Pogoda ładna, więc radośnie wybrałam się rowerem do pracy . No i dotarłam, cała, zdrowa i zadowolona.

Na śniadanie były zakupione po drodze czereśnie, jabłka i śliwki - na oko wyliczyłam to wszystko na jakieś 270kcal - dużo, ale trudno. Zje się mniej wieczorem.
Na drugie wzięłam sobie kromkę Schulstada ze słonecznikiem i serek wiejski z pomidorem i ogórkiem, mniam.
A potem na obiadek już do domu

Noc mi całkiem dziwnie minęła - śniło mi się, że wieczorem, po kolacji, zjadłam kawałek ciasta.. i miałam straszne wyrzuty sumienia. Zbudziłam się z takim uczuciem przepełnionego brzuchola i dusznościami, coś strasznego. Z pół godziny leżałam, gapiłam się w sufit i wdychałam głęboko powietrze płynące do mnie z otwartego okna, w końcu minęło i usnęłam.. Brrr
W tym śnie już miałam takie myśli - no nie, tak długo już wytrzymałam, a tu taka wpadka, teraz to już lawina zejdzie, zacznę się znów obżerać jak dzika świnia, wpieprzać słodycze i chipsy liczone na tony, masakra! Trzeba się strzec
Zastanawiam się tylko, czy ten nocny incydent nie był skutkiem zażytych wieczorem tabletek - mam nadzieję, że nie.. Zobaczymy jak mi się dzisiaj będzie spało. Chociaż po tym rowerowaniu to zapewne dobrze

MMRose, ja dochodzę do wniosku, że bez znajomości nic się nie da szybko załatwic w ramach NFZ. Jedyne co, no to na pogotowiu jest w miarę, bo kilka razy w życiu byłam z różnymi złamaniami - ale i tak, co się tam człowiek naczeka to jego.
A co do kolegi, to myślę, że oba po trochu - lubi mnie, a ponadto jest po prostu bardzo porządnym człowiekiem. A jak coś tam o nim mówiłam Mamie, że jest fajny i mi pomoże z tym kompem, a poza tym, że się wywodzi z dość zasobnej rodziny etc.. to Mama się od razu zainteresowała, czy mnie lubi, czy ja go lubię.. już widziałam ten błysk w jej oku. Haaaaloooooo.. ja już mam faceta i nie zamierzam go zmieniać! Grrr.

No, idę. Poodwiedzam Was pewnie z domku, bo w pracy to tak głupio trochę

Buziaki i miłego dzionka!
C.