Witam kochane,
Wiem, ze u mnie frekfencja w watku nie za duza, ale pisac bede chocby dla/do siebie
No wiec nienawidze I dnia.. ale poczytalam dzis kilka pamietniczkow i znowu staje do walki. Waga na pewno wzrosla, ale na nia nie wchodze, poza tym łykam luteine, wiec mogla tez wzrosnac przez hormony.
Od jutra mam zamiar biegac i w ogole zaczac cos robic ze soba, bo szkoda gadac. Chce wreszcie czuc sie ladnie i atrakcyjnie we wlasnym ciele. Dzis np. mam rozmowe o prace w restauracji i mam wrazenie, ze mnie nie wezma, bo zle wygladam....to idiotyczne, ale ja juz mam cos z psychika chyba
Poza tym zastanawiam sie nad nie jedzeniem calkowicie miesa. Czerwonego nie jem juz od 1,5 roku, ale chce zrezygnowac tez z bialego bo to same hormony.
Ide zaraz piec grahamki, choc mialam zrezygnowac z pieczywa... ale mam slabosc, co zrobie.
Dzis bylo i bedzie:
owsianka na 0,5 szklance mleka - ok 200kcal
jablko - ok 80kcal
grahamka z serem bialym, warzywami i moze wedlinka drobiowa (jeszcze tak) - ok 250kcal?
Starczy na dzis, bo przesadzilam przez ostatnie 2 dni...
A likier caly czas na mnie patrzy buuu...wezcie go
Zakładki