Wiesz, jak tak siedzę i się użalam nad sobą, potrzeba mi żeby ktoś z boku powiedział, że "co Ty opowiadasz, chciałabym być na Twoim miejscu" - to się pomaga zdystansować. Więc także i Twoje słowa teraz tak podziałały.
Dzieciaki mam małe 1 i 3,5 roku i tak nie za bardzo umiem sobie zorganizować jakiś ruch przy nich - rowerek czy jakiś ogólne trening. Poza tym wolę iść do klubu, oderwać się od monotonii dnia codziennego, spotkać z ludźmi. Tyle, że od pół roku się wstydzę tego falującego na ćwiczeniach tłuszczu... i tego, że niektóre ćwiczenia są dla mnie za trudne - tymbardziej, że sama mam uprawnienia instruktorskie. Pali mnie wstyd.
No ale pierwszy krok w stronę odzyskania dawnej kondycji to zaakceptowanie tego, jak teraz wyglądam i jakie mam możliwości. Nie mogę oczekiwać, że będę śmigać jak prowadząca... bo do jakiego poziomu musiałabym wtedy dążyć
Jestem na starcie... na początku walki. I czuję się tak, jakby to było moje pierwsze odchudzanie w życiu...

Nie mam niestety czasu na to, by śledzić różne wątki, ale już z tego co piszesz u mnie widzę, że masz sporą wiedzę i duże zrozumienie dla innych. Cieszę się, że są jeszcze tacy forumowicze jak Ty... Jako użytkowniczka różnych for z kilkuletnim już stażem widzę, że to cechy na wymarciu...

Pozdrawiam i życzę wytrwałości w diecie Wiosna wiosna !!!!!!