właśnie najgorsze jest to, że w podświadomości dalej jestem dla siebie grubaskiem mimo, że ludzie już mówią że staję się wieszakiem... a ja dalej wychodząc z domu myślę o tym, czy nie wyglądam za grubo, co sobie pomyślą, tak jak było kiedyś, gdy nie chciało mi się gdzieś iść przez moją tuszę... mam obsesję, boję się przy celu wychodzić z diety... że przytyję... przyzwyczaiłam się.... a skłonność do tycia zawsze miałam i pewnie będzie mi się waga ciągle wahać między 60 a 65, do końca życia będę się odchudzać, a najgorsze jak stracę panowanie choć na kilka dni, załamię się i wróci mi wszystko..... boję się, że moją szczupłość będzie chwilowa... oczywiście nie dopuszczę do tego, ale kto wie jak będzie przecież kiedyś sama się tak zapuściłam przez własną głupotę...

chwilowe zwątpienie mam, ale nie aż takie żeby rezygnować z diety po prostu zastanawiam się co będzie dalej