Cześć dziewczęta [tak mi się cytat przywitaniowy z jednej z psorek przypomniał]

Jestem padnięta. Fizycznie - nie aż tak bardzo chyba, ale po prostu na siedząco usypiam. I to dobrze chyba, bo muszę spać iść a rano do pracy, na 8

Ivett, basen, cholera, polecam. Ja się przełamałam i po prostu jestem w siódmym niebie :P Wiem, moja figurka nie jest aż taka tragiczna (taaaa ), ale nigdy nie lubiłam pokazywać nóżek, bez względu na to czy ważyłam 85 czy 65 kg. A w stroju kąpielowym to jednak człowiek czuje się taki... nagi

Szczuplutka, infę, tak jak Cauchy napisała. Na "elitarnym" EAIiE na agiechu. Ale my to takie szczęściarze już ostatni rocznik, kolejne mają z roku na rok coraz gorzej. I ok, sesja krótka, zwykle 3-egzaminowa, ale niestety projekty, projekty, projekty... i ich dokumentacja potrafią dać w kość

dolinko, dziękuję. Kondycja mam nadzieje chwilowo tylko kiepska, ale bardziej mam teraz zdaje się problem z pojemnością płuc - bo raz, że infekacja dróg oddechowych jakaś się kilka dni temu przyplątała i puścić nie może, dwa - nigdy w nurkowaniu dobra nie byłam. Dziś maks 10 m. przepłyniętych pod wodą i już nie mogę i półpanicznie na wierzch wypływam...

Cauchy, o, to Ty też teraz z AGH jeśli dobrze rozumiem? tak w ogóle dziękuję za odwiedzinki u mnie tutaj. Dzień faktycznie, bardzo był basenowo-pozytywny, nawet trochę się na egzam pouczyłam a6w - zrobiłam 11 i pół dnia, potem niestety 2 dni nie miałam możliwości, a potem trochę czasu i zapału zabrakło do wrócenia. Ale od lipca mam w planach znów spróbować. Bo właściwie już po ok. 9-10 dniach w moim przypadku widziałam efekty, ja, co to nigdy nie widzi efektów odchudzania / ćwiczeń [ja i lustro - to tak jak z anorektyczką. zawsze widzę się gruba. Tylko jest pewna różnica. Ja jem. i oprócz lustra ufam sobie :P ]. Ale łatwo nie było, bo mięśnie brzuszka mam wyjątkowe. Tj. wyjątkowo słabe.

Dziś rano nauka, w południe egzamin (noo. 6 szybkich pytań. Źle nie jest, ale to może być loteria, więc czy zdałam dowiem się na pewno za ponad 2 tygodnie, jak łaskawy pan wykładowca z urlopu wróci). Zaraz po egzaminie niemalże biegiem na basen, wykorzystać ostatnie 2 godzinki. I ten marsz, a raczej wcześniejszą głupotę przypłaciłam kilkoma zdymkami na piętach, bo ja inteligentna owszem, buciki na kaczuszcze do spodni w kantkę, ale o skarpetkach / podkolankach cienkich zapomniałam Niemniej - na basenie dziś dłużej, bo prawie 2 godziny, przy czym intensywnego pływania było (dziś już policzyłam, kiepściutko) - 61 długości basenu, czyli 61 x 25m == 1525 metrów. A - do końca roku (?) mam w planach dopłynąć nad morze, albo raczej - przepłynąć Wisłę od źródeł do ujścia :P O course wirtualnie :P Średnia prędkość dziś to ok. 1 basen na minutę (żabka kryta rozpaczliwa ) Ludków już o tej porze było sporo, ale pływać nadal było można bez większych przeszkód.

Ok. spadam. Rano do pracy. Na nogach. 45minut żywego marszu. Jakieś 4 kilometry zdaje się, ale poki rowerka z licznikiem nie nabędę, to nie sprawdzę. A niestety zakup chwilowo przesunięty, małe problemy finansowe się pojawiły ;/

A. Dietka. Wszystko ok - były truskawy, jakaś sałata z cytryną, oliwą i koperkiem, rzodkiewek kilka, brzoskwinka, maślanka jagodowa z otrębami, soczek pomarańczowy. woda, woda woda i... uwaga. Bardzo świadomie, przed egzaminem i basenem, czyli wysiłkiem najpierw umysłowym, potem fizycznym: pizza z salami w ramach obiadu, ketchupem mocno polana :P Zresztą - chwil kilka po basenie też miałam jeszcze jeden dłuższy spacer, piechotką dystans od reala (aka CH Krokus, tam też mój luby pracę ma) do MS AGH. Przez Nowy Kleparz Truskawkowy i planty ławeczkowe. Ja wiem, z 3-6 km będzie, ale ile dokładniej nie mam pojęcia :P

Wiem, wiem, nudzę już. Branoc, miłego dnia i weekendu, pojawię się pewno dopiero w sobotę / niedzielę, bo teraz pt-nd praca 8 -16 a potem jeszcze pisanie projektu i nauka do środowego ogromnego egzamu. Buziaki!