Witam!

Ja dziś również wybieram się do dentysty, ale na szczęście to nie mnie będą katować, z chłopakiem idę uffff

Jeśli chodzi o dietę, to wychodzę z załozenia , że kazy człowiek jest inny, dlatego każdy powinien mieć indywidulanie ułożoną dietę - do stylu życia, zapotzrebowania energetycznego, rodzaju pracy, wagi, wzrostu, typu budowy ciała, potrzeb, rówież upodobań. Czyli prywatny dietetyk. A do tego osobisty trener - żeby ułożył najoptymalniejszy zestaw ćwiczeń. No i koniecznie - kieszeń bez dna... marzenie ścietej głowy, co?

Zeusko, piszesz że chcesz jeść słodycze, zeby nie żyć w ascezie... Ja np. inaczej to traktuję Niejedzenie słodyczy to niekoniecznie musi być asceza. Wszystko rozbija się o to, że gdzieś w naszym umyśle ubzdurało się, zeby jedzenie traktować jako rodzaj pewnej przyjemności. Jemy - żeby się nagordzić za jakieś osiagnięcia. Jemy - żeby coś uczcić. I żeby zrekompensować sobie jakąś przykrość, stratę. Przychodzi stres - również jemy. A dlaczego np. w ramach sprawienia sobie przyjemności - nie wybrać się na spacer do parku, na rower, albo do kina, czy choćby do fryzjera?
Mnie niestety też to dotyczy i staram się z tym jakoś zawalczyć

Dziś rano na rozruszanie zrobiłam sobię serię 8mio minutówek - brzuch, nogi, ramiona, i pośladki (te po raz pierwszy... dlaczego niekt mnie nie ostrzegł, ze dają taki wycisk?? )