HEJ BELUŚ.
WIDZĘ ŻE STARASZ SIE Z CAŁYCH SIŁ PRZYKŁADOWO DIETKOWAĆ.
BARDZO SIE CIESZĘ ŻE ZNOWU MOGŁAM DO WAS WPAŚĆ NA CHWILĘ.
ZNOWU ZNIKAM W PONIEDZIAŁEK , WIĘC NAPEWNO JESZCZE DO CIEBIE ZAGLADNĘ.
HEJ BELUŚ.
WIDZĘ ŻE STARASZ SIE Z CAŁYCH SIŁ PRZYKŁADOWO DIETKOWAĆ.
BARDZO SIE CIESZĘ ŻE ZNOWU MOGŁAM DO WAS WPAŚĆ NA CHWILĘ.
ZNOWU ZNIKAM W PONIEDZIAŁEK , WIĘC NAPEWNO JESZCZE DO CIEBIE ZAGLADNĘ.
Bellunia z kad ty bierzesz czas na obliczanie wszystkiego co zjesz ja ostatnio nawet nie pamietam jak sie nazywam
ale od poniedziałku tez sie biore za siebie ostro
prosze o porzadnego kopniaka
Swietnie, bardzo sie ciesze! Wiedzialam ze rolki przypomna Ci dawne przyjemnosci
Ty juz powinnas myslec o zwiekszaniu limitu a tu ledwo uda Ci sie dobic (albo i nie!!!) do tysiaczka! No niedobrze, niedobrze...
buttermilkowe wzloty i upadki - Część 1 - Grupy Wsparcia Dieta.pl tu bylam:http://forum.dieta.pl/viewtopic.php?t=60019
It's not why you're running, it's where you're going. It's not what you're dreaming, but what you're going to do.
It's not where you're born, it's where you belong. It's not how weak but what will make you strong.
Belliku
Ciekawość to pierwszy stopień do piekła
Mam nadzieję ,że trafiłam i tyle! Na rozmowę też mam bardzo wielką ochotę...nie jeżdzisz czasem gdzieś obok mnie/mojej miejscowości/? Może jakoś mogłabym dojechać?
Też już dawno miałam zapytać skąd bierzesz czas na szczegółowe raporty i czy wszystko masz już w głowie , czy jeszcze szukasz jak ja? Śmieszne bo jak czegoś nie znam to nie spróbuje dopóki nie sprawdzę
Ostatnio zbyt wiele rzeczy nie rozprasza i waga stoi , ale nic to! Zaczekam.
Życzę pomyślności w rozwiązywaniu tych trudnych spraw
I daj znać jak ciekawość zaspokojona zostanie
Buziolce!
prawie jak konik...
Bella, kliknęłam wczoraj na Twoją pierwszą stronę i co zobaczyłam ze zdumieniem? Że pierwszą osobą, która się do Ciebie odezwała, byłam ja Oczywiście w poprzednim wcieleniu Przeczytałam więc już ten mój nieszczęsny wątek dokładniej, bo gdy tworzyłam obecny, na tamten tylko zerknęłam Ależ ja byłam piramidalnie głupia wtedy! Pociecha w tym, ze przez ten rok zmądrzałam...chyba...Prawdę mówiąc wahałam się do dzisiaj, czy to światu ujawnić, bo wstydzę się trochę tej zeszłorocznej mnie. Z drugiej strony jest to dowód, ile można się nauczyć, jak się zmienić.
Bella, ze mnie żaden ekspert, ale te 819kcal może być prostą drogą do poważnych kłopotów! Cały czas pali mi się w głowie czerwona lampka, jak czytam takie sprawozdania, bo nieodmiennie kojarzy to mi się z początkiem końca diety! Nie raz, nie dwa natrafiam na taki wątki, gdzie dziewczyna najpierw nie dobija do tysiąca, a potem wielki lament. Podejrzewam, że jak najszybciej chcesz osiągnąć ostatni sukces, czyż nie?
Witam serdecznie.
Dziś był stosunkowo miły i sympatyczny dzień, choć może mało dietkowy, jednak z pewnością mocno sie poruszałam. Z samego ranka zakupy i pogoń po półkach za dietkowym jedzeniem, w domciu już nic nie zostało dietkowego i trudno było cokolwiek kombinować z menu. Kupiłam też troszkę owocy w puszkach, aby nie mieć, jak poprzednio, posuchy za owocami. Niektórych z nich jeszcze nawet nie jadłam, zatem pobróbuję.
