Witajcie

Trochę czasu minęło od mojego ostatniego wpisu, ale już się tłumaczę dlaczego.


Musiałam sobie wiele spraw przemyśleć. Spraw dotyczących diety oczywiście. Poszperałam po internecie, poczytałam, pozapisywałam, rozplanowałam i przemyślałam. Tak, zmieniło mnie to. Mam nadzieję, że na lepsze.

Zatem przedstawię Wam moje spostrzeżenia dotyczące mojego odchudzania:

1) Nie mogę się odchudzać w domu. I to wcale nie dlatego, że tak wspaniałe jedzenie tutaj jest, że nie potrafię się opanować, bo uwierzcie mi, ale na studiach moja lodówka jest bardziej zapełniona, niż ta w domu. Nie też dlatego, że moja Mama wpycha we mnie jedzenie, bo mi je wręcz zabiera. Więc dlaczego? Może dlatego, że kiedy jestem sama to ja decyduje kiedy, co i jak chce zjeść. Nikt mi nie rozkazuje, nie nakłania i nie zabrania. Mam większą możliwość do wykazania się chęcią i determinacją, ale i więcej miejsca na pokusę. Jak widać kiedy mogę wykazać, że schudnę sama, bez niczyjej pomocy i pokus dookoła - moje efekty są większe.

2) Moja dieta była zła. Mimo, iż dobierałam składniki, które moim zdaniem były dietetyczne, lub jadłam ilości mniejsze niż te, do których jestem zdolna - efekty moich starań były marne. Strasznie mnie to denerwowało, bo przecież się tak starałam i nic. Ostatnio podliczyłam swój jeden dzień bardzo skrupulatnie. Przeraziłam się. Okazało się, że jem koło 2000kcal nie zdając sobie z tego sprawy. Ot śniadanie, kromka żytniego z kawałkiem kabanosa - 400kcal :/ Strasznie słabo mi się zrobiło, ale cóż. Najważniejsze, że to zauważyłam. Zatem dopisuję 3 punkt:

3) Skrupulatnie zapisywać zjedzone kalorie. Zwłaszcza na początku odchudzania. Nawet najzdrowsza rzecz w zbyt dużych ilościach - szkodzi. Tak jest ze wszystkim - słodyczami, alkoholem i jedzeniem. Dobre jest do momentu, w którym nie przekroczymy tej magicznej i cienkiej granicy między tym co dobre a tym co złe.

4) Moje ćwiczenia były nieefektywne. Cały jeden wieczór spędziłam na analizowanie swojego ćwiczenia na siłowni. I dowiedziałam się jakie błędy popełniam. Nie chcę Was tu zanudzać tymi teoriami i tak dalej, ale generalnie powinnam albo aeroby robić po siłowych, albo na czczo. Aeroby powinny trwać min. (tak! minimum!) 40 minut. W innym przypadku - nie warto ich w ogóle robić, bo nie będą spalać tkanki tłuszczowej.

Rozpisałam sobie zatem moje ćwiczenia do końca wakacji w następujący sposób:
1,2 tydzień - ćwiczenia siłowe (w sumie 14 ćwiczeń obwodowych, 3x15 powtórzeń, po 1-2 obwody na dzień) + 40 min aerobów
3 tydzień - ćwiczenia siłowe + 50 min aerobów
4-6 tydzień - ćwiczenia siłowe + 60min aerobów
7 tydzień przerwa regeneracyjna
8-11 tydzień - ćwiczenia siłowe + 80-90 min aerobów + 20-30 min. intensywnego pedałowania.


Po szczegóły - piszcie po prostu.


Jest poniedziałek. Waga wskazała kilogram mniej. Ważę 82.3kg. Centymetry również spadły:
Szyja 36.00 cm 35.00 cm -2 %
Biceps 33.00 cm 31.00 cm -6 %
Piersi 103.00 cm 100.00 cm -3 %
Talia 90.00 cm 88.00 cm -2 %
Biodra 117.00 cm 114.00 cm -2 %
Udo 71.00 cm 67.00 cm -5 %
Łydka 41.00 cm 40.00 cm -2 %
Zawartość 43.00 % 41.00 % -4 %
tłuszczu w organiźmie


Powiem Wam, że ta waga spadła w ciągu 2 dni. Dlaczego?! Bo pilnowałam się, aby nie jeść kolacji zbyt późno :/ Taka błaha sprawa, a to przez nią nie chudłam. Kolacja max. do 19. I będzie dobrze.

Pozdrawiam i uciekam na siłownię próbując swoją nową taktykę