Strona 198 z 242 PierwszyPierwszy ... 98 148 188 196 197 198 199 200 208 ... OstatniOstatni
Pokaż wyniki od 1,971 do 1,980 z 2413

Wątek: DIETA NIE RZĄDZI MOIM ŻYCIEM A CHUDNĘ!!!

  1. #1971
    coccinellette jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    28-08-2005
    Posty
    0

    Domyślnie

    Tak se tłumacz, Kitolka :P - wysoka, szczupła, wysportowana i jeszcze jej źle .

    Mariki! Oj, nie kuś z tym pisaniem o M., bo jak zacznę, to może być ciężko się zamknąć ! Tak się zastanawiam czy to by było tak jak u Ciebie 10lat temu - nie pamiętam ile masz lat, ale czy na pewno 10 lat temu dobijałaś do 30tki ?
    Przy okazji pragnę wydać oficjalnie precyzujące sprawę oświadczenie, iż w obliczu prawa nadal mam jak najbardziej lat 29 :P !

    Dobra, zmykam już naprawdę... .

  2. #1972
    Kitola Guest

    Domyślnie

    ja też mam lat 29 :P
    we wrześniu skonczę

    Cocci pisz pisz jak najwięcej

  3. #1973
    coccinellette jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    28-08-2005
    Posty
    0

    Domyślnie

    E, nie, Kitolka, to ja pod koniec roku kończę 30tkę .
    Mam pisać, mówisz ... . Trudno tak pisać co w człowieku siedzi, a z drugiej strony chciałoby się o wszystkim... :P .

    Peszka!
    Cytat Zamieszczone przez peszymistin
    Smarkule...
    E tam, ja się tam stara trochę czuję. Niby się nie przejmuję, ale pewnie przekroczenie tej 30tki będzie takie sobie . Moje rodzeństwo szanowne to w tym wieku od stu lat swoje Rodzinki miało... . A pewnie i przez to podchodziłam ostatnie parę lat do wszystkiego jak pies do jeża - wiem, że mi zależy, więc tym bardziej do wszystkiego z ogromnym dystansem podchodzę żeby czegoś głupio nie zrobić... . Nie wiem, czy napisałam tak, że widac o co mi chodzi - ? W każdym razie zawsze mi się przypomina ten odcinek Ally McBeal, w którym ona kończy 30tkę - tak się trochę czuję.... . No nic, dosyć tego smęcenia - zmęczona jestem i pewnie stąd mi się tak smęci !

    Tłumaczenie nie skończone... . Nocka nie moja, ale będzie dobrze :P . Tylko M. jest zły na siebie, że się w ogóle przyznał, że mu coś potrzeba - wieczorem miałam połowę zrobioną i się przejął, że tyle czasu na to poświęcam. I w ten wieczór myślał, że bedzie tyle ile zrobiłam do wieczora i koniec. Jak jutro zobaczy rano w mailu calość zrobioną... . No nic; nic nie poradzę. Byle jak mu tego przecież nie zrobię ani nie zostawię w połowie zrobionego... .

    Zmykam z powrotem do roboty...

    Aha! Jeszcze tylko raport (włączając dzisiejsza środę):

    68,0 67,2 68,2 67,2
    No cóż, niby raport nie Słowacki i zachwycać nie musi , ale postaramy się poprawić :P !

    Pa pa :P !

  4. #1974
    mariki jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    12-07-2006
    Mieszka w
    Szczecin
    Posty
    5

    Domyślnie

    Cytat Zamieszczone przez coccinellette

    Aha! Jeszcze tylko raport (włączając dzisiejsza środę):

    68,0 67,2 68,2 67,2
    No cóż, niby raport nie Słowacki i zachwycać nie musi , ale postaramy się poprawić :P !
    No, no ! Cocci! Jak Ty pięknie piszesz..
    a do tego ja uważam, że masz się czym pochwalic! :P

    Najważniejsze, że nie tyjesz! Super!

    A ze mną to jest tak, że ja w lutym przyszlego roku skoncze 30tkę!
    i juz nie moge sie doczekac!!
    Mnie lata nie przerażają, a raczej bawi mnie to moje "starzenie się"

    A te 10 lat - poznalam meza jak skoczylam 20tke i tak sie placzemy sobie pod nogami juz niemalze 10 lat. A wtedy byla glowa w chmurach, motyle w brzuchu i przeswiadczenie ze to TEN, JEDYNY i ze moge wszystko dzieki temu uczuciu.