Póżniej szybka robótka w domciu, troszkę przy kompie, i długo oczekiwana wspólna wycieczka z synem - ja na rolkach on na rowerze. Umówilismy się na jutro na powtórkę wycieczki, bo naprawdę wspaniale spędziliśmy razem czas, gdybyście widziały tą dumę w jego oczach i te szkliste z radości oczy, że mamusia go wyprzedza, albo on mnie prześcigał. Tylko takie powinnam mieć dni, kiedy mogę czuć się dogłębi szczęśliwa. :P :P :P
Oczywiście, nie byłabym sobą, gdybym czegoś na tej wycieczce nie odwaliła. Tak jak na filmie typu śmiechu warte, żałowałam, że nikt tego nie nagrywał, bo postanowiłam mieć bliskie spotkanie z latarnią, nie umiem na tych rolkach hamować a za późno się zorientowałam, że jest spory spad na ścieżce rowerowej, a to było tuż przed boczną uliczką. Za nic nie mogłam zahamować, bałam się upadku i chciałam się latarni przytrzymać, oczywiście zatrzymała mnie, ale nie w spoósb, o jaki mi chodziło. Na szczęście pierwszy impet poszedł na rękę, a potem na szczękę, dobrze, że sobie zębów nie wybiłam, a przez moment czułam się jak postać z kreskówki z gwiazdkami nad głową. Pomimo, że poczułam to zastopowanie, to jednak sama z siebie się śmiałam, a jaki ubaw musieli mieć kierowcy przejeżdzający obok mnie (trasa wylotowa z Łodzi). Śmialiśmy się z Sebciem na całego.
A co do szamanka, to było jakoś takie mało dietkowe, jednak spagetti za mną łaziło i łaziło, tak że musiałam je sobie w końcu zrobić, i jadłam w dwóch porcjach, nasyciłam się nim i jutro powinnam już tylko jedną porcję zjeść. No i zrezygnowałam z serka żółtego na spagetti - to właśnie bardzo mnie dziwi. Sprytna i zapobiegawcza byłam, bo zrobiłam tylko dwie porcje, inaczej pewnie bym zjadła ich więcej. Za to jutro muszę od nowa je przygotowywać. A i jutro syn chce ciasto na wycieczkę wziąć, czyli juz z samego ranka moje nozdrza będą drażnione pieczoną szarlotką.
Zakoniam na niedzielne dietkowanie. :P
Animko, syn tak się przejął losem tego mustanga, że dobre pół godziny po obejrzeniu filmu jeszcze przeżywał, wstydził się, że płacze, miałam okazję mu wytłumaczyć wiele spraw, kolejny raz miał okazję nazwać i poradzić sobie ze swoimi odczuwanymi emocjami, bardzo dużo wyniósł z oglądania tego filmu, dlatego chcę Ci jeszcze raz mocno podziękować za taką niespodziankę. :P Zresztą, tak jak Ci mówiłam, i mnie ten film poruszył bardzo mocno, uwielbiam takie scenariusze, i przy takich filmach potrafię też odpoczywać, a muzyka chwytała za serce. :P Dlatego teraz byliśmy na takim krótkim spacerze, aby Sebcio miał okazję się wyciszyć. :P A czas na liczenie kalorii to często znajduję z samego ranka, jak dojrzewam przy kawie, wówczas staram się zaplanować swoje menu, jednak często w ciągu dnia zmieniam zdanie, bo staram się jeść to, na co mam ochotę. Z dzienniczkiem nie jest to trudne, bo już nawet mój wzrok wie, ile waży dana wędlinka, mylę się jeszcze bardzo przy owocach, tutaj moje oko wyraźnie niedoważa. A staram się kupować tylko to, co ma podane kalorie, choć czasami zdarza mi się też kupić produkt, na który mam wielką ochotę, a potem w necie szukam jego kaloryczności. Często, jak zobaczę, ile kalorii ma dany produkt, to nawet rezygnuję z jego zakupu, tak było dziś z orzechami nerkowcami, pewnie bym je wzięła, ale gdyby była paczka 100 czy 200g, a była tylko 500g, a wiem, że od razu bym się na nie rzuciła. Waga u mnie też stoi, waha się tylko kilosek w tą lub w tą, myślę, że organizm potrzebuje czasu na oswojenie się z ósemeczką, a i moje menu zawiera teraz więcej przetworzonych produktów, mniej się ruszam, mniej śpię, więcej stresów, i oczywiście to ma efekt na wskazania wagi. Jednak nawet takie utrzymanie wagi jest sztuką i pewnym osiągnięciem, zwłaszcza w mojej głowie, dlatego nie robię sobie wyrzutów, przyjdzie dzień, kiedy znów ruszę z kopyta, pewnie za miesiąc, po najwiekszej nerwówce prackowej, a jesli przez ten miesiąc utrzymam wagę, będę mogła śmiało powiedzieć, że odniosłam ogromny sukces niezajadania stresów.
