Hej
Nie wrzuciłam raportu z dwóch ostatnich dni. Z jedzeniem w miarę dobrze, choć nieco przekraczam 1200. Codziennie pedałuję. Przedwczoraj 30 minut, wczoraj tylko 20.
Tak strasznie mi się wczoraj nie chciało, ale się zmusiłam. Miałam jednak dosć słabe nogi, chyba to codzinne jeżdżenie jednak skutkuje. Czuję je w mięśniach Mam nadzieję, że niebawem wydłużę dystans.
Jestem zadowolona, że z tym rowerkowaniem wpadłam już w jakiś rytm, że codziennie udaje mi się zmusić do popedałowania, choć czasami lenistwo mnie obezwładnia (prawie)
Z liczeniem kalorii ciągle tak trochę na oko. Staram się jednak jeść naprawdę rozsądnie. Nie jem w ogóle słodyczy i to też jest sukces. Nie wszystko od razu musi mi się udać. Wiem, że na takim jedzeniu na pewno schudnę, bylebym była konsekwentna.
Wczoraj na wdze 82,2 kg, czyli spadło 300 g. Fajnie, nie?
Jak dobrze, że na forum mogę się pochwalić nawet takim drobnym osiągnięciem Bo dla mnie to sukces! Bo ja myślę tak. Jak waga rośnie, to wiadomo - tyje się. Jak waga stoi w jednym miejscu, to znaczy, że zaczyna się proces spalania, a jak waga spada, to znaczy, że proces chudnięcia jest w toku eeee, chyba nic okdrywczego nie napisałam, ale chodzi mi o to, że nawet 100g w dół oznacza, że nie dość, że się przerwało okropne tycie, to zaczęło się chudnięcie i to jest powód do radości! O!
Dziękuję Wam za to, że jesteście ze mną
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
Zakładki