-
Witam
Strasznie dawno do Was nie zagladalam, ale to wszystko przez nadmiar zajec, no i nie chce sie dolowac, ze Wy tak pieknie chudniecie, a ja tyje
Eeeeemka strasznie mi przykro z powodu siostry i malusienkiego Piotrusia, az mi lezka w oku stanela. Wiem,ze komus z zewnatrz latwo mowic, ale czas naprawde leczy rany.
Mam nadzieje, ze juz nie dlugo beda mogli cieszyc sie "nowym" dzidziusiem, chociaz na pewno w serach zawsze beda miec Piotrusia.
Zapale dla Niego wirtualna swieczke *****
A teraz co u mnie. Nareszcie skonczyl mi sie w domku remont, juz nawet porzadki zrobilam. Ja juz jestem na polmetku i mam jak narazie tylko 4 kilogramy na plusie, chociaz czuje sie jakbym przytyla ze 12 W duzej mierze zawdzieczam taki maly przysost wagi Mlodemu - jednak caly dzien musze za nim sie nalatac, nie daje chwili odpoczynku
O maly wlos zapomnialabym sie pochwalic - bedzie kolejny siusiak w rodzinie :P
dobra zmykam juz, postaram sie teraz czesciej do Was zagladac, chociaz jeszcze przez 2 tygodnie bedziemy na dzialce, ale potem juz bede miec staly dostep do netu, papa :P
-
Dziekuję za słowa otuchy dla Ani.. Jeśli chodzi konsekwencje, to jeszcze nic nie wiadomo NA PEWNO. Wstępna diagnoza. Będzie zachodzic w ciąze, ale jej nie donosi.. Aha - Aniama juz jednego ślicznego chłopca, który w tym roku skonczył roczek, wiec przynajmniej on bedzie dla niej pocieszeniem. Kochane jestescie .....
-
eeeemka! Strasznei mi przykro z powodu Twojej Siostry, Musicie teraz być bardzo z nią i dla niej. Nawet jeśli się będzie denerwować i wyrzucać za drzwi. Zmiany hormonalne w takiej sytuacji już same w sobie sprawiają, że kobieta często ma bardzo trudny okres, a taka strata to już w ogóle - okropny szok i ból.
Moja siostra miała dwójkę dzieci, a potem straciła dzidziusia. Dostała taką samą diagnozę (że nie będzie mogła donosić). Ona dzidziusia straciła dużo wcześniej (jakoś na początku ciąży), więc to pewnie trochę inaczej się czuje, choć strata zawsze przeogroma. W każdym razie potem jeszcze dwa razy zaszła w ciążę i rzeczywiście jakoś ją tam za każdym razem musieli zaszywać, ale urodziła obydwie córeczki - zdrowe i wesołe. Tak więc wszystko jest mozliwe :P .
Trzymajcie się tam !
-
tysiaczku! Super, że u Ciebie wszystko dobrze i że Cię Mały pilnuje żebyś ruchu miała ile trzeba . Wagą się, jak widzisz, zupełnie nie ma co przejmować - 4 kilo w ciąży to w sumie nic. Ale pilnujemy, pilnujemy .
Dobra, muszę zmykać do pracki.
-
peszka: gratuluję biegania
a tvn style nie mam szkoda
ale jestem w trakcie czytania "Diabeł ubiera się u Prady" podobno fajny ma być film na podstawie tej książki
i jak zwykle chcę przeczytać książkę, zanim obejrzę film :P
i właśnie zjadłam taką babeczkę z orzechami w karmelu
i jeszcze jakiegoś wafelka małego z czekoladą i z orzeszkami na wierzchu
ale na kolację był tylko kalafior
więc chyba i tak w limicie się zamknęłam
buziaki
-
Hej, Dziewczynki!
Ja rzeczywiście zalatana, np.dzis w pracce do 21szej a jutro już od 8 rano. A lekcje trzeba jeszcze przygotować... . Ale jest spoko - coś się dzieje, nie narzekam i próbuję mimo tego tempa kawy nie pić, żeby mnie brzuszek nie bolał (dziś była "tylko" jedna i nie boli na razie ).
