Rany, ależ tu tłok, musiałam się przedzierać do klawiatury
Dziękuję wam bardzo za wizytę, dla odmiany mnie dziś nie było u siebie na wątku. Wszystkie wasze rady wzięłam sobie do serca.
BTW dziś mam kryzys, wręcz odstąpiłam od diety, co oczywiście od razu zaktywowało mamę do uwag. Że ani się obejrzeć, a znów będę wyglądać tak strasznie jak niedawno. No dzięki mamo. Powiedziałam jej, cytując Glimmy, że to tylko moja sprawa. A ona na to, że nie, że to też jej problem itd. Wiem, że wstydziła się mnie przedstawiać znajomym. Może to nieładnie, że tak teraz o niej mówię, ale zdenerwowałam się. Ja sama wiem dobrze, dokąd chcę dojść i dojdę tam, może wolniej niż powinnam, ale co to w ogóle znaczy "powinnam"??
Rzuciłam też Weidera w czorty. Nie jest wart mojego zachodu. Irytuje mnie, poza tym dziś boli mnie głowa. No więc właśnie
Z dobrych wiadomości: myślałam, że mam dziś wysokie ciśnienie (bo ten ból głowy itd), więc zmierzyłam i doznałam szoku: 110/78, puls 67 czy coś. Rany! W życiu nie miałam tak idealnych wyników (bo wg najnowszych badań powinno być poniżej 120). Bosko, oby tak dalej.
Jutro wyjeżdżam na parę dni z Karoliną do Gdańska. Łapię ostatnie tchnienie lata. Rodzicom oczywiście i ten pomysł się nie podoba, bo czemu nie wolę odpocząć w domu itd. Kolejny ich urojony problem. Naprawdę, śmieszy mnie to. Niby mam bardzo dobre stosunki z rodzicami, ale czasem wyjadą z takim tekstem, że nawet nie wiem, jak na niego odpowiedzieć
Ok, więc wracam we wtorek, może jeszcze jutro coś naskrobię. Dziękuję wam bardzo i do zobaczenia, buziaki!