Witam ponownie, długo się nie odzywałam, ale wciągnął mnie mój wątek.
Nauczylam się nie zjadać wszystkiego co zostawia Kubus, w dodatku w ciągu miesiąca od kiedy zaczęłam odchudzanie straciłam 7 kg, nareszcie przekroczyłam magiczną granicę 70kg, i teraz jest 69,5
Staram się ruszać, jeżdze na rowerku stacjonarnym, bardzo pilnuję diety (teraz paskudna żurawinowa, przedtem była kopenhaska), ale i tak zdarzają się wpadki, na szczęście potrafie się szybko po nich pozbierać (do tej pory przy pierwszej wpadce poddawałam się i jadłam na potęgę przez jakies dwa tygodnie). Obecnie przy wpadce z jedzeniem na drugi dzień na śniadanie za karę mam pół godzinki na rowerku, potem jem dopiero o 12, nawet się to sprawdza, bo już nie czuję się głodna, żołądek mam skurczony, i czuję się ok.

Pa pozdrawiam