Długo mnie nie było, a tu nawet tytuł mojego wątku się nie zdezaktualizował Z czeg wniosek, że ce****e mnie jakaś powtarzalność... Ciągle - byle do lata Tak nostalgicznie spojrzałam na ostatni wpis, powakacyjny i aż sobie westchnęłam - ech, gdzież te piękne dni i lekkość ciała? Po lecie przyszła ciepła, ale zapracowana jesień, gdzie się zajadało stresy. POtem ta niby zima, a tyle ciepła, że nie trzeba było grzać, ale na tyle chłodna, żeby rozgrzewać się kaloriami, no i do tego świąta i smakowitości wszelakie. No i jest efekt - brrr 72kg!!! I nie mieszczę się w letnie dżinsy I w ogóle mam poczucie tłustości, ociężałości i zgrzybiałości. Więc zdecydowałam się na wprowadzenie dobroczynnych zmian w moim stylu życia, bo tak dłużej nie moze być (i strach pomyśleć dokąd by mnie to zaprowadziło).
Plan stary i wypróbowany - liczenie kalorii w magicznym notesiku, ćwiczenia z Cindy, pływanie i inny okazjonalny ruch. Moze rower?
Zaczynam, od teraz

Serdeznie pozdrawiam Wszystkie Kochane Współpisaczki Bardzo miło Was zobaczyć na Waszych wątkach, myślę o Was ciepło i wspierająco, ale niestety nie dam rady się wpisywać, bo mam ograniczenia czasowe. Ale jestem z Wami!!!!