haniu: za sam proszek nie liczę, bo chyba az tak dużo nie ma...chyba że ma...a dodałam łyżke oliwy (a nie trzy...liczę ją zgodnie z tym co jest w dziennikach...) i wodę.
przeraziłaś mnie tym sosem...hehe...oj....już nie hehe...![]()
kasiu: ja mam marketową, ale i tak jest o niebo lepsza od masłowej
dziewczyny buszuję po tej stronce polecanej przez marysięSB i głowa mnie boli od tych pomysłów...boże ile DESERÓW zgodnych z I fazą...żyć a nie umierać na tej dietcei galert można jeść (galaretka na bulionie) uuuu....suuuperrrr
Zakładki