Piję właśnie herbatę ze słodzikiem. Pojeździłam na rowerku 15 minut. Dobre i to. Za chwilę chyba przygotuję sobie obiad. Nie jestem głodna, ale tak jak przypuszczałam, nosi mnie i cały czas bym jadła...Tego się właśnie spodziewałam.
to jak Cię nosi to siedź przed komputerem i pisz, pisz, pisz. Nikt Cię tu za to nie ochrzani, bo w każdej z nas trwa taka walka no taki jest fakt. No coż ja Ci moge innego poradzic? teraz tylko twoja walka o ponowne "zaskoczenie" jak to się uda będzie z górki, a że się uda to wiem z prostej rzeczy, z tytułu Twojego wątku, przecież nosi on nazwę "teraz albo nigdy" a przecież teraz jest teraz
Magdahi, to fakt, że teraz jest teraz
Bardzo zadowolona jestem, bo właśnie zjadłam obiadek i czuję się syta. Obiad zdrowy i dietetyczny: warzywa z patelni, trochę oliwy, 100 gramów chudego twarogu, 150 ml jogurtu i trochę keczupu. Całośc pewnie koło 400 kcal. Mam wobec tego już na koncie prawie 800. Jak będę głodna, to trochę tysiaca przekroczę. W końcu jestem na 1200, a ten tysiąc to chciałam na ,,zakręcenie" głoda. Jak nie dam rady utrzymać 1000, to sobie jeszcze 200 kcal dodam
Dużo dzisiaj piję. Czuję się taka jakaś wysuszona
Jakiś dziwny czas mam na forum. Przecież jest 12:40
JUż 16:49. Nie jest źle
Dam radę, dam radę, dam radę....
Jest 19.21
Czas na raport
śn: płatki fitness, jogurt, miód - 332 kcal
o: warzywa z patelni, plasterek sera, jogurt, keczup, twaróg chudy - 479 kcal
barszczyk instant - 60 kcal
k: twaróg chudy, tuńczyk w oleju, cebula, kromka chleba razowego, ogórek konserw - 430 kcal
razem: 1301 kcal
ruch: pół godziny rowerka
napoje: około 2 litrów
Podsumowanie: kalorii sporo, ale super, bo 0 słodyczy i jednak liczyłam wszystko co zjadłam, co nie jest bez znaczenia. Poza tym to były prawie same dobre kalorie, sporo białka, warzywa. Tak więc dzisiejszy dzień to krok do przodu i początek hamowania zwiększonego łaknienia.
Dzień pierwszy, mimo, że nazbierałam 1300 kcal, uznaję więc za udany
Jutro będzie jeszcze lepiej W końcu apetyt na to, co dobre, rośnie bardzo szybko
no wlasnie-najgorzej to po swietach wyhamowac i wrocic znow na ladne,przykladne dietkowanie...bo potem to juz jakos leci prawda?
mnie tez dzis straszliwie korcilo na slodkie,ale bylam dzielna i nie dalam sie hihi
i tez pije juz druga butelke wody niegazowanej bo mam to samo uczucie-'wysuszenie'...ciekwe dlaczego tak...
pozdrawiam cieplutko
Zapraszam do siebie: Tak! Mogę! Potrafię! Uda mi się! (czyli ze 130kg na 75kg)
Ludzie, którzy tracą czas czekając, aż zaistnieją najbardziej sprzyjające warunki, nigdy nic nie zdziałają. Najlepszy czas na działanie jest teraz! Mark Fisher
czesc fruktelko!
Zaraz pędzę do siebie wpisać co zjadłam, a Tobie gratuluję, ze bez słodyczzy, że trzymasz się, tak więc pozdrawiam i uciekam (bo godzina 1:30) a zaraz trzeba wstawać
Dzień 2
Właśnie piję kawkę z mlekiem i obmyślam dzisiejszy dzień. Mam sporo planów i prac do wykonania. Wybieram się na działkę, na której mam straszne zaległości. Mam nadzieję, że pogoda będzie sprzyjała takim pracom. Dzisiaj na dalsze odchudzanie patrzę już z większym optymizmem, bo skoro udało się wczoraj, to dzisiaj musi być też dobrze, a nawet lepiej Najważniejszą sprawą jest to szybkie zahamowanie obudzonego we mnie obżartucha i tak traktuję ten tydzień. Do piątku będę hamować,a potem będzie znów łatwiej.
Agggniecha tak, to wyhamowanie jest trudne, ale teraz wiem, że możliwe.Dzięki za odwiedzinki
Magdahi dzięki za odwiedziny mimo późnej pory.
Chyba sobie pokoloruję literki dla odmiany...hihihi bo mi się podobają kolorowe wpisy Agggniechy.
Jak wiosna, to wiosna
Miłego dnia Fruktelko i dietkowego
BUZIACZKI :P
witam piękna zieleń fruktelko
widzę, że zapału nie brak, a to ważne zajęcia masz na świeżym powietrzu wiec myślę, że to Ci dobrze zrobi, a ile kalorii spalisz! trochę zazdroszczę .... ale tylko trochę
miłego dnia i nie zapominaj o piciu wody!
pozdrawiam
Zakładki