jeśli naładowana pozytywnie to wszystko gra
jeśli naładowana pozytywnie to wszystko gra
Belluś!
Paczuszka tryskającej energii zapakowana i leci do Ciebie
Kciuki zaciśnięte, więc nie może być inaczej jak celująco
Ale ale jakie 1100 kcal na liczniku? co to ma znaczyć, a zdrówko i zalecenia lekarza?
Tu nie wolno przeginać w żadną stronę - ani nadmierne szamanie niedozwolonego, ani trzymanie pustego żołądka nie jest dobre i proszę o tym pamiętać
A o dystans się nie martw zaczekam na Ciebie, jeśli nie po drodze to na mecie i dalej już beziemy wspołnie szły pod łapkę jako lasencje
Buziaczki
Dziękuję Emkaerko za tą jakże ogromnistą porcję energii. :P :P :P Już mnie tak doładowała, że z miłą chęcią zaraz popracuję troszkę. :P :P :P Z limitem kalorii masz jak najbardziej rację, postanowiłam, że ten weekend spędzę na 1100kcal, a potem co trzy dni będę limit zwiększać o 100kcal. W ten sposób wejdę w listopad z 1900, a to powinno wystarczyć mojej lekarce. Dziękuję Ewuś za tą energię i czujność Twojego oka, bo faktycznie zapomniałam o moim postanowieniu wspomnieć i mogło powstać złe złudzenie, że przeginam w drugą stronę. Pomysł z zaczekaniem na mnie na mecie jest wyśmienity!
a jakie są zalecenia lekarki i dlaczego czytam i czytam i nie moge się doczytać
No cóż, spóźniłam się z tym opieprzem, ale lepiej późno, niż wcale... Bellusiu, podpisuję się pod postem Skierki. Jak Ty, nasz wzór, zaczniesz nam się opychać słodkimi bułkami, galaretkami w czekoladzie, itp. (zresztą moim zdaniem od czasu do czasu te rzeczy też są dla ludzi, ale nie w takim natężeniu w ciągu zaledwie 2 dni), to my wszystkie jak jeden mąż pomaszerujemy do naszych lodówek i zaczniemy pałaszować wszystko, co tylko tam znajdziemy. I będziesz miała nie tylko siebie na sumieniu, ale także i nas. Będziemy Ci wysyłać nasze zdjęcia, jak ważymy po 200 kg, a potem, jak już zejdziemy na serce przez te zaczopowane arterie, to jeszcze zza grobu będziemy straszyć!!!
To po pierwsze, a po drugie - czy Ty nie próbujesz przypadkiem przeciągać tego zwiększania limitu kalorii po to, żeby "jeszcze troszeczkę, jeszcze parę kilosków" stracić, zanim przejdziesz na 2000 kcal zgodnie z zaleceniem lekarza? Flakonka ma rację, nie napisałaś nam w końcu dlaczego lekarz nakazał Ci zwiększenie limitu kalorycznego, ale mniemam, że wiedział, co robi.
A tak w ogóle, to trzymaj się, kochana. Życzę Ci, żeby pomiarki dały lepsze rezultaty, niż się spodziewasz i mocno Cię ściskam.
Witam serdecznie dziewczyny.
Pomiarki okazały się łaskawe dla zbłąkanej duszy. W kiloskach ubyło -0,3kg, nie jest to oszałamiający wynik, ale przynajmniej wyszłam z twarzą po moim kryzysie dietkowania. Z centymetrów straciłam tylko -3cm i to w pasie, absolutnie tego nie rozumiem, bo tu właśnie spodziewałam się moich grzeszków. Ale cóż, widocznie dostałam nowy stymulator od swojego organizmu do zdrowego prowadzenia się, taki wabik na dietkowe jedzonko.
Teraz będę polować na niskie IG.
Flakonka, lekarka zabroniła mi schodzić poniżej tych 2000kcal przez najbliższe kilka miesięcy, minimum trzy. Namawiała mnie do zatrzymania odchudzania i do utrwalenia wyniku. Tylko po moich usilnych pytaniach, jaki limit, podała, że z pewnością nie poniżej 2000kcal. Mam teraz dać organizmowi dojść do siebie, nauczyć się żyć według IG, nie doprowadzać na razie do zbyt szybkiego odtłuszczania organów wewnętrznych (były do tej pory w tłuszczykowej pierzynie, a teraz tracą grunt pod nogami - jej słowa), no i muszę uważać, bo kilkanaście lat temu po odchudzaniu okazało się, że mam ruchome nerki (wędrowały sobie i jeszcze kamyki mi fundowały). Skóra ma odzyskać elastyczność i barwę, włosy mają zaprzestać wypadać (w ostatnim miesiącu straciłam ich z 1/4 jak nic), paznokcie na szczęście mam ok. Podała jeszcze kilka innych powodów, ale te zapamiętałam najbardziej. Nie chciałam tego opisywać, bo to wygląda jak opis jakiegoś wraka człowieka, a ja się absolutnie tak nie czuję.
Triskelku, duszyczko kochana, masz jak najbardziej rację, po tym okresie głupawki po 18.00 przez dwa dni, złego samopoczucia, otrząsnęłam się i dla swojej wygody (czytaj dojścia i utrwalenia ósemeczki w miarę szybkim czasie), postanowiłam stopniowo podnosić limit. Jak wrzuciłam w te dwa dni te 2000kcal to brzuch miałam obolały i jeszcze taki sztywny, niedietkowe mnie rozbalonowało. Poczułam, że znów ta paskudna część mnie wciąga mnie w otchłań otyłości. Dlatego napisałam posta i czekałam, jak dziecko, które wie, że zbroiło i czeka na lunty, bo po luntach następuje oczyszczenie i nowe postanowienia. Twój spóźniony opieprz też mi się przyda, tym bardziej, że tak sugestywny, przyda się, bo utrwalę wspomnienie o luntach i wzmocnię swoje deklaracje zdrowego prowadzenia się.
Belluś, gratulacje kolejnego spadku wagi. Zapach ósemki coraz tu u Ciebie intensywniejszy, tylko proszę nie forsuj się, żeby ją osiągnąć i faktycznie zwiększaj już powoli ten limicik. Dziś już po weekendzie więc już o 100 kcal więcej, prawda?
Smutnaksiężniczko, ale ja bardzo chcę do Ciebie zajrzeć, zresztą pisałam, że uwielbiam czytać wąteczki. Co do wypadania włosów, to są okresy u każdej z nas, kiedy wypada ich więcej, a są kiedy mniej. Jednak takie chudnięcie dużo w i krótkim czasie jest dla nich mało wskazane. Same dietkowanie jest ok, ale muszę pamiętać o tych witaminkach co regenerują włosy.
Triskelku, dziękuję za gratulacje, udało mi się jednak suwaczek w prawo przesunąc, niewiele, ale zawsze coś. :P No dziś ostatni dzień na 1100kcal, ale jutro wskakuję na 1200kcal.
Zakładki