Xixa - może nie chodzi o to, że boją się przyznać. Może chodzi raczej o stosunek czasu, w którym myślą o sobie jako "nieatrakcyjnych grubaskach" do czasu, w którym mówią "jestem gruba, ale za to sexi" no. Czy coś w tym stylu. I wtedy trudno stwierdzić, że dziewczyna oszukuje się, przez 23h55min na dobę uważając, że jest wspaniała, a tylko przez te pozostałe 5 min mieć do siebie jakieś ale. Ja szczerze podziwiam takie osoby. Bo ja myślę o sobie dobrze (w kwestii wyglądu, żeby była jasność :P) jakiś raz na trzydzieści osiem miliardów biliardów, a moja pewność siebie oscyluje gdzieś wokół minus nieskończoności... Tak więc grubsze ode mnie, ale pewne siebie dziewczyny (przynajmniej na 1 rzut oka), mogą być dla mnie motywacją, ale nie ze względu na to, że "ja nie chcę tak wyglądać", tylko dlatego, że może spojrzę na siebie łaskawszym okiem - "skoro one mogą być takie, to ja też" I nienawidzę estrogenu :P
Malmie - ale u mnie, mimo -7kg, w zasadzie nie ma żadnej namacalnej różnicy. Może TROCHĘ luźniejsze spodnie, ale i tak wałki widać
Gloor - właśnie - pozytywne nastawienie to połowa sukcesu, szkoda tylko, że takie ulotne jest w moim przypadku...
Liebe - bo ja nie widzę efektów :P

No właśnie. Powinnam iść do kąta i przemyśleć swoje zachowanie :P