    A dzis - stapam twardo po ziemi, od tamtego czasu usunieto mi "slepa kiszke" i woreczek zolciowy, wiec i przy okazji motyle z brzucha wylecialy . Zostalo przewiadczenie, ze to TEN JEDYNY i juz wiem, ze niestety nie wszystko moge

    Buuuu!! Poc o ja to pisze... Lezka w oku sie kreci jak to c\ytam

    Koncze - sciskam Cie slonko!!

  5. #1975
    Kitola Guest

    Domyślnie

    Hej
    ja wpadłam tylko na sekundkę
    powiedziec papa

    wracam za dwa tygodnie

    papa

  6. #1976
    coccinellette jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    28-08-2005
    Posty
    0

    Domyślnie

    Hej :P !

    Widzę, że Kitolka się wczasować wybyła ! Fajnego uropu Ci, Kitolka, nie mam co życzyć, bo już tego raczej nie przeczytasz przed wyjazdem, ale Mam nadzieję, że się dobrze bawisz :P !

    Mariki! Bardzo się cieszę, że u Ciebie tak fajnie było i jest :P ! U mnie teraz trochę inaczej podejście do związków teraz wygląda niż to było u Ciebie te 10 lat temu (chyba 10 lat temu byłam bardziej taka jak Ty te same właśnie 10 lat temu ). No i na pewno z M. też byłoby inaczej gdybym go poznała 10 lat temu. Teraz jestem inna niż gdy miałam 20 lat, mam za sobą przecież dodatkowe 10 lat poznawania świata, ludzi i siebie. I w międzyczasie zdarzyło mi się też spotkać kogoś, o kim byłam przekonana, że to właśnie "ten jedyny". Dotąd wiem, że tak było na tyle na ile to możliwe, tzn. że jeśli bylibyśmy razem to byłoby tak wspaniale jak to tylko możliwe między dwojgiem ludzi, że pasowalismy do siebie tak jak to tylko możliwe. To doświadczenie nauczyło mnie też jednak, że nie ma tak, że tylko z jedną, jedyną osobą na całym świecie możemy być szczęśliwi i że tylko ta jedna jedyna osoba może do nas pasować. Ale jeśli na jedną z takich bardzo pasujących do nas osób trafimy a nigdy wcześniej takiej osoby nie spotkaliśmy, to piękne jest właśnie takie przekonanie, że to ta jedyna osoba... . A potem to już naprawdę jest ta jedyna osoba i nic innego się nie liczy. Cieszę się strasznie, że tak jest u Ciebie :P .

    Nie przejmuję się absolutnie swoim wiekiem per se, ale właśnie tym, że w tym wieku nie jestem na tym etapie życia, na jakim bym chciała być: własna Rodzina, własny ciepły dom... . To tego bym chciała, a nie paru lat mniej :P .

    Jutro ważenie, a ja dziś wieczorem jeszcze troszkę podjadłam ... . Muszę się oduczać poprawiania sobie nastroju jedzeniem... . No, ale ważę się co rano i ostatni tydzień to 67,0 - 67,4 kg cały czas, więc jest OK, choć mogłabym odstawić czekoladki i nie dawać się skusić na ciastka u M. - skoro teraz waga się utrzymuje to te dwie rzeczy by wystarczyły żebym dalej chudła ... .

