Dzięki, Peszko!!! :P
Jesteś kochana :P .
Praca - no to szkoda, że masz tak z szefową. Mi sie też generalnie w życiu zawsze łatwiej dogadywało z facetami - kobiety są często takie złośliwe i kłótliwe . A faceci tez się zdarzaja dwulicowi, ale w większości jak jeden do drugiego cos ma, to mu najwyzej 'przywali ' , a potem sobie podadzą ręce i spoko.
Na pewno masz inne priorytety niż ja, w tym sensie, że sytuację życiową masz inną. Masz swoja małą Myszkę. No i Ktosia. Ja się na dobrą sprawe i jutro mogę spakować. A w Krakowie studiowałam i zawsze był mi bliski, więc nie byłaby to przeprowadzka "na obce".
Qrcze, my się naprawdę musimy kiedys spotkać!!! Fajnie by było :P !
Mój szef jest naprawdę spoko - tylko, że tej pracy tyle, odpowiedzialności i stresu duzo, a ludzie różni. Wielu fajnych, ale niektórzy (szczególnie co nie mają ze mną kontaktu i tylko oceniają bez danych) jak ten, przepraszam ale: dupek, co mi nagadał i przykrość zrobił. Miał czelność wypowiadać się za cały nasz zespół (że 'cały zespół Cię nie lubi'), a nie widzi dalej niż koniec własnego nosa (mnie widzi średnio raz na 2 tygodnie przez 3-5 minut). Nawet rozmawiałam z ludźmi o tym co mówił, choć nie bezposrednio (nie chciałam na niego kablować) - wiedzieli co opowiadał i byli źli, że mówi nieprawdę i to w ich imieniu i bez ich zgody. Powiedzieli, ze on nieraz nawija, a oni się po prostu często dla świętego spokoju nie odzywają, bo wiedza, że jak on tokuje to i tak nic nie słyszy, hihi. Nic to. Ale doświadczenie dla mnie na pewno cenne, choc bardzo przykre.
Choć dla mnie w tych planach zmian przede wszystkim zaważyły nie relacje w pracy co ta okropna samotność - nie do wytrzymania. I wiem, ze jesli tak dalej będę pracować to nie dam sobie szansy na zmiane. Oczywiście nie pracuję tyle bo chcę - to nie jest tak, że tylko samotność mnie popycha do zmian.
Doktorat - strasznie mi się podobało to, co robiłam do magisterki i chciałabym to kontynuować. Ale to bardziej badania socjologiczne, praca z ludźmi, rozwiązania praktyczne. Oczywiście podparte naukowo, ale nic teoretycznego w stylu "zaimki dzierżawcze w sztukach Szekspira" (temat pracy doktorskiej mojej koleżanki) - czegoś takiego bym nie zniosła, bo nie jestem typem zagrzebanego w książkach naukowca teoretyzujacego o niczym i bez większego pożytku dla kogokolwiek. Książki mnie interesują o ile mówia mi cos o ludziach, o życiu.
Stepperek - chyba jakieś 400kcal/h. Choć mój, ten spod choinki wigilijnej, to nawet jeszcze nie miał inauguracji - nie mam na nic czasu .
No to nie dogrzewa koleżanka siłowni . Ładnie, ładnie :P ! Ale nie dziwię Ci się, że przy
-20 stopniach odpuściłaś.
:P :P :P Trzymaj się tam :P :P :P
I jeszcze raz dzięki za ciepłe słowo. Bardzo mi to było potrzebne... .
I dawaj znać ile znowu schudłaś - leci Ci ta waga w oczach
A może masz adres mailowy? - Mogłybyśmy się wymienić zdjęciami :P !
Pa pa :P
Zakładki