Miałam dziś wolne przedpołudnie i jeszcze wczoraj wiele planów. Dzisiaj zabrakło mi sił na ich realizację- nie pojechałam po zakupy ogrodnicze, nie poprzesadzałam roślin. Poleżałam trochę dłużej w łóżku, obejrzałam jakieś zaległe filmy, trochę prasowania, telefoniczne plotki z przyjaciółką na zwolnieniu lekarskim- i już trzeba zbierać się do pracy.
Pewnie trochę winna jest @, ale tak naprawdę to chyba moje lenistwo i tyle.
Wczoraj niespodziewana wizyta u koleżanki- więc nie zmieściłam się w 1500 kcal.
Dzisiaj na razie trwam przy diecie- sprytnie udało mi się uniknąć zasadzek ciastkowych z okazji imienin Wojciecha. Przede mną popołudnie z dzieciakami i pożegnalny grill dla maturzystów- następne wyzwanie.

I żeby poprawić sobie nastrój kilka cytatów z "Traktatu o odchudzaniu" Joanny Chmielewskiej. Poczytuję sobie po kilka, kilkanascie stron i próbuję znaleźć dla siebie odrobinę dystansu i optymizmu.
Tyje się od jedzenia.
Chudnie sie od NIEjedzenia.

Jeść tylko to, czego się nie lubi.
Na pewno nie zje się za dużo.

Nie zjemy tego, czego nie mamy w domu.