-
I jeszcze coś, o czym sama nie powinnam zapominać - dobre oddychanie! Niestety, ja chyba źle oddycham, bo najczęściej tylko górną partią płuc... Czas nad tym popracować...
An Easy Way to Get More Energy!
Feel like you just don't have an ounce of energy to spare? Try this simple solution from the health experts at Johns Hopkins Bayview Medical Center: Take a good, deep breath. Yes, that's right — simply breathing can greatly increase your energy level! Why? Think of your body as a furnace. Oxygen fuels the flame, causing the fire to burn hotter and to give off more energy. Similarly, breathing way down deep into your lungs loads your blood cells with oxygen, putting more pep in your step!
It's so fast and easy! Simply stop, focus on your breathing, and make sure you're inhaling right down to your belly. Repeat a few times throughout the day, whenever you need a boost! In fact, you just might find you can go that extra 10 minutes during your workout today! Way to go!
-
Moniczko, przede wszystkim przepraszam, że zapomniałam podziękować Ci za zdjęcia Miałam zamiar to zrobić i... tak jakoś się to po kościach rozeszło i mi umknęło. Skleroza czy ki czort? Bardzo dziękuję, są super
Gratuluję tłumaczenia. Bardzo się cieszę, bo wiem, jak bardzo Ci zależało na nawet takiej dorywczej pracy
Z tym ważeniem się w piątek, to chyba nie ma żadnego powodu, dla którego poniedziałek byłby lepszy od piątku, ja trzymam się poniedziałku, bo takie są zasady w Klubie XXL. Ale tak się zastanawiam - czy nie obawiasz się, że po przełożeniu pomiarów na piątek będziesz sobie na więcej odstępstw w weekend pozwalać? Ja może mam wyjątkowo słabą wolę, ale mnie na przykład ten "bat nad głową" w postaci forum (i w postaci tego, że jak skuszę, to odbije się to na mojej wadze, więc może lepiej się jednak w ten weekend powstrzymywać) jest bardzo potrzebny.
Pewnie, że chciałabym, żebyście się z Kasią poznały! Myślałam, czy jej na KP nie zaprosić, ale ona chyba nie poradziłaby sobie z pisaniem tyle po polsku, a zresztą komputer ma tylko w pracy. Ale wiem, że ona też chciałaby spotykać fajnych Polaków, bo niby zna ich sporo, ale to w większości znajomi jej rodziców, osoby starsze. Trzeba by jeszcze tą Karinabar z Seattle zdybać, jak już się tam na dobre rozgości i zrobić jakieś spotkanko
Oddychaniem brzuchem zaczynamy każde zajęcia jogi, tzn. najpierw samym oddychaniem, a potem w czasie ćwiczeń też staramy się w ten sposób oddychać, co oczywiście nie znaczy, że czasem mi się nie zdarza przestawić się na oddychanie piersią i dopiero po chwili zdać sobie z tego sprawę... lata przyzwyczajenia.
A Pilates też pewnie kiedyś w życiu spróbuję, ale skoro w moim fitness klubie nie ma, to znaczy, że widocznie nie jest to jeszcze ten właściwy czas dla mnie.
Pączki na drzewach też już widziałam... i zastanawiałam się, czy ja dobrze widzę. Zdjęcie śliczne
Uściski
-
P.S. WIOOOSNA MOWISZ JUZ SIE DOCZEKAC NIE MOGE ... ALE Z WAS LASENSCJE ZE HOHOOOOO
-
Moniczko, siedzisz pewnie nad tym tłumaczeniem, więc przesyłam dużo dobrej energii, świeżości umysłu i słówek przypominających się właśnie wtedy, kiedy są potrzebne
Uściski
-
Dziewczyny, ale jestem szczęśliwa!!! Przed chwileczką wysłałam tłumaczenie na niemiecki, pozostało jeszcze drugie na polski, ale teraz, jak już znów jestem w temacie to pestka, hehe... Strasznie długo mi to zajęło, bo to pierwsze moje tłmaczenie z anglika na inny język, zastanawiałam sie nad każdym słowek, jakby było ze złota, hehe, a w dodatku już dawno nic nie tłumaczyłam, więc zdenerwowanie spotęgowane na maksika, ale udało się i oby się komuś tam spodobało...
Dietetycznie też spoko, chociaż trochę więcej kalorycznie (w poniedziałek 1458, wczoraj 1423), za to mniej ruchu (w poniedziałek zero przez to zmęczenie piątkowe na maszynkach, ale wczoraj było ładne 45 minut na bieżni eliptycznej )... No cóż, coś za coś... Za to znów mam wiarę w siebie, bo z tą było już kruchutko... A to jest bardzo ważne!
A poza tym jestem szczęśliwa, bo przypadkiem odkryłam, że złożono mi podziękowania w dedykacji pracy doktorskiej mojej byłej szefowej na uniwerku - to bardzo miłe, tym bardziej, że ja naprawdę dużo się przy tym napracowałam, tłumaczyłam wszystkie dokumenty z francuskiego na niemiecki i wsjo, hehe, jednak szczególną aktrakcją tej pracy były wyjazdy służbowe do Brukseli i do Paryża... I chociaż na co dzień dostawałam śmieszne grosiki, teraz i tak mile o tym wspominam... I po raz pierwszy od kiedy mieszkam w Stanach zatęskniłam za Niemcami... Ech... Odezwała się moja druga dusza...
A teraz, moje kochane, cmokam każdą z was z osobna w policzek i zmykam w ciepłe łóżeczko do mojej drugiej połówki - biedak sam musiał pracować do 1 w nocy, bo jutro z samego rana ma prezentację... I to o jakiejś nieludzkiej porze około 6h30/7 rano...