Agasku! Peszko! Jak się po raz pierwszy jedna z Was drugiej zapytała czy dostała czarną polewkę, to myślałam, ze coś się nam tu kroi, hihi . A to o książkę chodziło... :P
"Diabeł..." też słyszałam że dobry. TVN Style na szczęście nie mam, bo bym dla niego rzuciła pracę chyba . Mam fioła na punkcie takich programów. Nawet specjalnie kobieta, u której kiedyś mieszkałam nie wykupiła kablówki, żebym się za naukę brała hihi :P :P :P , więc polowałam tylko na wszystkie takie programy na innych kanałach .
Dziś środa, więc podaję:
67,6kg 68,4kg
W uczuciach przykro, ale rozumem olewam, bo normalnie nie miało z czego być tyle do przodu. Nic to, chrzanić. Spokojnie, gada, przetrzymam i na wiosnę wyjdzie motylek !
Dobra, zmykam spać, bo jutro świtkiem wstać muszę skończyć lekcje przygotowywać.
Pa pa :P !
-
Ania tez stracila pierwsze dziecko w trzecim miesiacu.... Krzys jest z drugiej ciazy, ktora szczesliwie donosila.. Ta ciaza byla trzecia. dzis byl pogrzeb. weszlam do kosciola, zobaczylam ich (rodzicow dziecka) siedzacych posrodku kosciola na miejscu dla najblizszej rodziny, mialam kwiaty, ktore chcialam polozyc kolo trumny. i wiecie co? dopiero kiedy podeszlam bardzo bardzo blisko zobaczylam ze ta trumna jest juz w kosciele.. byla tak malutka, ze nie bylo jej w ogole widac.. straszne... Pozdrawiam. Emi.
-
Cześć Dziewczyny!
Pora na ekssspresik :P !
Eeeemko! Cóż powiedzieć... . Dobrze śpiewała Geppertowa, że nam życie wędrówki nie uprzyjemnia... . Jakoś tak to jest, że jak sie pojawia nowy człowiek, to się nasza rzeczywistość "rozsuwa" i w bardzo naturalny sposób robi mu miejsce. Ale kiedy ktoś odchodzi, to rzeczywistość się już nie dostosowuje i czegoś brakuje... . Ja tak sobie myślę często teraz o tej sytuacji Twojej siostry... jakoś tak mi jest to bliskie, bo mam właśnie siostrzeńca Piotrusia... . Wasz Piotruś żył bardzo króciutko, ale był kochany, a to najważniejsze, choć w tej chwili może nie jest wielkim pocieszeniem... . Wydaje mi się okropnie ważne, że Ania ma dziecko, że nie są z mężem zostawieni sami z tym bólem... .
Tysiaczku! A Ty jak się tam czujesz?
Agasku! Ja dopiero teraz jakoś w końcu zaskoczyłam, że mamy podobną wagę... . Wiesz, cieszy mnie to, bo widziałam Twoje zdjęcia z wakazji i skoro Ty tak ładnie wyglądasz to może ja nie jestem tak gruba jak mi się w głowie wydaje :P ! Ale daję sobie jeszcze trochę czasu - na szczęście zima idzie, więc się schowam pod warstwami ciuchów i będę miała trochę czasu żeby jeszcze schudnąć do wiosny. I może zacząć zarabiać przyzwoiciej, żeby jakies ciuchy zacząć kupować dla szczupłej siebie - ? Kurdę, muszę jakieś demo odstawić, bo w obecnym opakowaniu to mnie tylko chcą tacy co ja ich nie chcę ! Na razie sobie nie mogę na wiele pozwolić, bo każdy miesiąc kończę na minusie i to konkretnym, ale kupuję trzy rzeczy:
1) kołdrę - bo mi zimno w nocy
2) duże lustro - żeby ćwiczyć styling do salsy
3) butki do spódnicy (mam tylko takie letnie paseczki i potem od razu zimowe kozaki, więc teraz w ogóle w spódnicy nie mam jak chodzić, czy w ogóle jakoś bardziej elegancko - patrz argument o demo )
4) przydałby się jeszcze jakiś płaszczyk na jesień, bo mam tylko taki gruby zimowy do ziemi i sportową kurtkę z polarem, więc znowu albo za ciepło albo spódnica odpada. Ale to nie jest super konieczne, więc pewnie odpuszczę...