Kefa, pamiętam osobę, która mnie przywitała na tym forum, pamiętam też, że zniknęłaś jakoś tak znienacka, nie robię Ci wyrzutów czy coś, jednak długo żałowałam, że nie było Cię, ponieważ miałam takie poczucie straty. Cieszę się, że się ujawniłaś! odzyskałam Cię. :P Jak czytam te moje początkowe czy nawet środkowe wpiski, to czuję się o niebo lepiej teraz, bo widzę jaką ogromną transformację przeszłam i nadal przechodzę, dopiero po czasie widać, jak bardzo dietkowo dorośleję. Jednak nigdy nie będę aż tak starannie i sumiennie studiowała tematyki zdrowego odżywiania się, jak Ty to robisz, i może właśnie dlatego po części jest mi tak trudno pozbyć się mojego nadbagażu. Diety nie kończę, a do ostatniego sukcesu mi jeszcze wiele brakuje, jednak masz rację, że już powinnam wskoczyć na więcej kalorii, chcę to zrobić, nawet już wypełniacze do 1200 dziś zakupiłam, tak na wszelki wypadek, aby znowu mi dietkowego w domciu nie brakło. Troszkę nie wiem, jak mam się za to wszystko zabrać, troszkę też nie mam czasu aby to sobie przemyśleć, i tak odwlekam, jednak postaram się wrzucac troszkę więcej. Dziękuję za troskę, bardzo się cieszę, że czuwacie nad moim zdrowym dietkowaniem. :P :P :P
Anamat, i znów było godzinne rolkowanie, jutro będę chciała zrobić troszkę dłuższy wypad, jednak nie wiem, jak sobie syn poradzi, po dzisiejszym dniu trudno coś określić, niby siły miał, ale też wołał o przerwy częściej niż zamierzałam je robić. Jak tylko ustalimy wspólny rytm z pewnością jeszcze lepiej będzie się nam wycieczkowało. Dziękulec za zakonianie, ono działa, utrwalam ósemeczkę i bardzo się cieszę, że już dziewiątka nie gości na mojej wadze, ale to bardzo ambitna ósemeczka po animkowa.
Buttermilkuś, bede zwiekszać limit, juz się dziś w sklepie do tego przygotowałam, na razie postaram się wrzucać troszkę tych wysokokalorycznych rzeczy typu orzechy, migdały, czy suszone owoce lub muesli. Powinno być dobrze w okresie przejściowym, jak myślisz? A to, że zdecydowałam się nie przekraczać wrzucania do brzucholca więcej niż 250g jednorazowo, wspaniale mi pomoga w utrzymaniu się w ryzach, na razie świeżo to jeszcze wypracowane, ale mam nadzieję, że za miesiąc będą jeszcze lepsze wyniki. Zakoniasz jak zwykle, dziękuję. :P
Ewunia, porządny kopniak do Ciebie już przesłany, poniedziałek ma być wzorowy i już! Jak pisałam wyżej, planowanie menu to moje poranne rozruszanie menu, ile razy to zostawiam na później, zawsze zaliczam jakąś głupawkę, większą lub mniejszą, jednak zaliczam, dlatego zapach kawy i dziennik z forum to to, co tygruski lubią raniutko najbardziej.
Hi, pojawiasz się i znikasz, pojawiasz się i znikasz, jednak cały czas czekam na Ciebie. Cieszę się, że znajdujesz czas, aby zawitać na mój wąteczek, buziolce wielkie dla Ciebie. :P
Kasiakasz, na rolkach może jeszcze nie śmigam, ale już coraz bardziej łapię się na tym, że czuję się momentami jakbym niemal frunęła po powierzchni nawierzchni. Dzisiejszy dzień też mnie nauczył pokory do prędkości, bo już zaczynałam się czuć zbyt pewnie.
Activia, też jestem zadowolona z siebie, choć waga stoi, to jednak cieszy mnie to, że nie poddaję się stresówce i trwam w trybie dietkowania.
Sympatycznego sobotniego wieczoru życzę. :P
Jeszcze dopisze mój raporcik:
X Tost pszenny porcja 100g 0,48 119,52
X Pieczarki surowe średnio 100g 0,36 5,40
X Pomidory surowe średnio 100g 0,36 6,12
X Ogórki surowe średnio 100g 0,16 1,60
X Ser żółty Gouda pełnotłusty mała kostka 100g 0,4 130,00
X Ketchup średnio 100g 0,1 11,00
X Czosnek ząbek 3g 1,5 3,75
X Papryka surowa czerwona średnio 100g 0,16 4,64
X Spagetti Arrighi porcja 100g 0,6 211,80
X Mieso mielone wolowe porcja 100g 2 370,00
X Czosnek ząbek 3g 4 10,00
X Pietruszka natka pęczek 80g 0,15 1,50
X Koncentrat pomidorowy 30% średnio 100g 0,4 40,00
X Cebula siekana surowa średnio 100g 0,26 9,36
X Kawa (bez cukru) 1 5,00
W sumie kalorii: 929,69.
Belluś ale się śmiałam jak czytałam o Twoim zderzeniu z latarnią wyobraziłam to sobie normalnie
A tak na poważnie dobrze, że wyszłaś z tego cało :P
Jak piszesz o tych rolkach z synkiem to też mam ochotę wyciągnąć swoje z szafy i pojeździć jak nie wtym to na drugi rok napewno wrócę do nich
Miłego wieczoru :P
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
Rolki to super spraw
sama jeżdżę, ale omijam latarnie
dobrze ze poważnego nic Ci sie nie stało.
Bo śmiech śmiechem, ale mógł byc płacz
Najważniejsze ze jest ok
buzkia
Zakładki