo, wiec sie streszczam. Do 650 juz wpisanych kcal zjadlam
jajecznice z 2 jajek z kawalkami kielbaski i pieczarek i 2 gryzy piersi z kuraka- 350kcal
5 kostek czekolady- 150kcal
czyli dzien zakonczylam na 1150kcal...hehe...jak nie wmawiam sobie, ze jestem na diecie, to idzie mi calkiem niezle...
poza tym zawleklam sie na silownie (D szedl, wiec poszlam z nim), pojezdzilam tam 1h na cross trainer (maszyna mowila, ze spalilam 600kcal, ale jej nie wierze) i porobilam 15 min cwiczen na nogi.
Ewusiu: tez wlasnie to stwierdzilam. jak nie mysle o dietce to idzie mi lepiej. chce rano bulke, to jest bulka, a potem staram sie juz uwazac, ale czekolada tez byla
Agatko: ja robie wolne tak na niby, wiesz..takie trik psychologiczny
Gosienko: sleep well, ty pracusiu nasz
Kasiu: jak tylko informacje wpadna w moje lapki, to natychmiast sie nimi podziele. mam nadzieje, ze mnie nie przymkna za czarne kopie..hehe..a dzien sie konczy..za 5 min... a jutro bedzie lepsze...
Zakładki