eeeeee wcale tak zle nie zjadlas!
pozdr
eeeeee wcale tak zle nie zjadlas!
pozdr
Zdrowia dla córci,a z tą dietką nie jest yak tragicznie,także wyrzuty sumienia do kosza i brnij do tej szustki powodzenia
Leczenie klimatyczne zdecydowanie najlepsze w Kołobrzegu ( wieje jak cholera ) i na Mierzei Wiślanej. Bo tam jest bardzo dobry miktoklimat: z jenej strony masz Zalew Wiślany, z drugiej zatokę a po środku las, jedna ulica i koniec.
Gdybyś chciała się wybrać, to pomyśl o Kątach Rybackich, senna wioska między Sztutowem a Krynicą Morską. Chyba ,że lubisz ruch, no to wtedy odpada.
Mierzeja ma tylko jeden mankament, trzeba kawałek iść na plażę, ale jak masz samochód to możesz podjechać pod samą plażę.
A w Kątach ( zdobyły ostatnio jakąś nagrodę za czystość kąpieliska) niezły jest ośrodek "Bumerang", przyjeżdżało do niego kiedyś sporo ludzi z dziećmi, jest daleko od ulicy, przy lesie, możesz zostawić dziecko na placu zabaw i widzisz je z pokoju.
Serdeczne pozdrowienia
Miłego poniedzialku!
Fajnie, że twój maluszek czuje się lepiej
A wzmożony apetyt można trochę wytłumaczyć pogodą. Pochłodniało i organizm domaga się większej ilości energii na ogrzanie Ja też tak mam. Nie daj się
No tak, niby nic takiego a waga swoje . Od dwóch dni na wieczór 72,9 (a raz zanotowałam już 71,6). Ale nie poddaję się i dalej dzielnie walczę . Zobaczymy z jakim skutkiem . Zaraz idę lepić pierogi ruskie (jadłospis już ułożony i należą mi się 3 ). A wieczorkiem oczywiście wskakuję na steperek (wróciła do łask ) - wczoraj zaliczyłam 2500 kroczków. Troszkę to mało ale nic na siłę.
A tak przy okazji, to nie uwierzycie - co wydarzyło się w sobotni wieczór (z tego wszystkiego nie pisałam wcześniej). Otóż zawalił mi się sufit w jednym pokoju - tzn - odpadł tynk. A co najgorsze - spadł na moją małą . Siedziała sobie przy komputerku i oglądała bajkę a ja jakieś 2 metry za nią - stepowałam sobie w najlepsze na steperku. I nagle - łubudu. Byłam przerażona. Wszystko runęło jej na nóżki. Mała dostała histerii. Poobmywałam jej te nóżki i nawet nie jechaliśmy do lekarza. Normalnie chodziła, więc złamań chyba żadnych nie ma. Tylko wielkie siniaki i masę zdrapań (jakby nie było - ten tynk spadał z dość dużej wysokości). Normalnie - jakiś pech nas prześladuje tej wiosny. Najpierw te choróbska, potem sąsiad nas zalał (na tyle skutecznie - że woda kapiąca nam z sufitu - zalała sąsiadów mieszkających pod nami ), teraz to. Mam nadzieję, że limit nieszczęść już wykorzystany.
Ojej... no faktycznie ta wiosna nie oszczędza małej
Dobrze, że na siniakach i zadrapaniach się skończyło...
Mikusia Ty sie nie waż wieczorem tylko rano... wieczorem zawsze waga będzie pokazywała więcej.
wiem kochaniutka, że wieczorem pokazuje więcej (u mnie czasem nawet kg) ale wieczorem także zapisuję sobie wyniki ćwiczeń na steperku do swojej osobistej tabelki , wieczorem wpisuję sobie dokładnie jadłospis i mierzę się (no nie codziennie) . Dlatego też ważę się wieczorem. Na dodatek nie potrafiłabym kłaść się spać z myślą, że ważę więcej niż rano . No i ....... robię tak już 3 miesiące, więc takie wyniki są dla mnie obiektywne i porównywalne.Zamieszczone przez brzydulaona
Zakładki