    A kiepski nastrój calkiem po prostu stąd, że jestem durna... albo, jak kto woli, bardzo niepewna siebie i wszystkiego wokoło. Ale zacznijmy od kontekstu... : M. mi nieraz opowiada o swoich przyjaciołach i przyjaciółkach, o spotkaniach z nimi, o tym jacy są dla niego ważni, itd. Mówił też, że to był bardzo duży problem w jego poprzednim związku - że osoba, z którą był, nie potrafiła mu kompletnie zaufać w kwestii spotkań z przyjaciółmi (a konkretnie z przyjaciółkami). Nie dlatego, że coś zrobił tylko w ogóle sam fakt, że np. spotyka się z jakąś znajomą/przyjaciółką i siadają gdzieś na kawie porozmawiać. No więc wracałam sobie dziś do domu i widziałam M. jak szedł z jakąś dziewczyną do siebie do domu... . Byłam daleko za nimi, ale chwilę szliśmy w jedną stronę. I gdy go tak zobaczyłam to najpierw radość, ze go widzę... a zaraz potem mnie coś zakłuło w serduchu... . Niby wiem, że to nic, że on nie jest takim typem faceta, który by coś "takiego" zrobił, ale zakłuło porządnie, bardzo się przestraszyłam tej sytuacji z tą kobietą i smutno mi się strasznie zrobiło... . Okropnie.... . Również dlatego smutno, że od razu skojarzyłam, że to chyba znaczy, że nie ufam mu tak jak to powinno być w związku... . Na pewno byłoby OK gdyby podczas naszego wczorajszego spotkania powiedział mi coś w stylu: "A wiesz, wpadnie do mnie jutro ta moja przyjaciółka Kasia (czy inna Magda). Pogadamy trochę bo dawno się nie widzieliśmy". A przeciez to bez sensu. Przecież gdy się widzimy to nie musi mi opowiadać z kim się będzie widywał przez nadchodzący tydzień... . To pokazuje chyba jak bardzo niepewnie się w tym wszystkim czuję... .
    Na pewno trochę ma na to wpływ środowisko, z którego się wywodzę - jeśli się miało dziewczynę/chłopaka to znajomi byli wspólni; nie było instytucji bliskich przyjaciółek chłopaka czy bliskich przyjaciół dziewczyny. Po prostu nie było. I to chyba we mnie trochę jest. Nie wiem czy pamiętacie - pisałam tu kiedyś czasem o Panu od Rolek. No więc gdy chciał niedawno ze mną iść na rolki to odmówiłam. Jakoś tak głupio mi było, że mam chłopaka a tu z jakimś obcym facetem bym się miała gdzieś spotykać. Może to jakieś zaściankowe i małomiasteczkowe, ale tak mam; takim znam życie, w takim się środowisku wychowałam, tak widzą sprawy moi bliscy i znajomi. Można się z tą postawą nie do końca zgadzać, ale całkiem słuszności też jej nie można odmówić... .
    Może to właśnie to a nie inne doświadczenie życiowe sprawiło, że tak mnie ta sytuacja ruszyła... . No i pewnie trochę to, że szli do niego a nie np. siedzieli w jakiejś kawiarni na mieście... . No i martwię się, bo raz że ciągle czuję ten smutek, a dwa że nie wyobrażam sobie trochę żebym miała coś takiego przeżywać w przyszłości, a z drugiej strony nie mogę przecież M. ograniczać. W końcu się chłopak zacznie dusić... . Tak więc albo mi bedzie źle albo jemu... . Nie wiem kompletnie co robić... .

    Zadzwoniłam do niego koło 20tej. Nie odebrał, a wyłącza głos w komórce gdy się dzieje coś ważnego... . Nie oddzwonił też, a zwykle to robi od razu, więc raczej jeszcze gadają (jest już po 23ciej)... . No nic, nie ma co rozmyślac, bo nic konstruktywnego nie wyyślę, a jeszcze sama siebie zacznę utwierdzać w jakiś głupotach... . Wszystko to jeszcze trochę świeże... . Może mi się to z czasem jakoś ułoży w jakieś rozwiązanie... .
    Zmykam już lepiej i nie smęcę więcej... .

    Aha! Obiecuję, że w nie będę już dziś więcej topić smutku i niepewności w żadnym jedzeniu... .
    Pa.

  7. #1977
    mariki jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    12-07-2006
    Mieszka w
    Szczecin
    Posty
    5

    Domyślnie

    Cześc Biedroneczko!!

    Wiesz, ta cała sytuacja z M jest naprawdę trudna. Będąc na Twoim miejscu rozumiem Twoje obawy, niepokój i to.. ukłócie. To całkowicie zrozumiałe.. I te 10 lat temu, tak jak Ty zadzwoniłabym jeszcze wieczorem do niego, tak do niechcenia, żeby wybadac sytuację..
    To było po 23, a może uż było po spotkaniu i wyłączył komórkę bo spał..

    Z kolei będąc na jego miejscu.. Pomyśl sama, ma już jakiś tam bagaż doświadczeń, znajomych, przyjaciół i.. pojawia się dziewczyna.. Dwudziestolatek zapomniałby o bożym świecie, ktoś koło 30tki lub starsza stara się podzieli swój czas na te dwa świata, bo każdy z nich umie docenic.

    Może spróbuj pogadac z M. Powiedz mu, że widziałaś Go z jakąś dziewczyną i jak się wtedy czułaś. Powiedz, że nie chcesz Go ograniczac i nie masz nic przeciwko jego spotkaniom z przyjaciółmi. Może sam wpadnie na to, że o takich spotkaniach coś Ci będzie wspominał, żebyś w razie czego nie była zaskoczona.. A jak nie to sama mu to zaproponuj.
    Kobietko, nie jesteś już podlotkiem i chyba szkoda Ci czasu na takie znaki zapytania, co?

