Witajcie serdecznie!

Dzisiaj zapowiada mi sie pracowity dzionek...Musze pobiegac po meiscie, pozalatwiac kika spraw, znal;esc jakeis fajne przepisy na piatek, powypelniac dokumenty. Bardzo mozliwe ze od jutra bede studentka Uniwersytetu Opolskiego . Obyyy.....Mam malego stracha,bo wybralam sobie taki kierunek...ktory powinien mnie osmielic jesli chodzi o stosunki zaowdowe z innymi ludzmi!.Jesli sie wszystko uda,to wyjezdzam w piatek i wroce dopiero w niedziele w nocy,wiec pewnie odezwe sie dopiero w poneidzialek. No ale nic, bede spisywac co jadlam i uzupelnie dokladnie dzienniczek!.

Mam dzisiaj taki dziwny dzien ze mi wszystko 'rosnie w buzi'. Wmuszam w siebie jedzenie, jest mi niedobrze...Nie wiem co sie dzieje...a nie hce przestac jesc...Cche sie trzymac 1000kcal zeby mi sie przemiana materii nie rozleniwila.

Poki co pije kawusie i wcinam torcika wedlowskiego, na ktorego rowniez mnie wykreca...Ehhhhhhh...

Wekend zapowiada sie bardzo trudny. W piatek moj Misio ma urodziny,( bedzie torcik) i w piatke wypada nasza pierwsza rocznica...dodatkowo wyjazddo szkoly...Obiecalam sobie ze bede jadla tak,zeby zmiescic sie w kaloriach!.
Bedzie dobrze!.

Dzisiaj mam juz zakwaski-jak milo. Tylko nie ruszylam jeszcze lapek...dzisiaj bede musiala to nadrobic...

buzka, do pozniej.
tusia

padfoot:
Kiedys pilam slodzona herbate,teraz pij gorzka, z dodatkiem cytryny. Tylko kawusie slodze...Nio ale nie tyle co Twoja polowica. Wogole jestem nalogowym kawoszem...Z Moja Zabka czesto mamy takie napady ze jedziemy do Wawy specjalnei na kawe do arkadii. Mniam. Duze latte z mleczna pianka!.

kolejnaproba:
No coz...witam Cie po raz kolejny i nie pozostaje mi nic innego jak zyczyc zrzucenia kg. Skutecznego zrzucenia...Ehhh...my grubaski to mamy zycie...Widze ze masz blizej do celu niz ja. Tylko pozazdroscic,no ale nic. Zabieram sie dalej do pracy!

Motyleq:
Powolutku jakos idzie,ale to sa dopiero poczatki...