Witam witam...
Zacznę od tego, że dzisiejsze ważenie poranne potwierdziło prawdziwość tickerka Raz było lepiej, raz gorzej ale widać, że jakoś się trzymam bo po tak długim czasie nie zaglądania tu i nieważenia się waga (z nowymi bateryjkami) pokazała mi dziś rano 55,1. Co tu dużo mówić... jestem bardzo zadowolona. W takim wypadku zostało już nie tak strasznie dużo. Może do końca roku uda się coś w moim wyglądzie pozmieniać. Wiele razy mówiłam 50 kg to opcja na zapas, eksperymentalna, itd. Ale teraz wycofuję się z tego. Owszem będę szczęśliwa kiedy na wadze zobaczę 52 ale biorąc pod uwagę jak fatalnie czuję się teraz, jak się sobie jeszcze nie podobam, opcja "50" stała się docelową na pewno. 5 kilo!! To ponoć nie jest dużo a tak się z tym męczę. Wiem, że końcówki są najgorsze. Wiem, wiem ale co z tego? I tak się wkurzam No ale przecież walczymy i wszystkim nam sie uda. Prawda??