    Ja w każdym razie jestem z Tobą. Trzymaj się!!

  8. #1978
    coccinellette jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    28-08-2005
    Posty
    0

    Domyślnie

    Hej Babki! :P

    Dzięki ... !

    Peszko! Powinnam była tak zrobić jak powiedziałaś (podejść, przywitać się), ale właśnie nie zrobiłam. Przypomniałam sobie to co mówił o zazdrości swojej byłej dziewczyny i przestraszyłam się, ze pomyśli, że za nim łażę. Niby bez sensu, ale wtedy nie myślałam z sensem... . Teraz to przepadło , ale jeśli taka sytuacja się powtórzy to tak zrobię.

    Pan od Rolek - no, masz rację z tym, ze mogłam iść, że przecież do kogo jak do kogo ale do niego nic nie poczuję nigdy, itd. Ale odmawiając rolkowania bardziej nie patrzyłam na to, że dla mnie jest oczywiste, ze Pan od Rolek nigdy w życiu nie byłby facetem da mnie. Patrzyłam na to, jak ja bym się czuła na miejscu M., że on przecież nie ma skąd wiedzieć i czuć na pewno, że Pan od Rolek mnie nigdy w życiu nie zainteresuje i że na miejscu M. wolałabym, żeby jego dziewczyna się nie spotykała z jakimiś obcymi facetami. I stąd ta decyzja. Wiem, że może nie postępowo, ale po co stwarzać sytuację, która by drugiej połowie przykrość mogła sprawić? Może by nie sprawiła, może dla M. to żaden problem, ale dla mnie byłby (i, jak pokazuje wczorajsza sytuacja, coś takiego dla mnie rzeczywiście jest problemem).

    Mariki! Dzwoniłam do M. raz po 20tej i raz po 21szej - miałam na myśli, że do tej 23ciej nie oddzwaniał. Napisał mi dziś maila: że zauważył później że dzwoniłam, ale wtedy nie odebrał bo wyszedł po południu na imprezę do znajomych i zapomniał telefonu. Ja go z tą dziewczyną widziałam koło 19:30, więc albo coś rzeczywiście jest nie tak (pierwszy raz choc przez moment tak pomyślałam właśnie po tym jego mailu, bo się kupy nie trzyma do końca), albo weszli razem do niego i stamtąd poszli na imprezę, a on pisząc "po południu" miał na myśli wieczór.

    Masz rację, że inaczej się podchodzi do związku później niż wcześniej w życiu. Choć wygląda na to, że z nas dwojga to ja bardziej podchodzę emocjonalnie, to ja - jeśli np. nie wiem, w który dzień się możemy spotkać - zawieszam na wszelki wypadek wszystko inne, to ja się przytulam, dzwonię bez konkretnego powodu - bo chcę go usłyszeć (no, tak żeby go nie straszyć to raz na tydzień; pozostałe razy to raczej z jakimś powodem dzwonię ). To nie jest tak, że M. podchodzi do tej znajomości bez entuzjazmu, ale jest tego entuzjazmu mniej niż ilość, z którą ja bym się czuła dobrze, bezpiecznie, przekonana, że mu zależy... . To jest chyba trochę konflikt emocji i działania. Ja potrzebuję poczuć, że mu bardzo zależy, a on pewnie bardziej to okazuje działaniem - że np. gdy szłam na kolejne cięcie do lekarza to pożyczał samochód, jechał ze mną, czekał po parę godzin... . Takie tam. Próbuję sobie to wszystko przypominać kiedy czuję się niepewnie, ale faktem jest, że gdy mi już tak długo brakowało tego bardziej "rozwiniętego" okazywania uczuć z jego strony to mi się alarm zaczął włączać, że może mu nie zależy za bardzo... . Jeśli popatrzę na jego działania to naprawdę: działa jak osoba, której bardzo zależy. Jeśli popatrzę na jego "decyzje miękkie" i "zachowanie emocjonalne" to już tego tak zbyt mocno nie widzę... . O tym to z nim już też akurat rozmawiałam i myślałam, że po tej rozmowie alarm poszedł w diabły, ale teraz widzę, że nie.

    No nic, jutro się widzimy to z nim pogadam. Powiem mu co i jak. Tak jak Wam napisałam. Szkoda życia na zastanawianie się. Choć z drugiej strony też nie chcę go urazić. Muszę pomyśleć jak to powiedzieć żeby było dokładnie to, co chcę powiedzieć. Tym bardziej, że on miał z tą zazdrością taką jazdę w przeszłości - może się przestraszyć, że będzie powtórka z rozrywki... .

    No nie da się ukryć - przeszkadza mi to, że jakaś obca kobieta szła z nim do mieszkania (pewnie to ta kwestia mojego dotychczasowego wychowania/przekonań, z których wyrosłam). Uczuciami patrząc to właśnie to mnie najbardziej boli i po prostu nie chcę, żeby się coś takiego w ogóle działo. Rozumem patrząc, bardziej mnie niepokoi moja reakcja na całą sprawę - że aż tak silno zareagowałam, bo jeśli nie znajdziemy jakiegoś rozwiazania to może się tak skończyć, że albo on się bedzie czuł ograniczany, albo ja będę ciągle w strachu... . Ech, kurcze, dlaczego to nie może być prostsze. Dlaczego ludzie nie mogą mieć podobnych przekonań w niektórych kwestiach.... .

    No nic... . Koniec już smęcenia. Ale jeszcze raz Wam dziewczyny strasznie dziękuję. Bardzo mi pomogły Wasze posty... :P .

    Środowo:
    68,0 67,2 68,2 67,2 67,4, ale jestem przed @, więc się pewnie ułoży. Za tydzień mnie nie będzie w domku żeby się zważyć, ale za dwa tygodnie to już musi być lepiej... ! Poniżej 67 żeby nie wiem co ! No bo co to za robota, kurczę blade !!! Niniejszym się uroczyście zobowiązuję !

    Pa pa !

  9. #1979
    mariki jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    12-07-2006
    Mieszka w
    Szczecin
    Posty
    5

    Domyślnie

    Trzymaj się!!

    Wiesz , ja myślę, że to wina płci. My chciałybyśmy więcej bliskości, czułości i czasu a oni.. no cóż.. nie będę wypowiada się za facetów, ale im chodzi o coś innego. W końcu my jesteśmyz Wenus a oni z Marsa
    Kotku, nie daj się zwariowac, po prostu..
    Wyluzuj.. Pamiętaj o swoich bliskich i przyjaciołach, nie odstawiaj ich teraz. Ja wiem, że najchętniej spędzałabyś z M 24 h/dobę, ale to niezdrowe. Uwierz mi, wiem co mówię.

    Jestem z Tobą i trzymam kciuki!!

  10. #1980
    Kitola Guest

    Domyślnie

    Hej Cocci

    dzięki za życzenia
    bawiłam sie niezbyt dobrze, ale to nieistotne

    nie zazdroszcze ci problemu z M.
    ja jestem okropna zazdrośnica, i zupełnie nie wiem co bym zrobiła w takiej sytuacji
    owszem, dać wolność, nie ograniczać, ale w moim przypadku chodzi tylko o męskie spotkania, albo takie ogólne, a nie sam na sam z kobietą. No nie wyobrażam sobie Adama w takich sytuacjach
    szlag by mnie trafił

    a z drugiej strony to ja często sie spotykałam z przyjaciółmi, będąc z Adamem, bo ja zawsze raczej przyjaciół i kolegów miałam niż przyjaciółki. I do nich do domu chodziłam, spotykałam sie gdzieś na piwku, na basen chodziłam

    i wiesz, okazało sie potem że Adama jednak gryzła zazdrość (właściwie sie nie przyznał do tego, ale ja wiem :P ) i dotaro do mnie, że jemu mogło być własnie tak przykro jak tobie w tej sytuacji z M.

    nic ci nie chcę doradzać, bo ja to w ogóle bardzo impulsywnie reaguję, nie zawsze rozsądnie, a raczej rzadko rozsądnie

    będzie dobrze
    wszystko sie ułozy
    jakoś to sobie dogadacie

    A z tym okazywaniem uczuć, to Adam też taki jest, dba o nas, robi wszystko żeby było nam jak nalepiej, a ja marudzę, że nie prawi mi komplementów, nie obsypuje kwiatami, nie daje prezentów. Prawda jest taka ze nas nei stać na prezenty. A on lubi raczej działaniem okazać uczucia.
    To trzeba uszanować, i nie zmieniać na siłe
    ale kwiatuszka od czasu do czasu mogłby mi dać

    ech

    starość nie radość, biedne my jesteśmy, same problemy

    hehe nagadałam sie a nic nie powiedziałam mądrego
    wiesz, pijana jestem
    fajnie popołudnie spędziłam
    bardzo fajnie, mogłabym tak codziennie
    no niekoniecznie z taką ilością alkoholu, ale częściej z tymi ludźmi

    miłego wieczora

Zakładki

Zakładki
-->

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •