dobry wieczor

Wrocilam z pracy zjadłam rzodkiewke , mandrynke, plasterek ananasa i kawalek macy i przyszły moje kozaki panterkowe! i co najwazniejsze pasuja oczywiscie troche scisneita ta moja lydka ale spoko malina tak sobie wytrenuje zaniedługo je na rowerku ze nie beda sie trzymac ale zarabiste sa tylko cekac az przyjda rybaczki i heja

Na obiad zjadłam 1,5 klopsika 2 platerki ananasa i troche surówki a w pracy 2 platy ryzowe, jogurt, jablko

Co do R. ja juz kompletnie jestem skołowana dlatego pozostawiam sprawe własnemu biegu bo ja juz niewiem nic. Raz dokucza mi jak moze, raz to siedzi cały dzien cicho i nie odezwie sie, co wdac ze unika mojego wzroku choc lewym katem oka obserwuje ze spoglada Choc moze zadzialo to co mu dzis powiedzialam na poczatku pracy: ze jak mi sie dzis cierpliwosc skonczy to powiem mu cos talkiego ze zrobi se czerwony jak burak. Z jednej strony mis ie wydaje ze ma mnie w dupie, a zdrugiej strony to moze jednak ma teges ale cos go blokuje. Nawet jak kolega dzis mnie zobaczył to powiedzial ze ładnie wygladam a R. cicho nie nie gada, wogole taki sztywny...ahhh nie wiem wale to...co ma byc to bedzie.