boże, dziewczyny, podziwiam, ja nie potrafię biegać, padam po 20 metrach
boże, dziewczyny, podziwiam, ja nie potrafię biegać, padam po 20 metrach
To gratuluje samozaparcia
ja nie umiem...
Ech, powiem Wam że powstrzymuje mnie mój mąż który wszystkie moje zapędy w strone ćwiczen krytykuje. I wiecznie narzeka, i mówi różne głupie rzeczy. Ostanio mamy gorszy czas i jest mi żle ,bo wszystkie problemy on odbija na mnie. Wyżywa sie psychicznie. nie odzywa sie albo "odszcekuje". Krytykuje i obwinia mnie na każdym kroku. a wszystko obracac sie wokół pracy.
Jakos nie mam chęci żeby to wyjaśniac dokładnie.
Dlatego łapie doła na okrągło ostanio.
Wszytko mnie w srodku boli, jest mi cholernie Zle
Yasmin to możemy sobie podać ręce, mi też źle.
A próbowałaś rozmawiać z mężem żeby nie odreagowywał na rodzinie swoich problemów z pracy, owszem możecie porozmawiać, niech się wyżali, ale co ty jestes mu winna. Po prostu nie zgódź się na takie traktowanie. I tyle. No tak , łatwo powiedziec, przeciez na pewno próbowałaś, ale faceci tacy są, ja znowu mam takiego chłopa co nie umie się kłócić, ja czasem mam ochotę na awanturę, ale się nie da, on sobie spokojnie czeka aż mi przejdzie, dopóki nie zdenerwuję go naprawdę, ale wtedy znaczy że mocno przeholowałam i wtedy znowu ja staram się go ułagodzić. Ale generalnie mam idealnie spokojnego męża.
Poczekam jeszcze kilka dni, zobaczę co się wykluje z sytuacji, najgorszy dołek już minął, dzisiaj nawet nie brałam nic na uspokojenie
I spróbuję zasnąć sama.
Ja nei mam najmniejszego kłopotu z dietą, od dwóch dni nie mam apetytu, jem tylko dlatego że trzeba, ale po kilku kęsach chce mi się wymiotowac, zresztą ściemniam mężowi i innym, ze już jadłam a wcale nie jadłam. tylko że teściowa chytra sztuka, nie tak łatwo ją oszukać i od razu wie kiedy kręcę. Dzisiaj na obiad wcisnęla mi zupę, ale i tak przełknęłam kilka łyżek. No po prostu nie potrafię
To też minie
Anczysko i jak idzie pisanie?? ja rozumiem że rzygać się chce, ale nie ty pierwsza i nie ostatnia piszesz mgr, to samo przechodziłam, i ja to rodziłam po angielsku, bo materiały miałam prawie wyłacznie po polsku, język komputerowy, tragedia dosłownie
Peszymistin współczuję tego co przechodzisz z mamuśką, przecież tak nie powinno być, mamy mają wspierać a nie utrudniać życie. Moje obie mamy wiedzą, że kubie wolno zjeść na dzień tylko jedna czekoladkę, i czasami kłamię że już jadł, bo nie chcę żeby tyle słodkeigo wypychał. Jest jeden szkopuł, on już ma swoje gusta i zdanie. Potrafi tak się awanturować o słodycze, że babcie wymiękają. Mnie tam jego wymuszony płacz nie wzrusza, i ode mnie nie dostanie , ale jak jest pod opieką babć kiedy mnie nie ma to nie wiem co się dzieje
Agalicht podziwiam że tak ładnie na detoxie, ja też spróbuję, ale nie wiem jaki dzień sobie wybrać, chyba najlepszy dla mnie byłby we środę, nie muszę jechac na korki autobusem, tylko idę na miły spacer do uczennicy, z powrotem też. Ja na głodnego nie mogę wsiąść do autobusu bo zaraz choroba lokomocyjna przypomina o sobie.
Tak się ciągle zastanawiam nad twoją rada, ale nie umiem wymyślić nic sensownego, może faktycznie jakiś kurs, i to taki o jakim marzę, tańca. I chyba w tym tygodniu się wybiorę dowiedzeic o niego. Tylko z kim ja bede tego Kubę zostawiać
Ja też nie umiem biegać, od razu zadyszka, a poza tym mam duży biust kóry okropnie podskakuje i mnie to boli, a poza tym głupio wygląda
Peszymistyn z nim sie nie da rozmawiać. Próbuje ale on swoje. Jets jak z betony. Nawet młoten nie ruszysz. Wole wiec ćwiczenia zamienicna dłuzsz spacer z psem lub prace domowe. Mam dość stresowania sie wysłuchiwania jego ataków.
druga sprawa nie chodzi o problemy w pracy tylko z praca, z zarabianiem, z tym że juz z nim nie pojade bo zaczne normalny etat.
Do tego dochodzi jrytyka wszystkiego co libie. Komputera, czytania romansów, palenia. Naprawde mam dosyc.
nic juz nie pisze o tym bo sie popłacze...
No Kitola to mamy identycznych mężów. Ja mam to samo. Pełny spokój i wali mnie wszystko. Taka postawa. a ja cierpie...
Przynajmniej z dieta ok. to pocieszajace. Bardzi sie ciesze że dietka Ci idzie
Yasmin popłacz sobie, to pomaga, bo spływa cały żal, ja kiedy potrzebuję to płaczę, tylko staram się nie przy kubie, bo on zaraz też zaczyna a jak mama płacze to kuba w jakąś histerię wpada i nie umiem go uspokoić.
