ja cos dzisiaj nie mam apetyciku. wdzialam letnia spodniczke i siedze skwaszona... no coz.. dobrze nie jest.. jakos nie stac mnie chwilowo na optymizm

za godzinke trzeba cosik skonsumowac. zreszta zeka mnie przygotowywanie obiadku.. narazie woda, herbata i papieroski. mniam mniam. zostal mi juz tylko jeden, wiec zatrzymam go sobie na jakas gorsza chwile. koniec przytruwania pluc.

a co do winka: winka sobie nie zaluje.. moze jest kaloryczne, ale nie zawiera tluszczu i lampka wina nikomu jeszcze nie zaszkodzila. zreszta przeciez meczyc sie nie mozna: spadek wagi powinien byc przyjemnoscia, prawda?