No, tatuś mi powiedział, że schudłam . No, może faktycznie troszeczkę .

Dzisiaj:
-bułka zbożowa posmarowana cienko almette, na to pomidorek, cieniutki plasterek sera żółtego, ogórek i jajeczko...
-w szkole zabrakło batoników zbożowych...więc bułeczka pełnoziarnista;
-o 13.30 zgłodniałam...zabrakło i bułeczek pełnoziarnistych...więc zwykłą (do domu w czw.wracam o 18, więc głodna bym nie wytrzymała),
-3 małe kostki czekolady (dzięki, Kotku...)
-w domu o 18 warzywa na patelnię
-i strasznie mi się chciało miodku...1/4 suchej bułki i łyżeczka miodku

kcal:z 1100kcal...jakoś tak wyszło

Aktywność:
-do szkoły (25min b.szybkiego marszu)
-później jeszcze 60min też wcale nie wolnego łażenia...


heh, czuję wewnętrzny niedosyt kalorii...ale w sumie to jestem najedzona...dziwne..
Brakuje mi takiego wewnętrznego ciepła...