czesc dziewczyny.Jestem jestem,zagladam codziennie,ale nie mam natchnienia żeby pisac,ale to chyba minie wkońcu??!!! Czekam wlasnie na mame,ma przyjsc do mnie w odwiedziny.
Dieta idzie mi dobrze,mało jem,bo poprostu nie mogę przełknąc,wpycham na siłę,ale i tak ledwo dociągam do 800kcal, ruchu zero praktycznie-dodatkowego,przestałam jeździć na rowerku i robic brzuchy, w jakis taki marazm wpadłam i nic mi sie nie chce,ani na nic nie mam siły.Wczoraj wieczorem po 21 wysłałam mysz do nocnego sklepu,bo strasznie zachciało mi sie ogórków kiszonych...i biedactwo pojechał...czyżby czegoś organizmowi brakowało??? (bo to nie ciaża-napewno!!) .Jutro mam ważenie,ale nie licze na zadne rezultaty,bo sie nie ruszam wcale-z wyjatkiem sprzatania i gotowania.Zastały mi sie miesnie,wczoraj wsiadlam na rower,bo musialam na poczte jechac,a mam spory kawałek, to myslalam,ze nie dojade,tak mi miesnie dokuczaly,kurcze-zapusciłam sie troche....ech!!
Dostałam prace!!!! (nawet to mnie nie cieszy ) nie jest to szczyt marzen i chałupniczo,ale zawsze sie pare groszy zarobi
Musimy zaczac troche oszczedzac,bo kaska rozpływa sie niewiadomo gdzie,naprawde wczoraj tak podliczylismy..to az sie za głowe złapałam ile my wydajemy na życie...i na co???!!! bo nie wiem...pozatym na slub musimy zaczac zbierac...ech! powalone to wszystko

ściskam was dziewczyny,dziekuje,ze jestescie ze mna i obiecuje ,że jak tylko znajde "siły" to zaraz do was zajrze....