No, choć dziura w budżecie to się od razu lepiej poczułam na myśl o zakupach !
Na pewno zacznie u Ciebie fajnie niedługo waga spadać. Może to brutalna argumentacja , ale skończyły się wakacje i zaczyna się latanie na uczelnię i załatwianie różnych spraw, więc będzie mniej czasu na rozmyślanie o jedzeniu :P ! Ja to już widze po sobie - jak weekend to siedzę i tylko jedzenie mi łazi po głowie, a jak zachrzan w pracy to nawet nie zauważam jak można ładnie bez podjadania się obejść!
I co, rozwiały Ci się już na pewno te wątpliwości, ze sobie nie dasz rady albo się nie dogadasz z innymi, co? Taka obawa na początku to nieraz jest - ja przez parę dni w tej nowej pracy to też się bałam o każde słowo czy kogoś nie urażę, czy mnie polubią, itd. Ale się powoli uspokajam, a i wielu ludzi jest bardzo miłych :P ! U Ciebie też się to na pewno układa, co? :P !
Peszko! Z tą wagą to tak jest. U mnie w środę było 68,4kg, a potem kolejno: 68kg, 67,4kg, 66,8kg, a dziś znowu 67,8kg. Jutro pewnie z powrotem w okolicach 68kg... . No i tak to jest, więc staram się raczej patrzeć na ogólną tendencję, choć niestety to nie jest tak, że "nie było blędów". Nie było o tyle, że nie powinna była ta waga pójść 0,6kg w górę, natomiast na pewno nie można powiedzieć, że grzecznie dietkowałam... . Ale będzie grzecznie . Od dziś wieczór. Po prostu musze sobie zdać sprawę ile wydaję na słodycze i jak sobie tym szkodzę i ograniczyć to trochę. Bo moje jedzonko to się składa tylko i wyłącznie z 1) dietetycznego jedzonka i 2) słodyczy... . Tak więc tu jest to przede wszystkim kwestia nieużywania słodyczy jako pocieszacza/polepszacza humoru itd., bo u mnie wafelek jest dobry na wszystko: jak mi smutno, jak mi zimno, jak jestem zmęczona, jak jestem zdenerwowana... . Ale coraz częściej tak nie jest :P ! Choć wszystko powoli. Tak jak piszesz - 70kg pożegnane na dobre i na zawsze, a przecież obie pamiętamy jak bardzo tęskniłyśmy za tym, żeby już zejść do tych upragnionych 70kilo... :P !
Na razie udało mie się ograniczyć kawę w pracy. W tydzień zeszłam z czterech dziennie na jedną dziennie <proud> !!! To było konieczne, bo fatalnie się po tym czułam, ale piłam, bo chciałam uczyć na pełnych obrotach.
A coś Ty, Babko wykombinowała z tą polewką? Czekasz i czekasz, a ona przecież dawno juz w sklepach - ?
Anczysko! Jak Ci tam? Układa się coś? Jak, jak widzisz, pracę znalazłam i jestem z niej zadowolona, bo lubię uczyć, ale niestety godzin mam bardzo mało, bo 10h/tydzień, a potrzebuję 20h/tydzień na samą ratę na mieszkanie, więc nie wygląda to dobrze. Ale przynajmniej robi mi się pół tego długu co wtedy gdy nie pracowałam (ech, głupio to zabrzmiało, co? Ale wiesz, o co mi chodzi).
Mam nadzieję, że u Ciebie się jakoś układa albo przynajmniej zacznie się niedługo układać.
