Po jakże udanym wieczorku melduję, że mino iż ON wyciągnął rogaliki z czekoladą do kawy powiedziałam twardo: Nie, dziękuję, jakoś nie mam ochoty na słodkie. Pozwoliłam sobie za to na mandarynki (też mi psywiózł ) i to po 20stej. Mój wczorajszy bilans:
X kawka mala porcja 250ml 1 22,50
X chleb slonecznikowy mój kromka 30g 3 180,00
X Tuńczyk w sosie własnym puszka 185g 0,3 51,90
X Sałata średnio 100g 1 14,00
X Jabłko średnie 150g 1 75,00
X Kapuśniak ze słodkiej kapusty talerz 250ml 3 289,20
X kawka mala porcja 250ml 1 22,50
X chleb slonecznikowy mój kromka 30g 3 180,00
X Ryż z jabłkami średnio 100g 1 158,00
X Rodzynki "Sułtanki" łyżka 20g 0,5 27,50
X Mandarynka średnia 70g 5 125,00
X Polędwica drobiowa plasterek 12g 2 24,40
X Sałata średnio 100g 1 14,00


W sumie kalorii: 1 184,00
WINA NIE BYŁO Ale dziś pewnie na imprezie sobie przypiwkuję.

Co do dnia dzisiejszego, to jak się szło domyślić, mężczyzna poranny przekopał moją kuchnię w poszukiwaniu masła Daremny trud Zjadłam za to kanapki 2 z plasterkiem polędwiczki drobiowej (najlżejsza z wędlin, prawdopodobnie) i plasterkiem sera żółtego i pomidorem i papryką zieloną. Na stole leży jeszcze jedna... Do pracy idę dopiero na 9.30, więc być może się na nią rzucę, żeby nie głodować w pracy. Oki, lecę zapisać śniadanko w dzienniczku i poczytać co się u Was działo wczoraj.