a jakże, nie ma to jak radosny poniedziałek i wtorek do de. Pogoda jakaś taka senna, na łyżwy nie poszłam, bo czasu za grosz, za to zgrzeszyłam - 2 jezyki weszły. Zwalam, że to przed okresem, i sytuacja , że tak powiem, wymagała spożycia owych jeżyków, ale zawsze... na dodatek nigdzie nie ma ich kaloryczności, policzyłam sobie po stówie za dziada, i tym sposobem dziś 1004. Wiem, że dieta od tego nie runie, ale nie podoba mi się to, oj, nie. Nic, jutro zamiast jednej, będa dwie godziny łyżew i jeżyki pójdą precz.