JADO!!
Dzięki za błyskawiczną reakcję na nój post. Zribiłaś mi naprawdę wspaniałą niespodziankę!!! Musiałyśmy chyba pisać jednocześnie i muszę się wpisać drugi raz.Ale zrobię to z przyjemnością.

Ja właściwie też zawsze lubiłam pieczywo. A najbardziej świeże bułeczki lub chlebek razowy i masło na palec grubo!!!
Przechodząc na dietę bez węgl. robiłam sobie kanapki bez pieczywa.Np. schłodzony, twardy baaaardzo cienki plaster sera żółtego i na to co popadnie - sałata, majonez chudy, dużo pomidorów, ogórki, konfitury dla diabetyków(ale to w ostateczności). Czasem ser zastępowałam szynką, czasem kroiłam ogórka wzdłuż na plastry i kładłam na niego cokolwiek.

W moim przypadku powiedzenie, że jemy oczami sprawdziło się w 200%, bo już nie brakowało mi pieczywa. A że przy takiej diecie tak naprawdę nie ma wielu zakazów ( węglowodany to tylko jedno słowo) to wystarzcyło , że miałam kanapkę, a kanapka to zawsze kanapka.
Może ci się to do czegoś przyda, a może jeszcze ktoś poda jakiś sposób na ominięcie pieczywa.
Jeszcze raz pozdrawiam