No. Zgodnie z przewidywaniami, rajd po forum i odwiedzenie Was wszystkich zajęło mi drobne dwie godziny . Ale to i dobrze, posiedziałam sobie, nawsysałam się wody i nie skusiłam na nic wstrętnego, obrzydliwego, z pewnością nie smacznego i w ogóle .

Menu dzisiejsze:
śniadanie: wyciśnięty z dwóch pomarańczy sok, melon Galia, dwa kiwi
drugie śniadanie: sałatka (wielka improwizacja), Wasa x3
obiad: bukiet jarzyn (z mrożonki za 130kcal) z odrobiną masła i bułki tartej (policzyłam to za 70kcal, żeby nie było)
podwieczorek: reszta improwizowanej sałatki, Wasa x2
kolacja: ulubione połączenie - serek wiejski, pomidor, ogórek, Wasa x1
Łącznie dzisiaj: 990kcal.
No, ładnie.

Rano wstałam, wykąpałam się, nabalsamowałam, trochę sprzątnęłam w domu, przygotowałam jedzenie na dzień i siadłam do nauki. Trzy zagadnienia wtłoczone do głowy, pozostało osiem . Powolutku się nauczę i sobie spokojnie podejdę do egzaminu, bez nerwów. Dobrze zrobiłam, że przełożyłam. Z przerwami na jedzenie i chwile odpoczynku uczyłam się do 16tej, potem była godzina rowerowania . Dobrze mi to zrobiło - może właśnie przez brak roweru tak mnie przymuliło ostatnio, kto wie. Potem kolacja, kąpiel, balsamowanko i forum . Oj jak miło.
Woda mineralna niedługo się skończy, więc trzeba będzie iść spać w końcu .

Ojciec wczoraj dostał czekoladki ode mnie. A jakie fajne, mówię Wam. Z różnymi nadzieniami - kokosowym, pistacjowym (kocham pistacje...), migdałowym.. mmmm.. Dzisiaj rano zastałam rozpakowane i nadjedzone na stole. Popatrzyłam sobie na nie, powąchałam niektóre i odłożyłam . To wąchanie to jakieś podejrzane, ale ja tak mam - śmieją się ze mnie, że bardzo często najpierw coś wącham nim zjem. Tym razem wystarczyły mi doznania zapachowe .

Świństwo na łapach - a właściwie na lewej łapie - znów się zaczyna robić, swędzi i boli od niektórych rzeczy (np. od wyciekającego z pomidorów soku..), więc oczywiście maść i białe rękawiczki poszły w ruch, wyglądam jak magik. Wciąż nie udało mi się dojść do jakiejś korelacji między tym co jem, gdzie przebywam i jakich używam kosmetyków / chemikaliów, a pojawianiem się tych problemów. Testy na alergię nic nie wykazały, poziom IGE wskazujący na uczulenia też mam w normie, więc cholera wie co jest grane. No ale póki co maść i inne medykamenty są skuteczne, więc nie będę się przejmowała.. tylko taki trochę wrzód na dupie, że od czasu do czasu trzeba pocierpieć.

Wkurzają mnie muchy. Taaaaaak, wiem, fajnie to brzmi . Nie można za dnia spokojnie otworzyć okna, bo wlatuje mi tyle much do pokoju, że potem mam czarną mgłę pod lampą (swoją drogą, czemu tak sobie ukochały akurat lampę?) i biegam z ręcznikiem po pokoju jak jakiś debil. Brakuje mi tylko białych podkolanówek z falbankami i różowych lakierków. Wieczorem jak otwieram okno, to od razu czuję jakie papierosy pali sąsiad na balkonie nieopodal i co kto przygotowuje na jutrzejszy obiad.. Jak otwieram na noc (co praktykuję pomimo wad, bo przynajmniej rano mam miły chłód i wywietrzone), to słyszę jak pieprzone dresy wydzierają się po nocy informując mnie o swojej sympatii do wybranych klubów piłkarskich. Już nie wiem co gorsze, oni czy muchy..

Mnie ogólnie sporo rzeczy wkurza. Avast mnie wkurza, oj jak ja brzydko na niego klnę czasami.. MPK mnie wkurza, ale to już opowiadałam. Muchy mnie wkurzają, czy to jest nienormalne? Kurz mnie wkurza - skąd się tego bierze aż tyle? Przecieram te pudełka wszystkie, a po godzinie znów są brudne. Waga nie wkurza, za dużo pokazuje . Luby mnie wkurza ostatnio, chociaż właściwie nic takiego nie robi - sama siebie wkurzam, bo lubię od czasu do czasu poszukać dziury w całym. I wtedy wkurzam jego, chociaż nie daje tego po sobie poznać. Zrozum tu kobietę. Wkurza mnie pająk, który mi wlazł wczoraj między szyby w oknie i sobie wędruje obok żaluzji, siedzi tam nadal - ciągle się boję, że wylezie na moją stronę, nie znoszę pająków.. Myślałam, że jak mu podniosę żaluzje, to się usmaży, ale się nie dał - pewnie jakaś egzotyczna odmiana, zahartowana na promienie UVA i UVB. Wkurzają mnie masakrycznie gołębie, które swoje amory muszą co roku przeprowadzać akurat na moim balkonie, gruchając mi te miłosne ptasie pieśni od czwartej nad ranem do późnego wieczora. Albo na moim parapecie, do gruchania i gulgania dodając potworny dźwięk pazurów skrobiących po metalowej powierzchni. Wkurza mnie mój pomalowany na cztery różne, zbyt intensywne kolory blok, we wzory, które nijak nie chcą się geometrycznie ułożyć w coś regularnego i powtarzalnego (mam manię szukania podobieństwa i wzorów).

Nooo, ale tak tylko sobie marudzę. Aż mnie dziw bierze, że pomimo tego wszystkiego żyję tak bezstresowo i zachowuję pogodę ducha . No bo zachowuję, tak tylko mi się zebrało na narzekanie. Ale jak się tak wkurzam, to sobie solidnie przeklnę i ciśnienie schodzi. Może to te dwa gorsze dietowo dni mnie tak marudnie i bojowo nastawiły. Ale koniec z tym, bo dzisiaj poszło śpiewająco i tak już będzie do końca, aż osiągnę te cholerne 56kg. Nie wiem czemu akurat ta liczba, ale od zawsze jest moim marzeniem. Śmieszne.

dolinko, cieszę Cię, że znalazłaś u mnie motywację i wskoczyłaś na orbiterka dziś . Oby i jutro poszło Ci równie ładnie! Przyjdę sprawdzić!

Ivett, ja tam się raczej nie stresuję na szczęście . A wręcz przeciwnie, te kilka dni więcej na przygotowanie mnie właśnie odstresują i będę mogła spokojnie pójść ze świadomością, że umiem na tyle, by sobie zdać z palcem w.. nosie.

Autkobu, aj tam od razu zadupie.. malownicze rejony nieco oddalone od centrum. A zaznaczmy, że wszelki smog i największe świństwa lecące znad Huty kumulują się nad Rynkiem, a nas omijają, bo nasze zadupie jest wyżej położone .

Jesi, cieszę się bardzo, że już wróciłaś po okresie beznecia i dziękuję bardzo za miłe słowa . A egzamin rzeczywiście ciężki, bo z przedmiotów w tym semestrze ten był dla mnie najtrudniejszy (no, nie licząc fizyki, ale to nie matematyczny przedmiot..). Ćwiczenia na szczęście udało się zaliczyć, teraz zmagam się z teorią, ale jakoś nawet ładnie wchodzi. Oby równie gładko poszło z egzaminem.

No.. zwijam się pogadam z lubym na dobranoc (będę się starać zachować spokój i trzeźwe spojrzenie, szukanie dziury na siłę nie jest pożądane w udanym związku) i w kimę, z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku .

Rany, ale ktoś sobie smrodliwe jedzenie gotuje na tym osiedlu.. psią karmę jedzą czy co?

Dobrej nocy dziewczynki i bardzo BARDZO BARDZO dziękuję Wam za liczne i regularne odwiedziny to mnie napędza do walki.

Buziaki, C.