Ojejowa
widze,ze mamy to samo...tyle,ze dla Ciebie to był chwilowy wybryk,a dla mnie ok. tydzien obżerania sie na maxa.Ja juz czuje po spodniach i czuje sie wprost FATALNIE,bo jeszcze chwile temu cieszyłam sie ze mi wiszą na tyłku i w ogole ze brzuszek taki plaski i twarz smuklejsza....Teraz tak naprawde zdałam sobie sprawe jak niewiele potrzeba,zeby zepsuc owoc swojej pracy...I to nie dlatego,ze jestem głodna-jem,tylko po prostu najnormalniej w swiecie z obżarstwa....no bo taki jednorazowy incydent nic nie zrobi,ale tygodniowy! Dzis biore sie za siebie i tak:

1 tydzien (11-17pazdziernik) -->tydzien 1 fazy SB,zeby oczyscic organizm z syfu nagromadzonego w ostatnim tygodniu,no i po to,zeby nie miec ochoty na węgle,super działa,po tygodniu przeciez yblam lżejsza o 3-4 kilogramy,a po 4 dniu bylo juz widac...tak wiec :warzywka o niskim IG,jajka,białe sery,ryby,orzechy,serek tofu...
Do tego codziennie hula-hop,przysiady,brzuszki,skakanka i taniec/aerobik

2 tydzien (18-24pazdziernik) -->bede w Krakowie,wiec nie moge 1 fazy ciągnąc,wiec przerzuce sie powoli na 1000 kcal,węgle tylko rano i tylko te o niskim IG,pieczywko ciemne,razowe,zero słodyczy i alkoholu...bu jak tu byc w Krakowie i nie wyjsc na piwko do knajpy

3 tydzien(25-31pazdziernik) -->dalej w Krakowie,to samo.

4,5,6,7,8 tydzien(1listopad-5 grudzien) -->1000kcal nadal ale plus zaniedbany teatr tańca wspólczesnego w pon,aerobik we wtorki i czwartki....zaniedbany,bo ta Grecja wypadła i przestalam,a w llistopadzie przynajmniej bede w domku ,nie planuje nigdzie wyjezdzac...tak wiec

6 grudnia na Mikołaja----- nowa JA

i nie ma bata,ze mi sie nie uda!!!!
Tobie tez sie uda Słońce,tylko trzeba sie nastawic,tak naprawde wszystko zalezy od tego co mamy w główce,jak śpiewał Świetlicki-"wszystko jest w mózgu,nigdzie więcej",nie do konca sie z tym zgadzam,ze wszysko,ale wiekszosc na pewno...Trzeba afirmowac,wmawiac soibe,ze bedzie dobrze i ze chudniemy,a organizm sam sie zastosuje i zakoduje to i ..bedzie tak robił ....bo na naszym mózgu jest mnostwo myślowych ścieżek.Kiedy sobie cos wmawiamy,one są wyrazniejsze i bardziej "wydeptane".Ale kiedy przestaje sie myslec ,ścieżkę zarasta trawa.Idzie sie wtedy w inne miejsce i wydeptuje nową...czyli mysli typu:"jestem gruba,do niczego,nienawidze siebie" zarosnie trawa,a nowa ścieżka:"Uda mi sie,jestem piękna i z kazdym dniem chudne" bedzie coraz wyrazniejsza i pozwoli nam dojsc do wymarzonej sylwetki!!! Co Ty na to?? Ja mysle,ze wystarczy sie do tego przekonac i naprawde wykorzystac naszą psychikę,troche zardzewiała w yydaje mi sie w tych sprawach

Tak wiec Ojejowa:BIG poster nad łózkiem:"chudne" i medytowac patrzac na to zartuje oczywiscie,ale naprawde musimy zmienic nastawienie.Wtedy nam sie uda.Nie przejmujmy sie porażkami,nie pozwalajmy,zeby nami rządziły...odbijmy sie i róbmy swoje.Wtedy sie uda!!!!

Miłego dnia życze