-
Moniczko, a gdzie Ty się za parę dni na te narty wybierasz? Bo pisałaś, że gdzieś bliżej Seattle, a dziś na internetowych wiadomościach widziałam migawkę o mudslides w okolicach jakiegoś Carnation koło Seattle i nie wyglądało to za bezpiecznie . Mam nadzieję, że tam, gdzie jedziesz, jest OK.
Ależ Cię powitała ta Twoja pierwsza zima tutaj. Podobno najbardziej deszczowa od wielu lat Ale za to jaka tu jest piękna i wczesna wiosna
Gratuluję tłumaczenia, mam nadzieję, że pracodawcy będą bardzo zadowoleni
Bieżnia eliptyczna to coś takiego jak orbitrek? Jak Ci się na tym ćwiczy i ile kalorii sie spala?
Uściski
-
Moniczko pozdrawiam Cie z chwilowego dolka ...
Zycze wytrwalosci i z tego co czytalam - milej wyprawy na narciochy
-
HEJ
Ja dziś - kanapka z razowego z twarożkiem, surówka - papryka, kukurydza, jogurt naturalny, oraz owocową z jabłka, kiwi i pomarańczy. Jak myślisz to chyba nieźle?????? , niestety nie mam czasu na sport- sesja, ale nadrobię w ferie :
Oj będziemy laski, że popadaja.
Ja nie stosuję żadnej diety , poprostu jem mało i to co mało kaloryczne. Myszlisce żę to dobry pomysł????
_________________
-
Cześć dziewczynki!
Melduję, że wczoraj zaliczyłam 45 minut orbiterka (tak to się chyba nazywa, Triniu ) oraz 1381 kaloryjek. Dziś też już miałam sesję orbiterkową... Porównując bieżnię do orbitekra sama nie wiem, co jest lepsze: na orbiterku ćwiczy się wprawdzie również ramiona (na bieżni jako tako nie), co jest oczywiście dużym plusem, ale nie da się zmienić intensywności chodzenia (bo bieganiem tego się nie da nazwać), wydaje mi się, że maszyna sama z siebie ustawia cieżar stopni, czyli stopień trudności chodzenia, ale co zrobić, jeśli to wydaje mi się zbyt intensywne? Poza tym ponoć mam się trzymać ustalonego pulsu, aby dobrze spalać tłuszczyk (zawsze ustawiam sobie program fat burn), więc nie powinam zbyt intensywnie chodzić... Mam zbyt wysoki puls... Jednak gdy zaczynam zwalniać, maszyna sama z siebie wchodzi w tryb "przerwy"... Cos mi tu nie gra...
Triniu, prawdopodobnie w niedzielę pojedziemy do Crystal Mountain, mieliśmy zamiar pojechac tam na cały weekend, niestety w schronisku nie było już miejsc, a drogich hoteli nie lubimy... Crystal Mountain jest zaledwie dwie godzinki od Seattle, więc można tam częściej jeździć... Mam nadzieję, że pogoda nam dopisze tym razem i nie poobijamy się zanadto...
Jedziemy razem z moją nową koleżanką Polką (świetna z niej dziewczyna ) i jej mężem... Będzie wesoło...
Dziękuję ci za pomoć w tłumaczeniu... Pieniążki z honorarium chyba przeznaczę na... słowniki! Brakuje mi z anglika na inne języki w mojej (nie aż tak małej) kolekcji... Mam jedynie ang-hiszpański, ale ten mi oczywiście nie za bardzo się przydaje...
Motylisku, co to za chandry? Jak ci pomóc? Przed chwileczką byłam w naszym przydomowym ogrodzie i zrobiłam kilka zdjęć -specjalnie dla ciebie-, zaraz ci je wkleję w twoim wątku... Rozchmurz się, skarbie...
Solmeg, miło mi, że do mnie zaglądnęłaś... Smaczne rzeczy sobie pojadasz, ale jeśli jest to twój jadlospis na cały dzień, to trochę tego mało, poza tym brakuje w nim białka, czyli mięska lub rybki... Pomyśl o tym, dobrze? I zaglądaj często do mnie, ja się bardzo cieszę z odwiedzin...
Dieta - jak to zwał, tak to zwał... Ale sposób jedzenia (czyli wszystko to, co jemy) sam w sobie jest dietą - i to nie tylko w przypadku odchudzania się...
Sport najłatwiej można zamienić na spacer - zamiast jechać trzy przystanki autobusem, lepiej przejść się choć troszeczkę...
A oto zimowe róże z naszego ogrodu...
-
Kochane, proszę was o radę...
Mam problem z zieloną herbatą, w zasadzie bardzo ją lubię, jednakże mój żołądek chyba niezbyt za nią przepada... To pewnie wina grabników, które są w niej zawarte... Przed chwileczką tak mnie przez to zemdliło, że myślałam, iż zwymiotuję... Takie momenty zdarzają mi się dość często... Co z tym fantem zrobić? Całkiem rzucić zieloną herbatkę? Przejść na owocowe? Czasem też je popijam, ale chyba nie mogłabym przez cały dzień... Do tej pory piłam również herbatę roiboos, ale mi się skończyła... Czarną też trawię tylko raz na dzień, przed południem, ale na przykład Earl Greya czasami i tak nie - przez bergamotkę...
Ech.... Durny żołądek...
Idę zapchać ten żołądek ryżem z mięskiem - po południu mam wizytę u dentystki, będą mi zakładać koronkę, więc nie mogę im tam zamdleć na fotelu... A chyba dzisiaj byłabym w stanie...
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki