dołek...tak ...czuje sie źle...bolą mnie jelita.....i dusza....jem jem jem....i jem...jem...i nienawidze siebie...boje sie że znów przytyje......a juz tak ładnie schudłam......tak ładnie wyglądałam...nawet ( odziwo) zaczynałam siebie lubić...a teraz czuje ze wraca to wszytsko....nie chce...... : ((( przepraszam , że tak tu smęce i wprawiam w nastrój pesymistyczny...w czwartek wyjezdzam na Sylwestra......nawet nie zdaze sie pogłodzic,,,,,,,dla lepszego samopoczucia....ehh...

dziś mam terapie...nie idę....nie chce mi sie...nie mam ochoty........znów zada mi pytania na które nie potrafie odpowiedzieć...nie potrafie lub wstydzę się....bo na przykład teraz mam pomyśleć o tym "czy mam władze nad swoim życiem? kto badz co ma władze nad moim zyciem?" wstyd mi pryznac, że jedzenie........całe moje zycie kreci sie wokól niego....zyje tylko tym jeśc czy nie jeść......budze sie i myśle......"tobie nie wolno, ty tego nie potrzebujesz gruba swinia nie jedz po co to robisz".....mecze sie

do tego dochodza jelita...nie wime czy kiedykolwiek bede normalnie funkcjonowac.......nie mam ochoty lykac lekow po ktorych nie widze rezultatow......ilez można.....ale lekarze kaza....wiec biore....wszystko to o dupe potrzaskac...bo nic nie jest tak jak powinno.......a moze sie przeczyscic? pozbyc tych ciast...słodkosci...po co mi to....to jest złe....moze zwrocic....
...ale nie chce....a myśli męczą....

to czuję...Asiula.......do dupy to wszystko....mam siebie dość