A ja znów po imprezce. Ostatnio zdarza się namto codziennie i wcale nie narzekam. Dziś np. był clubbing-biegaliśmy ze znajomymi i tysiącem obcych przez 1,5 godziny po Wrocławskim Rynku i okolicach w poszukiwaniu wolnych miejsc w knajpce i jak na złość wszystko zajęte. Przy okazji zgubiłam torebkę tzn zostawiłam Ją grzecznie na krzesełku w jednej z pizzerii, dokąd zdesperowani na 2 min trafiliśmy.Na szczęście odzyskał Ją mój ukochany mąż,a le strachu najadłam się mnóstwo. I tak biegalibyśmy jeszcze parę godzin, gdyby nie nasza koleżanka, która ze złości zaczęła przypadkiem upuszczać parasolkę i zupełnie przypadkiem trafiała ona przechodniów. Przerażeni rozwojem przypadkowości i jej konsekwencjami, zakupiliśmy trochę kalorii chmielowych i przenieśliśmy sie do najlepszej knajpy pod słońcem-" BAJZEL", czyli do nasego mieszkanka. Zabawa była przednia.Zjadłam tylko trochę paluszków- obiad i popiłam 1 piwkiem- deser. Właśnie skończyliśmy tańce i padam z nóg kierując się w stronę łóżka, albowiemutrata kcal była zbyt wielka, żebym mogła ustać na tych moich koślawuszkach. I tym optymistycznym akcentem oraz propozycją całkiem nowej i baaaaaaardzo przyjemnej dietki, kończę ten poranek. Dobrej Nocki!!! Dzień Dobry!!!