ło jezu, ale mi się dziś nic nie chce Też tak macie wczesną wiosną?
Mam nadzieję, że lżejsza dieta doda mi skrzydeł...
A propos dietki, kobietki, to tak sobie siedzę i się zastanawiam, co ja robię źle, że moja waga non stop depta w górę, a moje nóżki obrastają cellulitem.
Piję duuużo kawy. Ale ja kocham kawę. Dobrze, że chociaż lubię niesłodzoną i taką właśnie piję. Zwykle mam koło łóżka butelkę mineralnej, łykam sobie od czasu do czasu. Nieraz mam dni, że wyduldam butelkę w trymigi, a nieraz tak, że butelka stoi ze trzy dni. Zmienić!!! WIĘCEJ WODY, MNIEJ KAWY
Śniadanie jem zawsze, zwykle dość ok, jakieś jajo/ kanapkę/ musli. Po śniadaniu wychodzę na uczelnię/ do pracy i tu się zaczyna taniec pingwina. Nie mam kiedy zjeść przyzwoitego obiadu więc wcinam między zajęciami jogurt pitny (albo maślankę) oczywiście słodzony, na raz pół litra, do tego kanapka "kupna" z jajkiem, salami i czym wlezie. Wydawałoby się, że tak zdrowo. Ale chyba nie bardzo
Obiad wcinam koło 17-18, często są to ziemniary, fryty (bo jak tanio wychodzi, obrać pare ziemniaków, wrzucić na olej, myśleć też przy tym nie trzeba), spaghetti, coś smażonego..
Wieczorem zapominam o kolacji, zwykle przypominam sobie o głodzie ok 22 i wtedy jedziemy z chlebem, ciachami, naleśnikami... Karrramba
Niby nie jestem bardzo gruba, ważę 55-56 przy wzroście 162cm, ale moja sylwetka wygląda przyciężkawo, cellulit zżera mi tkanki... Jak mam okres bardzo dobrego samopoczucia, natrafię w jakimś sklepie z ciuchami na wyszczuplające (nikczemne) lustro to mówię sobie, że wyglądam świetnie i że kilka ciach mi nie zaszkodzi. A kiedy wracam na ziemię zauważam coraz bardziej wystający brzuszek i wyżej wspomniany cellulit. Odchudzam się, potem tracę motywacje i z dumą wcinam ciacho. Być może powinnam przytyć jeszcze z 5kg, żeby się obudzić i przestać robić sobie krzywdę tym objadaniem. Dziewczyny, a jak wy macie??? Czy też macie takie okresy, kiedy mówicie sobie: eee, nie wyglądam źle? Czy nie wydaje wam się, że jakoś tak naturalnie odsuwamy od siebie tą myśl?
Co do moich obiadków, to jestem świadoma, że problem w braku pomysłów. Nie mam czasu myśleć nad jedzeniem, więc myk myk, frytki. Brak witamin też chyba mi doskwiera, cerę mam fatalną, skórę na ciele po zimie wysuszoną.. włosy wypadają.. Nic innego mi nie pozostaje, jak tylko siąść na necie i przekopać strony z przepisami i wybrać wielowarzywne dania, które są w zasięgu mojego portfela. A jak wy planujecie swoje diety? Korzystacie z gotowych scenariuszy? Układacie własne? Planujecie z wyprzedzeniem?