Jezuuuu!!!!
Sie nagadalam i poleglam! Ja nie wiem co mi odbija, patrze w lustro, widze jak wygladam, mam dola z tego powodu ale i tak wpiep... jak glupia! Nie wiem co sie stalo, poprostu mam juz dosc myslenia o tym co moge jesc a czego nie, widoku w lustrze, myslenia ze musze planowac jadlospis z gory na nastepny dzien, przygotowywania posilkow itd. Jestem juz tym zmeczona, to trwa za dlugo... Dlaczego inni moga a ja nie? Dlaczego normalnie mozna jesc 5 malych posilkow dziennie, miec motywacje? Ja mam motywacje, ale najwiekszym problemem dla mnie jest to, ze musze gotowac dla siebie...szczegolnie obiady i wtedy kombinuje, ze powinnam to, ale nie mam ochoty albo w ogole nie mam pojecia co ugotowac. Teraz to poprostu zero pomyslu co od jutra... Mam wrazenie, ze wszystko prowadzi u mnie do napadu.. A tak pieknie mi sie zylo, bezstresowo!
W Polsce na diecie (i bez) jadlam male sniadanko, pozniej obiad taki jak wszyscy i tyle albo owoce w miedzyczasie.. Tutaj zaczely sie kombinacje z milionami diet, tyciem i chudnieciem na zmiane i teraz mam..
Prosze o kopa, opieprz, cieple slowo, cokolwiek! Chce byc NORMALNA!
Poza tym praca mnie dobija, ci ludzie sa nienormalni, dzis jeden doprowadzil mnie do placzu, poprostu cwierc inteligenci... Nie wszyscy na szczescie. Mam dola jak stad do Polski a byloby o wiele przyjemniej gdybym powstrzymala sie przed zjedzeniem 1 ciastka...