No, dałam ciała na całej linii, ale trudno. Prawie przygotowane papu (150g piersi kurczaka marynowanego w occie balsamicznym z ziołami, 250g warzyw gotowanych, 1 łyżka oleju, 1 łyżka sosu chili, dużo ziół suchych, bo zapomniałam kupić świeże, bulion z 1/2 kostki, co by się to wszystko ładnie pluptało) zostawiłam na małym ogniu i poszłam wieszać karnisz, co potrwało ot, ciut za długo, więc papu może i dobre było, za to skrobać musiałam ostro z przypalonego, czarnego czegośtam. Wrrrrrr. Strasznie dużo tego wyszło, ale z moich obliczeń wynika, że w 400 kcal się zamknęłam tak, jak powinnam. Tyle że rano zjadłam baton DC, więc z wieczornym DC wyjdzie 768, trochę więcej, niż bym chciała i niż powinnam.
Powiem szczerze - jedzenie nie sprawiło mi przyjemności. Uszy mi się trzęsły do normalnego jedzenia, a jednak smak wydał mi się taki sobie, za to przede wszystkim jadłam z uczuciem winy i strachu względem tego, co jutro waga pokaże.
Na kolację wypiję kartonik a nie zupkę, będę się czuła mniej pełna, i mniej winna.

Balbinko, ja myślę, że spadnie Ci więcej kg, ale fakt, nie wiem jak to jest, kiedy już się sporo schudło, może organizm nie będzie chciał do 7-9 kg dobić. Jestem jednak przekonana, że co najmniej "szóstkę" zrzucisz. 3maj się! Pewnie już głodu nie czujesz w ogóle, prawda?

Beverly, ja uwwwwwwielbiam kurczaka piersiokurzego! Gdakać możemy więc wspólnie.

Flakonku, no więc tak . Pierwsze posty pisałam w bardzo złym nastroju, więc i treść jest nieciekawa. Przeczytałam dziś pierwszych parę i się przeraziłam. Nie wiem, nie mogę się jednak zastrzegać, za tydzień, dziesięć dni powinnam wpaść w swoje doły psychiczne (hormony), a może już dziś, jutro, i mogę tak samo marudzić, jęczeć i narzekać (mam nadzieję, że nie uciekniecie wszystkie z trzaskiem zamykanych na ekranie okien!). Po prostu z powodów hormonalnych fluktuacje humoru w cyklu miesięcznym są spore. Nie wiem, może jednak euforia z powodu schudnięcia na DC będzie tym razem silniejsza. Może też na mieszanej waga wzośnie i będę nieznośną, koszmarną przekupą
Ja się jednak powtórzę, ja ten "problem" z TŻ opisałam skrótowo, tak naprawdę trzeba ludzi dobrze znać, znać sytuację, kontekst++ żeby móc oceniać. Wiem, Ty tego nie robisz! Jednak są osoby, które skaczą od razu do góry ze złości i konkludują, a nie powinny. Nic nie jest czarno-białe. Widzisz, podobnie jak Tobie mężczyźni z nadwaga, ba, z brzuszkiem nawet! mi się nie podobają. Nie chciałam tego pisać i czynię to z pewną obawą, bo nie chcę urazić nikogo, kto z krągłym mężczyzną jest. Prawda jest jednak taka, że lubię szczupłych mężczyzn, więc jakim prawem miałabym obrażać się na mojego TŻa za to, że moje wielorybowatości mu nie odpowiadają? Jak pisałam, on nie wymaga ode mnie talii modelki. Tylko tyle, żebym wyglądała ładnie, i do tego dążę. Hybris zapytała mnie o motywy, czy robię to bardziej dla niego, czy dla siebie. I tu problem jest złożony. Wyrosłam u boku ojca, który przy dużej nadwadze był, jest i będzie człowiekiem jowialnym, duszą towarzystwa, osobą czującą się doskonale we własnym ciele, uwielbianą przez znajomych i rodzinę. I sama -niestety- się lubię i akceptuję, a ta akceptacja doprowadziła do momentu, w którym zobaczyłam w lustrze osobę brzydką, bardzo otyłą. Strzeszczając - ja się lubię (powtórzę - niestety). I dlatego nie sądzę, bym kiedykolwiek dążyła do wagi normalnej, chcę natomiast ważyć ok. 75kg. Przy tej wadzę wyglądałam krągło, ale dobrze, latałam w garsonkach i byłam bardzo tralala
Ha! Sama nie mogę się doczekać początków lipca. Wówczas powinnam mieć za sobą miesiąc więcej dietkowania, lecę na całe 2 miesiące daleko, będę korzystać każdego dnia z przyrody, podglądać zwierzynę, chodzić z psem na spacery i dietować dalej. Ale będę już szczuplejsza o 2 cykle DC i 2 tygodnie diety mieszanej, i będzie to nowe życie. W zeszłym roku pałętałam się po ogrodzie kryjąc krągłości przed sąsiadami, sapałam wdrapując się pod górę, wymyślałam coraz to lepsze preteksty, by w domu zostać - no i przede wszystkim całe dnie, 24h/dobę niemal, myślałam tylko o tym, żeby wyjść po niezdrowe zakupy, kiedy TŻ będzie w pracy, jak schować te papierki po czekoladach i czipsach, i jak wcisnąć w niego desery z bitą śmietaną itp. - bo on nie lubi, a ja uwielbiam, więc pod pretekstem bycia kuchenną gejszą i rozpieszczania TŻa konsumowałam tyle kalorii, ile mogłam. Nie chcę już nigdy do takiego stanu wrócić. No i te wyjścia ze znajomymi, myślenie, jak ukryć pulpetowości, jak zakryć to, czego zakryć się nie da.
A co do ciąży, ba, to pewnie, ostatni dzwonek. Jednak przy tej wadze to nie jest dobry pomysł - ani ze względów zdrowotnych dla mnie, ani dla bobaska. Plan mam taki, żeby schudnąć tyle, ile będę uważała i wówczas rozpocząć dalsze badania i leczenie, żeby ciążę uzyskać i -przede wszystkim- utrzymać. No i warunek podstawowy - muszę już być przeprowadzona do TŻa, a to operacja logistycznie skomplikowana, ale upragniona wielce.
Serdecznie pozdrawiam, Flakonku, dziękuję za wizytę i zapraszam częściej