Wiesz, byłam u tego pracodawcy, u którego bardzo chciałam pracować. Zawaliłam sobie okrutnie, bo gdybym przyszła w czerwcu to może bym tam już pracowała.... . A tak to mi kobieta powiedziała żebym przyszła za rok, bo oni podejmują decyzje o zatrudnieniu w maju/czerwcu... . Ale co tam. Będzie dobrze ! Cieszę się, że się przezwyciężyłam i poszłam tam z takim CV i LM jakie przygotowałam (mam z tym problem, bo zawsez mi się wydaje, że niewistarczająco dobrze napisane, szczególnie jesli mi na jakiejś robocie zależy).
Spotkanie - nadal podtrzymuję propozycję. Może jeszcze z Buraczkiem się jakoś we trzy zgadamy - ?
Buraczq! No to jak będzie z tym spotkaniem? Moze się nam uda spotkać w jakimś moim albo Twoim okienku? I jak Ci w ogóle idzie z dietkowaniem? Wahaniami się nie przejmuj - ja też stoję już i stoję pewnie trzeci miesiąc. Szkoda mi, ale nie jesteśmy idealne, więc nie można oczekiwać, że nam super wszystko będzie wychodziło. Fajnie to napisała Megamaxi- że jak człowiek tak sobą zaczyna pogardzać prawie za to wszystko co nie wychodzi, to trzeba o sobie pomyśleć jako o jakiejś najlepszej przyjaciółce - czasem lepiej nam jest zrozumieć i zaakceptować drugą osobę z jej ułomnościami niż siebie samych z tymi samymi ułomnościami... .
Jenny! No i jak z tym jedzonkiem? Opanowałaś? Ja już postanowiłam - kupuję sobie taką prościutą portmonetkę za pięć złotych i wkładam do niej 10zł. I tylko z tej portmonetki będę kupować słodycze... . A 10zł ma starczyć do końca miesiąca.... . A później co miesiąc na cały miesiąc... . Ależ to durne żeby dorosła osoba takie hocki wymyślała jak dla dziecka. Ale w sumie żadna z nas nie jest zbyt logiczna w podejściu do jedzenia , bo gdybyśmy były to by nas tu nie było hihi , więc jednak trzeba czasem i tych nieortodoksyjnych metod spróbować... . A jesli zadziała to nie będę narzekać . Nawiązując do tego, co pisałam wyżej Buraczkowi, zastosowałam manewr Megamaxi i doszłam do wniosku, że przyjaciółkę bym za taki pomysł na pewno pochwaliła, więc czemu nie mogłabym zachęcać do niego siebie :P !
BodyCox! Nie wiem, czy jeszcze do nas zaglądniesz, ale tak czy inaczej witaj :P ! I cieszę się, że Cię olśniło, bo to daje efekty ! Choć inna sprawa, że większość z nas jest "oświecone" , a przecież łatwo nie jest. Ale damy radę !!!
Kitolka! Coś do mnie więcej nie zaglądasz , ale rozumiem oczywiście - mnie też u Ciebie już ruski rok nie było... . Dużo się dzieje, wiesz... . Trzymaj się tam :P !
Mariki! Widzę że nas coraz więcej na 67kilogramach ! Chyba jakiś klub normalnie :P . Myślę, że sobie to spokojnie do wiosny zrzucimy (no, ja przynajmniej mam taki długofalowy plan, bo szybciej to chyba marzenie ściętej głowy...).
Megamaxiku! Dziękuję, że o mnie pamiętasz i do nas zaglądasz ! Wiesz, odnajduję siebie w wielu rzeczach, które Ty piszesz o sobie... .
A tak w ogóle to u Ciebie już prawie 20kilo się poszło paść!!!!! Niesamowita jesteś! Jutro pewnie znowu jakieś przesuwanko tickerka będzie :P !
Dobra, zmykam coś podłubać na kurs a potem spanko :P !!! Ojej! To już ta godzina - ? To jednak spanko bez dłubania nad kursem, bo jutro wcześniutko trzeba wstać... .
Miłego tygodnia, Dziewczyny :P :P :P !!!
