-
Kitola, ja zabieram sie za ta diete 7-dniowa i zabrac sie nie moge Narazie skrupulatnie licze kalorie i staram sie nie przekroczyc 1000. No i troszke sie gimnastykuje, ale jak narazie nie widac efektow. Waga ani drgnela Ale narazie jestem cierpliwa i mam nadzieje, ze moj zapal nie wygasnie. Wierze, ze tak jak i w Waszym przypadku bedzie to kuracja dlugotrwajaca a zarazem dlugotrwala No a tak dla otuchu: "niech moc bedzie z Wami..." Pozdrawiam serdecznie
-
witam wszystkich
Purunematu to zabieraj się wreszcie za tą dietę, chociaż zupelnie nie wiem po co,dokładne trzymanie się 1000 kcal i tak sprawi że schudniesz a przynajmniej zdrowo.
Mid4, i jak udała sie imprezka rocznicowa?? fajne prezenty dostaliście ??
Ciekawe kiedy wróci nasza Pszczółka, smutno tu mi bez niej, mam nadzieję, że się nie poddała.
Ja dzisiaj mam za sobą średni dzień jeśli chodzi o jedzenie, zjadłam pół bułki puchatej białej, ech, i w dodatku tak średnio mi smakowala. I po cholere ja ją jadłam??????????
A poza tym to się ograniczałam jak zawsze. Więc ta buła mi nie powinna zaszkodzić.
Jestem kompletnie wykończona, jest dopiero 20,30 a ja nie mam siły na nogach ustać, sprzątałam dzisiaj cały dzień a jeszcze potem przez półtora godziny latałam za Kubusiem po dworzu bo on ani myślał wracać. Na pewno nie dam rady dzisiaj ćwiczyć.
Zrobiłam generalne porządki w szafach moich i kupę rzeczy odłożyłam na bok, których nie będę już nosić. Duzo się tego nazbierało. Najpierw pokaże to w rodzince czy ktos nie chce, a potem oddam biednym, są w dobrym stanie, ale już obrzydły mi .
-
dzisiejszy dzień zamknęłam sumą 1000 kalorii. Włączyłam węgle, tzn dziś jedna deseczka chrupka, i to wystarczy.
Dlaczego nikt się do mnie nie odzywa???
-
hej! imprezka udana, tylko kalorie z tej mojej pysznej salatk...hmmm. musze zrobic rachunek sumienia i zaczac raz jeszcze ale porzadnie - od 20 lutego schudlam tylko 4 kilo - nawet niecale!!! ja musze wreszczie sie wziasc za siebie!!!
powodzenia dziewczyny, ide to wszystko przemyslec
-
Witam wszysktie grubaski
Dzień jak co dzień, taki sam jak wszystkie, nuda i rutyna.
Sniadanie: 1 płatek lekkiego chrupkiego pieczywa ze serkiem topionym, sok wielowarzywny, parówka sojowa.
Przekąska: łyżeczka monte, 1 gryz kinder delice, dwa jajka.
Obiad: dwie czubate łyżki kaszy gryczanej z sosem.
Przekąska: dwa jajka, dwa malunie plasterki szynki.
Kolacja: dwie czubate łyżki kaszy jęczmiennej z sosem.
Przekąska: tym razem nie jajka, tylko jogurt Danone Activia.
Suma: ok 850-900 kal. Powinno byc 1000, ale co mam robić jak już jest tak późno?? ja już o tej porze nie jem.
Zmęczona bardzo jestem, boli mnie głowa, na ćwiczenia już nie mam siły, ale cieszę się że rano pojeździłam na rowerku stacjonarnym pół godzinki, potem targałam sama wózek na czwarte piętro do koleżanki (pierwszy raz mi się zdarzyło) i potem na dół znosiłam, dzieciak skakał obok. Ręcę mi się trzęsły ze zmęczenia potem. Następnie z bratem targaliśmy ten sam wózek również na czwarte piętro do rodziców szłam. Potem jechałam z mężem do sklepu i w aucie mnie rozbolała głowa, bu.
Nie wiem ile ważę, ale przy tej ilości kalorii jaką spożywam to na pewno chudnę. Ale nie tknę wagi do piątku, tym razem się nie poddam. A poza tym nie chce mi się jej wygrzebywać z dna szafy.
-
widzę, że zostałam sama, coż trudno, ale to jest moj dziennik gdzie opisuję swoje zmagania z dietą, na razie samotnie. Buu, wracajcie tu!
Śniadanie: jeden płatek chrupkiego pieczywa z serkiem light, sałatą i rzodkiewką.
