-
Emilko, ja sobie chyba z tą twoją wagą porozmawiam! Ale strasznie się cieszę, że się jej nie dajesz, to najważniejsze! Gratuluję serdecznie skończenia ćwiczeń i wygrania z bobem. Normalnie, jestem z ciebie dumna! Do weekendu coraz bliżej! Odpoczeniesz tym razem trochę?
-
Emilko, ja też się przyłączam do rozmowy z Twoją wagą
Wczoraj na wagę Zosi się zasadziłam i co? Posłuchała się, jak nigdy i pokazała mniej
Moja też bardzo długo stała w miejscu, jak zaczarowana, ale to na szczęście minęło.
Miłego dnia życzę i gratuluję zwycięskiego boju z bobem
-
Dziewczyny,
donoszę tylko że humor mi dopisuje mimo strań mojej wrednej wagi.
Uciekam bo wielkie urwanie głowy mam. Muszę wszystko skończyć do 15, bo przeciez w piątek po godzinach nie zostanę
-
Emilko, ani minuty po czasie mam nadzieję! Ty już masz weekend. A ja za dwie godzinki!
-
Emilko, miłego weekendu!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
-
Udało mi się wszystko pokończyć i wyszłąm sobie normalnie
Zanim zrobiłam obiad to zjadłam resztki wczorajszego bobu, zadryzłam pomidorem i dojadłam połowę galaretki. Obiady więc nie będzie. Może zjem go na kolację.
Za momencik jedziemy sobie nad pobliski zalew polezeć na kocu. Zabieram tylko wodę, koc i książkę, może gazetę
pozdrawiam i jak dam radę to odezwę się wieczorem
-
Wieczór bardzo udany. Pojechaliśmy nad zalew, polezeliśmy. Nadrobiłam zaległości w gazetach. Wypiłam mały kefir i zjadłam pasek gorzkiej czekolady.
Jak wracaliśmy to mi męza zawołali do pracy I on biegaczysko pojechał i siedzi tam teraz a ja słucham barzdo smutnych piosenek, co prawda nie retro, ale zawsze.
-
Emilko, nie smuć się! Niestety, tak bywa z pracą. Ale spędziłaś bardzo miłe popołudnie, jutro dopiero sobota i w ogóle. Ściskam i słodkich snów życzę!
-
Ale ja lubie weekendy. Wyspałam sie za cały tydzień. Oczywiście ten były, a nie następny.
Zjadłam na śniadanie tradycyjnie jajeczniczę, tym razem z gorszkiem. Popojam Inką.
Humor dopisuje bo stanełam na wadze, a ta pokazała 62.7.
Przestraszyła się Kasi
Wydrukowałam sobie przepisy SB, które kiedyś dostałam od Mirielki i będę zaraz wybierać coś na następny tydzień. Już się przyzwycziłam na nowo do SB, nie brak mi cukru, słodyczy, jogutrów, a nawet owoców. Może troche tylko chleba. Ale tylko ociupinę. Na wszelkie pączki drożdzówki pochłaniane przy mnie przez męza nie reaguję już ślinotokiem.
Jedną półkę w lodówce podzieliłam na pół. Po prawej moje chude, naturalne, bezcukrowe serki i jogurty, a po drugiej męzowskie owocowe. I nic nie tykam, nie ciągnie mnie
No, szczerze powiedziawszy wczoraj wieczorem złapała mnie ochota. Niestety nie na coś określonego, tylko na najzyklejsze obrzarstow. Zjeść dużo i wszystkiego. Ale nie dałam się. Wypiłam szklankę mleka (z odtłuszczonego mleka w proszku) i poszłam sobie spać.
Nic to dobrego, bo jutro do rodziców na obiad idziemy. A w następnym tygodniu przez 2 dni imieniny w pracy: najpierw dyrektora, później kierowniczki. Pewnie od cista sie nie wykręcę
Zosiu: smucić się nie za bardzo spmuciłam. Bo całe szzcęście padłam i zasnełam prawie tak jak siedziałam. Niestety awaria okazała się WIELKĄ awarią. I od samego rana były telefony i Paweł już od półtorej godziny siedzi w pracu. Z naszych planów weekendowych nic nie wyjdzie. Ale siła wyzsza i przemysł lotniczy ważniejszy niż nasza wycieczka rowerowa.
-
Emilko, aż miło słuchać Mnie nadal ciągnie do słodyczy czasami, do obżarstwa itd ale też się nie daję. I waga też dziś mniej pokazała. Coprawda napracowałam się wcześniej i zwiększyłam odległość wagową do ciebie ale będę gonić
SIły wyższej nie pokonasz, mam jednak nadzieję, że awaria zostanie pokonana i coś miłego sobie wymyślicie. A póki co - odpoczywaj, należy ci się!
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki