Wczoraj wieczorem zdobyłam się jeszcze na odrobinę ćwiczeń. 20 minut zaledwie, ale lepsze to niż nic :/ I tak skończyłam świczonka to było jakopś 5 minut po północy.. A potem jeszcze kąpiel i jakoś tak koło pierwszej spać się połozyłam. Dziś niestety chodzę w pracy nieprzytomna i jakaś taka zmarźnięta. Już marzę o powrocie do domu i o wtuleniu się choćby na 15 minut w cieplutką kołderkę...