A co do męża to ja zwykle wszczynam awanturę bez waznego powodu, tylko dlatego że ja mam okropnei kłótliwy charakter. I walczę z tym, bo boję się że kiedyś on ze mną nie wytrzyma i odejdzie od wiecznie niezadowolonej gderającej żony.
A wiesz co jest najgorsze? To że nagle mu sie odwidzi i " kochanie chodz pojedziemy kupic ci .." albo " musisz iśc do lekarza, okulisty" a kilka di pózniej jest " dajze mi spokój" " nienormalna jestes" To typowe odpowiedzi na moje najprostsze pytania. Ostanio na pytanie czy bedzie jeść obiad odpowiedział " sam sobie umie srobic" i cała moja satysfakcja z smacznie ugotowanego jedzenia pryska. wogóle cała satysfakcja moja własna z mojej osoby i małych osobistych sukcesów jest niwelowana do zera.
a wszystko dlatego że nie pracowałm a i ta praca ktora teraz jest to nieiwadomo czy bede ja miała na stałe.
Mam 25 lat, nie pracowałam jeszcze nigdy w zyciu. Zaszłam w ciąże w wieku lat niespełna 19, nie wybawiłam sie, nie miałam jak zacząć parcy, bo dziecko małe bo ciągle chorowała. Siedze w domu od lat sześciu, gnusnieje, zarastam . nie mam czym oddychac. Chce opiekowac sie dzieckiem żle, chce iść do pracy tez żle.
rodzice też nie rozumieja.
Czuje sie gorsza od innych. Czuje że nie jestm nic warta. i do nieczego sie nie nadaje. Nie skonczyłam żadnej szkoły. tylko matura. nie miałam okzji sie nic nauczyc. Wyszłam za człowieka którego kocham ponad życie ale myslałam że będzie zawsze za mna stała, a on staje przeciwko mnie....
nikt mnie nie szanuje, nikt nie słucha uwaznie tego co mówie, każdy mnie zagaduje i powtarza że głupia jestem.
Buntuje sie przeciw temu, bo czuje że tak nie jst ale cos we mnie pęka.
Ależ kurde bym natłukła twojego męża, jak tak można????? Pociesz się że tutaj na pewno wszyscy cię szanują, a ja napewno , dla mnie jestes pewnego rodzaju autorytetem.
Ja mam z kolei 28 lat i też jeszcze nie pracowałam, tylko ciągle się gdzieś uczylam, co z tego że jestem magister, jak już prawie trzydziestka na karku, a ja doświadczenia zawodowego nei mam w ogole. We wrześniu ubiegłego roku skończyłam studia, i nie szukałam pracy, bo Kubus był mały. Ty mówisz że nie masz wsparcia w rodzinie, a mnie znowu wszscy wypychają do pracy, nie wiem może oni czują że to będzie dla mnie dobre, że wyrwę się z tego otępienia co mnie ogarnia?? Bo ja do tej pory odbierałam to jako rozkaz, że dopoki nie będę zarabiać, to nic nie znaczę. A ja do cholery zarabiam!!! daję korki 5,5 godzin tygodniowo i mam z tego 600 zł miesięcznie. Więc ja tez mam jakiś wkład w utrzymanie i w dodatku mogę zajmowac się dzieckiem, co jest zresztą obowiazkiem matki.
Ja boję się że nie uda mi się w pracy, bo wiem że znajde, boję sie ze okażę się do niczego , że nie dam sobie rady. Od zawsze czuję się, a raczej może powinnam powiedzieć,że jestem, nic nie warta. I nic mi się w życiu nie uda,bo z jakiej racji takiej Ance miałoby się udać?
A ty Tamara masz iść do tej pracy, obojętnie co by mówił twoj ... małżonek. Zresztą zawsze mozna zrezygnować jeśli miałoby to zaważyć na waszym małżenstwie.
Nie wiem, nie rozumiem o co mu chodzi, przecież to jest nabliższa ci osoba, powinien cię wspierać. Mój Adam na szczęście popiera każdą moją decyzję, jeśli wie że coś jest dla mnei ważne, i ze na przykład nei mogę inaczej postąpić.
I uwierz mi że jesteś super dziewczyną, mądrą, ważną (dla nas, ale dla twojej rodziny też, tylko udowodnij im swoją wartość. Kurde, co ja za głupoty plotę, po co masz im ciągle coś udowadniać, oni do cholery wszyscy mają cię kochać i szanować za to że jesteś po prostu!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!1
wiesz to jest kwestia.. zlapania bakcyla? w sumie nie powinnam sie wypowiadac jeszcze bo biegalam dopiero 2 razy :P ale.. jesli tylko troche to polubisz, a tak bylo w moim przypadku, to.. pobiegniesz hoho przed siebie, a moze i troche dalej bo to wlasnie przesuwanie granicy jest takie.. podniecajaceZamieszczone przez xixatushka69
Kitola bardzo Ci dziekuje za te słowa.
Nie czuje sie tutaj jak autorytem, raczej szukam współ...? bratnich duszy. Znalazłam ja tez w Tobie.
I dotarłas do sedna ja nie mam wkładu do utrzymania, choc dzieki AVOV-nowi zarabiam na swoje kosmetyki, ginekologa, tabletki. Ale tego nie rozumie mój małzonek. Nie widzi.
Ja też boje sie parcy. dlatego że boje sie własnie o to że nie dam rady że okaze sie do niczego. MJasz racje ja cały czas cos udowadniam i niestey zaczęło sie od mojego taty. Ale to juz całkeim inna historia.... Nie na dziś
Zakładki