Przekąska: parówka sojowa, kilka plastrów szynki.
Obiad: KFC, pięć stripsów i sałatka grecka.
Przekąska: brak.
Kolacja: kotlet tofu usmażony z pomidorami i posypany serem light.
Przekąska: Danone Activia.
Cztery kawy.
W sumie około 1000 kcal.
Nie jest źle, zważywszy że miałam ogromną chęć kupić sobie hamburgera w każdym mijanym fast foodzie. Ale tak się zapchałam w KFC, że umiałam się powstrzymać.
Nic dzisiaj nie ćwiczyłam jest straszny spadek ciśnienia i żeby być w stanie zrobić cokolwiek musiałam pić kawę.
Teraz biorę się za prasowanie. Uch jak ja tego nie lubię. Uee
-
nikt Cie nie zostawił
KFC...no lepsze niz hamburger co racja to racja
ja tam nie umie dostac parowki sojowej ale po wyplacie trza bedzie zrobic jakies zakupy
a energi powinnas dostac przeciez takie fajniusie słonko to grzech nie skusic sie na spacerki czy bieganie naprawde !! odrazu dostaje sie zastrzyk pozytywnej energi sprobuj a przesilenie Ci minie i od razu tez sobie pomysl czemu dietkujesz a napwrde 100% energi dostaniesz hehe
-
Witaj Malinko
Dzisiaj dzień średni jak chodzi o ograniczanie się z jedzeniem, ale jak sobie to potem przemyślałam to nie zjadłam dużo.
Śniadanie: płatek chrupkiego pieczywa z serkiem light, sałatą i papryką czerwoną.
Przekąska: parowka sojowa. Ser mozarella light (cały).
Obiad: zupa kukurydziana pikantna (niestety na kremowce, ale na innej ona zupełnie nie wychodzi) - Mała miseczka. Kawałeczek piersi z kurczaka z warzywami .
Przekąska: kilka orzechów, moreli suszonych , dwa ząbki czekolady gorzkiej.
Może dlatego wydawało mi się że zjadłam tak dużo bo zupe i drugie danie na raz zjadłam. W planach jest jeszcze kolacja - jeszcze jedna miseczka zupy (też malutka) i przekąska -deserek kawowy.
W sumie nie będzie tak źle. Nie chce mi się liczyć kalorii wyjątkowo.
Malinko ja kupuję parówki sojowe w hipermarketach, tam gdzie jest mięso pakowane, kluski pakowane i tego typu, poza tym tam są super TOFUBURGERY. Uwielbiam je, podgrzewam je na patelni razem z pomidorami posypuję serem startym light. co prawda są one podobnie kaloryczne jak mięso, ale smaczniejsze i w sumie też lekkostrawne.
-
I jednak nie zjadłam wczoraj kolacji, jakoś za póxno się zrobiło, zjadłam tylko deser kawowy.
Dzisiaj:
Śniadanie: płatek chrupkiego pieczywa z serkiem light sałatą i rzodkiewką. Szklanka soku wielowarzywnego.
Przekąska: pół jabłka
To na razie, parówki sojowe mi się skończyły, buu, a do marketu tak szybko nie pojade
Dzisiaj znowu będę w centrum i tam zaś KFC będzie mnie kusiło, ale kurcze to trochę za dużo kosztuję tak się tam stołować, zwłaszcza że jakoś ceny poszły w górę. Zreszta chcę dzisiaj kupić tam buty, bo już chyba na kurczaczki nie starcczy.
-
witajcie! ja dzisiaj w nienajlepszym humorku zab madrosci mi rosnie! skandal. i ogolnie jakas rozbita jestem.. ale od wtorku zaczelam wreszcie "konkretna " diete - taka 1000-1100kcal ze starego numeru samego zdrowia. nie wiem czy dlugo pociagne na niej wiecie jak to ze mna jest a wczoraj miialam takiego dola! caly czas myslalam sobie ze mam juz dosyc odchudzania, ze chce sie wreszcie dobrych rzeczy najesc itd. ale stwierdzilam ze wytrzymam do rana i sprawdze cy dalej mi sie bedzie chcialo i dzis juz mi sie nie chce. w sumie z odchudzaniem jakos tez mi sie nie chce, moze przez to ze efekty marniutkie jak na razie i ten cholerny zab!
no, nic, nie doluje Was bardziej, tak sie tylko chcialam wyzalic bo mi zle czy to ma cos wspolnego z wiosennym przesileniem? mam nadzieje ze minie wkrotce...
pozdrawiam!
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki