-
Dumko, staram się uśmiechać, tylko czasami to nienaturalnie wygląda Co do zmęczenia dietą, to oczywiście, mam jej trochę dość. Ale wiem, że jakikolwiek luz w tym temacie doprowadzi momentalnie do efektu jojo, a tego sobie nie życzę. Nie mówiąc o tym, że zaplanowałam koniec diety na moment, w którym na mojch plecach nie będzie fałdek, a jedna jest nadal. I kiedy stoję wyprostowana, to ją widać, co nieprzeciętnie mnie wkurza. Więc luzu nie będzie. Jeszcze przez jakiś czas. Szczególnie, że waga powoli, bo powoli, ale spada.
-
Zosiu! nic tylko ona cie atakuje!!! Te nastroje to tylo burza hormonow. Przejdzie ci i znowu spojrzysz na swiat inaczej. No i pewnie zblizajacy sie slub tez jest duzym faktorem stresujacym...Ja tydzien przed chcialam wysiasc z tego pociagu D byl w szoku, ale jakos mi przeszlo.
Kurcze zmartwilas mnie tym slonecznikiem. A taka mam ochote. Jest taki prazony z sola..pychotka...hmm..gdzies czytalam, ze dobre tluszcze sie nie odkladaja..tylko zle...moze slonecznik to dobry tluszcz...
Buziaki sle i usmiecham sie szeroko, co to bys sie tez usmiechnela do mnie!
-
Dziękuję Magdalenko, obyś miała rację! Z pewnością nadchodzące dni mają niebagatelny wpływ. Mam nadzieję, że to tylko ty. A opowiedz coś więcej o tym wysiadaniu, jak to było u ciebie? U mnie to bez sensu, jesteśmy ze sobą 7 lat prawie, a teraz nie jestem pewna czy chcę by to trwało do końca życia. Głupie.
-
Zosiu...z tym pociagiem to bylo tak, ze naszly mnie takie mysli...ze to juz na zawsze, ze gdzie moja wolnosc, ze to tak bez powrotu, ze moze jescze nie czas....ze ze ze...
Byly tez inne faktory. Ale to dluzsza historia. Jak mam cie zanudzac, to skrobne kiedys priva.
My bylismy ze soba chyba 5 lat przed slubem. Wszystko cacy. A przed samym terminem mi zaczelo odbijac. Powiem ci jedno. Strasznie sie ciesze, ze jednak zrobilam ten krok. Bo moj D okazal sie super mezem. Dba o mnie i mnie kocha. I niczego mi nie zabrania. Wcale nie stracilam zadnej wolnosci. W sumie to nic sie nie zmienilo...oprocz nazwiska i papierka.
A skoro mowisz, ze nie jestes pewna czy chcesz by to trwalo..to jaka masz alternatywe? Jakos nie wydaje mi sie, ze chcialabys byc sama...Watek Mezczyzny jest zbyt wyrazny w twoich wpisach. Wiec wiez jest tez silna.
-
Uh, Magdalenko, to ja poproszę tego priva jeśli byś kiedyś miała ochotę Wątek Mężczyzny w moim życiu jest piekielnie ważny, a alternatywą jest zaczynanie wszystkiego od nowa pod każdym względem. Wątpliwości zaś tyczą się właśnie dogrobowości, braku wolności i takich tam. Generalnie, ja wiem, że to miłość wielka jak stodoła. Z resztą, może kiedyś w odpowiedzi na priva
Na lunch zjadłam kanapkę z bułki z siemieniem lnianym z jajkiem. Miało być coś ciepłego, ale dobrze zapowiadające się, mało tłuste naleśniki ze szpinakiem wylądowały w koszu. Obrzydliwe były!
Tak czy siak, na koncie mam 450 kcal. Czyli dobrze jest,
-
Zosiu, skrobnelam ci tego priva. mam nadzieje, ze pomoze choc troche.
Zaczynanie wszystkiego od nowa niekonieczynie oznacza, ze to nowe bedzie lepsze niz to stare. Wez to pod uwage. Dogrobowosc nie istnieje. chyba, ze cie skaza na dozywocie. Nikt nikogo na sile nie utrzyma w zadnym malzenstwie. Trzeba chciec. Ja wiem, ze przysiega to przysiega i nie powinno sie jej lamac. Jednakze teoria i praktyka nie zawsze sie pokrywaja, choc powinny. Dogrobowosc nie istnieje. Chyba, ze dobrowolna i nieprzymuszona. I tego ci zycze.
Eh..malo kcal znowu zjadlas. Wydaje mi sie, ze stajesz sie dla mnie przykladem do nasladowania. Ja tez tak chce!
-
Magdalenko, odpisałam. Dziękuję ci bardzo za twoje dzisiejsze słowa, tego właśnie potrzebowałam. Co do dogrobowości to masz racje. Sama sobie powtarzam, że zawsze można się rozwieść jakby co A o tym, że od nowa nie znaczy lepiej to ja wiem i dlatego właśnie trzasnęłam się mocno w głowę i ucieszyłam się, że nie dałam Mężczyźnie poznać, nad czym tak się głowię.
Co do kalorii to powiem ci szczerze, że trzymanie rygoru w pracy idzie mi nieźle. Gorzej jest po wyjściu i w weekendy od jakiegoś czasu. Choćby dlatego, że tu mam albo bardzo tłuste rzeczy albo nadające się do zjedzenia na diecie, mało kaloryczne. Więc idzie łatwo. A w domu gotuję sama i a to makaron, a to ryż z czymś albo mięso i leci. Więc naśladuj mnie w pracy to wyjdziesz na tym nieźle
-
Hej Zosiu!
widzę, że u Ciebie tez nastrój nie najlepszy.
tez tak mam od kilku dni i zastanawiam się czy to powrót do pracy, pms-ik, facet, czy cokolwiek innego?
i przyszło mi do głowy jeszcze jedno: może to ta pogoda zimno, smutno szaro-buro
i ogólnie nieprzyjemnie
i jeszzce pozwolę sobie Twoje wątpliwości przedślubne skomentować:
ja przed slubem strasznie chorowałam, taka reakcja organizmu, całe szczęście spotkałam na naukach bardzo mądra pania psycholog, która mi wszysko roztłumaczyła
co nie oznacza, że teraz nie mam watpliwości- co zreszto można sobie u mnie poczytac
co do szczegółów to tak jak Magdalenkasz, służę bardzo, szepnij tylk osłówko
pozdrawiam
-
Witam
to tak troszke a propos - ja akurat jestem z tych co nie wytrzymały do grobowej deski, choć nie do końca z mojej winy, bo mój były wymienił mnie na młodszy model / notabene najlepszą kumpelę mojej siostry / - moje wnioski są takie,że trzeba pielęgnować pierwsze miłości, bo potem coraz trudniej o takie zauroczenie, zaufanie, zraniony człowiek buduje pancerz wokól siebie i trudno wyleźć z takiej skorupy - a wątpliwości są jak najbardziej na miejscu - świadczą o tym ,że poważnie podchodzisz do tematu po prostu
trzymaj sie Zosieńko
***
Grażyna
-
Dziewczyny, najpierw póki pamiętam, chciałam się pochwalić. Ja jestem tak nauczona, że trzeba zjadać wszystko do końca, można nałożyć sobie mało, ale jak już nałożone, to ma być zjedzone. W sumie nie wiem skąd się to wzięło ale tak jest i już. W związku z tym mam problemy gigantyczne z za dużymi porcjami, czy opakowaniami.
A dziś, właśnie przed chwilą kupiłam sobie jogurt. 95 kcal na 100g, opakowanie 165g. I pomyślałam, że to za dużo, że wystarczy mi zjeść 2/3 bo w domu Mężczyzna ma przygotować jakieś mięso na obiado-kolację i będzie za dużo. I wiecie co? Zjadłam te 2/3 a resztę wyrzuciłam! Uha! Jestem z siebie dumna.
A teraz z innej beczki. Dziewczyny, jestem wam ogromnie wdzięczna za dziś. Ja się tu mało uzewnętrzniam, owijam w bawełnę i nie piszę wprost, wychodząc z założenia, że to jednak o diecie ma być. A dziś nie dałam rady i co? Jesteście wspaniałe.
Milasku, masz absolutnie rację, że to nie tylko pms, praca, czy niezadowolenie z pracy. DO tego dochodzi zimno, burość, brak słońca. Ja po tej degradacji siedzę w nieogrzewanym holu budynku, drzwi co chwile się otwierają, a ja marznę tak bardzo, że po godzinie od powrotu do domu zaczynają mi puchnąć ręce bo dopiero odmarzam!
Szepczę, krzyczę wręcz! WYsłucham z wielką chęcią o wszelkich wątpliwościach i wysłucham mądrych rad. Bo mam wrażenie, że stres przedślubny dopadł mnie nieoczekiwanie, za to ze wzmożoną siłą.
Grażynko, z tego co piszesz to powód miałaś bardzo dobry. Ja generalnie jestem bardzo za tym, żeby się rozwodzić, jeśli nie jest się dobrym małżeństwem. Ja po prostu boję się teraz, czy stworzę takie, a jak nie to po co brać ślub? Ale zaczynam sobie z tym radzić. Dziękuję za twoje słowa. I masz rację z pierwszą miłością. Kurcze, kiedyś mi się wydawało, że jak ktoś ma 25 lat to musi mieć męża, dziecko i być poważnym człowiekiem. Jakoś mi to nie wychodzi jeszcze
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki