Tak więc od rana dzisiaj zjadłam i wypiłam:
-kubek kawy czarnej z łyżeczką cukry
-400 g gotowej surówki z kapusty pekińskiej (pychota-polecam, najlepsza jaką jadłam)
-100g surówki z czeronych buraczków na zimno (czyli bez zasmażki )
-i niespodzianka która wynikła dzisiaj z pobytu w pewnym ogromnym markecie-mianowice zakupiłam mrożoną kaczuchę, upiekłam ją z jabłkami w przyprawach, tak że aż skórka była chrupiąca, następnie podzieliłam na 4 części, 2 przednie czyli w efekcie całą pierś przypadły mnie a 2 tylne+skrzydełka mojemu M. Pewnie pyszną i chrupiącą skórkę jednak oddałam, zjadłam jedynie mięso z piersi. I to w dodatku tylko jedną część bo drugiej już nie dałam rady (wcześniej pochłonęłam surówkę). I do tego wszystkiego 1 1/2 dużego upieczonego jabłka. Pychota! Może trochę miało więcej kalorii niż kurczak (2xwięcej?) ale było super! Najadłam się. Teraz popijam jeszcze ciepłą herbatkę... Miałam odśnieżać ale ponieważ wypadło mi coś innego to pewnie poodśnieżam dopiero w poniedziałek Chyba że śnieg sam się stopi, ale nic na to nie wskazuje... Pozdrawiam wszystkich serdecznie i cieplutko... I życzę kolorowych snów...