-
Peszko!
Podziwiam z tym ćwiczeniem ! Ja teraz nie ćwiczę, choć chodzę dużo bardzo.
Dziś było pożegnanie z Afryką... tzn. ze słodyczami . Od jutra tak grzecznie, że hoho ! A jak już skończę te ostatki domowych ogórków i pomidorków to planuję przejść na dwa tygodnie na taką dietę oczyszczającą organizm przed zimą: w zasadzie kasza jaglana i marchewka (za to można tego jeść ile się chce + jakaś tam herbatka ziołowa). Mój szwagier dostał to to od lekarza, ale ten mu powiedział, że coś takiego dla każdego jest dobre kto chce sobie organizm oczyścić. Ja na pewno troszkę tych słodyczowych złogów mam, więc nie zaszkodzi, a hasło, że mogę jeść ile chce też mi odpowiada ! Choć oczywiście żołądka rozpychać nie będę! Myślę, że jeśli nie pojawią się nowe pomidorki i ogórki to zacznę za tydzień, bo na niedzielę i poniedziałek jadę do Rodziców :P !
Wagowo czuję się na 67,5kg, bo w tych okolicach oscyluję, więc mamy bardzo podobnie.
Wiesz, z tymi butami to się nie przejmuj. Mi się adidasy też zawsze bardziej podobały na męskim stoisku, bo babskie to nieraz takie fiu bździu. A ta kobieta może po prostu chciała Ci tak po prostu powiedzieć, bo są klientki, które nie zauważą, a potem im jakaś koleżanka powie, że to męskie i mają do spzedawcy żal, ze ich nie poinformował. I tyle.
Jutro nie idę do pracki. Rano siedzę nad materiałami na kurs a potem salsa !
Dobra, zmykam spać...
Pa pa :P !
-
hehe peszka, niezła z tym nudzeniem jesteś, przeczytałam sobie to co tu nastukałyście z Cocci i prawie usnęłam
A ja szukam pracy , jestem w trakcie, bylam na trzech rozmowach, z których nic nie wynikło, wysłałam sporo ofert, ale szukam pracy wyłącznie biurowej i wyłacznie w katowicach. Trochę wybrzydzam, ale nie muszę az tak pilnie iść do pracy, nie przymieramy głodem, to chce coś w miarę sensownego wybrać. Boję się tylko ze mnie nikt nie zechce, bo nie mam ani troche doświadczenia w zadnym zawodzie. A w szkole akurat nei chcę uczyć.
Dieta u mnie właściwie niie istnieje, jem dużo, i znowu ważę 64 kg. Jak tylko schudne do 62 to robię głupoty i od razu wraca na 64kg. Nie chce inaczej. Na razie nie myslę o tym. Boję się jedynie na wagę wchodzić, i wskakuję na nią średnio co jakieś 4 dni.
Żyję normalnie. Zakupów nei robię, bo kasy nie mam, korków tez nie mam. Tylko jedna osoba się odezwała. Troszkę w szoku jestem , bo byłam na 100000000% pewna ze wszyscy się odezwą, bo jakby nei było uczę te dzieciaki od dobrych kilku lat. A tu cisza. Z jednej strony dobrze, bo mam silniejszą motywację do szukanai pracy, a jak już znajdę, to nei bede musiała się zastanawiać z kogo zrezygnować, bo nie mogłabym ciągnąć pracy z taką ilością korków. Teraz ten problem po prostu nei istnieje. Zostawię sobie tą jedną pannę i tyle. Ale strasznie mi brakuje tej świadomości że ja jednak tez zarabiam jakąś kase. I tej niezależnosci finansowej. Dobija mnie to. 100 zł miesięcznie to mało, tak strasznie mało.
Nie poddaję się, chociaz łapię doły. I zajadam je oczywiście. Co mi wpanie w ręce, to ląduje w żołądku.
Dobra, już nie przynudzam, bo z tej chęci spania, to nie myslę za dużo i klepię co mi ślina na palce przyniesie.
Dobranoc kotki
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki